Rumunia dogania Polskę

Często w różnego rodzaju odniesieniach porównujemy Polskę z krajami zachodniej Europy, starając się tym samym potwierdzić sukces, jaki osiągnął nasz kraj w ciągu minionych 30 lat.

Publikacja: 20.11.2023 21:00

Andrzej Halesiak ekonomista, członek TEP oraz rad programowych Kongresu Obywatelskiego i ISP

Andrzej Halesiak ekonomista, członek TEP oraz rad programowych Kongresu Obywatelskiego i ISP

Foto: fot. mat. prasowe

Z tego punktu widzenia jest to sukces niezaprzeczalny, bo pod względem poziomu dochodów (PKB) per capita – z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej – udało nam się prześcignąć Grecję i Portugalię. Blisko nam do Hiszpanii, a w zasięgu wzroku są już Włochy. Warto jednak pamiętać, że tego typu porównania mogą skrywać głębsze treści, jak chociażby te, że wymienione wyżej kraje Zachodu przeszły (lub niektóre – jak Włochy – wciąż przechodzą) przez olbrzymie wyzwania strukturalne/kryzysy, tak więc ich doganianie jest w pewnej mierze także zasługą ich słabości.

Równocześnie warto pamiętać, że także wśród krajów naszego regionu są takie, gdzie wspomniany wskaźnik jest wyższy niż w Polsce. I nie jest to grupa mała, bo w oparciu o dane za 2022 rok obejmowała: Słowenię (116 proc. PKB per capita w Polsce), Czechy (114 proc.), Litwę (113 proc.) i Estonię (110 proc.).

W ramach międzynarodowych porównań warto także oglądać się za siebie. Tymczasem robimy to znacznie rzadziej, a szkoda, bo tego typu porównania mogą przynieść ciekawe niespodzianki. Jeśli przyjrzeć się temu, co dzieje się za naszymi plecami, to trzeba pamiętać, że każdy kraj ma swoje lepsze i gorsze okresy. Także globalne szoki – np. jak ten związany z pandemią – oddziałują na poszczególne kraje w różnoraki sposób, zaburzając procesy rozwoju. Biorąc jednak na to wszystko poprawkę, pośród europejskich krajów można wyróżnić trzy grupy. Pierwsza, zdecydowanie najszersza, obejmuje kraje, które Polska „trzyma na dystans”, to znaczy różnica między poziomem dochodów w Polsce i tych krajach utrzymuje się na podobnym poziomie. To szeroka grupa obejmująca: Łotwę (93 proc. poziomu Polski w 2022 r.), Chorwację (92 proc.), Bułgarię (74 proc.), a spoza Unii Europejskiej: Czarnogórę (63 proc.), Serbię (55 proc.), Północną Macedonię (53 proc.), Bośnię i Hercegowinę (45 proc.) oraz Albanię (43 proc.).

Do drugiej grupy należą Węgry i Słowacja – to kraje, które jeszcze nie tak dawno miały średni poziom dochodów wyższy niż w Polsce, a dziś jest on niższy i luka się pogłębia. Jest to szczególnie widoczne w przypadku Słowacji; jeszcze przed globalnym kryzysem finansowym PKB per capita był na poziomie 129 proc. tego w Polsce, w 2022 r. już zaledwie 86 proc. W przypadku Węgier, w tym samym okresie wskaźnik spadł ze 113 do 98 proc.

Wreszcie ostatnia grupa, która obejmuje jeden kraj: Rumunię. To przypadek znacznego domknięcia w ostatnich latach luki w stosunku do Polski; o ile dziesięć lat temu średni dochód w Rumunii kształtował się na poziomie 85 proc. naszego, to tyle w 2022 roku już 97 proc. W Rumunii powszechne jest oczekiwanie, że kraj ten przegoni nas pod względem średniego dochodu, jeśli nie w tym roku, to z pewnością w najbliższych dwóch latach.

Na ile taki scenariusz można uznać za prawdopodobny? Argumenty można znaleźć zarówno „za”, jak i „przeciw”. Z jednej strony rozwój gospodarki przebiega tam w warunkach silnej nierównowagi makroekonomicznej, przy wysokim deficycie rachunku obrotów bieżących i fiskalnym. Z reguły taka mieszanka wymaga wcześniej czy później korekty (jakiejś formy „zaciskania pasa”), co negatywnie przekłada się na wzrost. Z drugiej strony, potencjalny wzrost (a więc ten związany z dostępnością i efektywnością zasobów) szacowany jest dla Rumunii na znacznie wyższym poziomie (ok. 4–4,5 proc.) niż w Polsce (ok. 3 proc.). Poza tym pozytywnym czynnikiem jest struktura wzrostu w Rumunii – w ostatnich latach przyrost PKB rozłożony jest na kilka sektorów (widoczna jest ekspansja sektora usług teleinformatycznych, poszerzanie bazy wytwórczej w przetwórstwie przemysłowym, rozwój handlu i rynku usług związanych z nieruchomościami). To sytuacja odmienna od tej, jaka miała miejsce w poprzednim okresie silnej ekspansji gospodarki rumuńskiej, która wystąpiła na początku stulecia. Wówczas także PKB per capita w tym kraju znacznie zbliżył się do tego w Polsce (w 2008 roku osiągnął nawet 92 proc. naszego), ale potem relacja ta spadła. Gospodarka rumuńska przeszła przez głęboką recesję, gdy okazało się, że znaczna część wzrostu była pochodną bańki w budownictwie i na rynku nieruchomości.

Reasumując, wydaje się, że w przypadku Rumunii domykanie w ostatnich latach luki w PKB per capita w stosunku do Polski odbyło się częściowo kosztem narastającej nierównowagi makroekonomicznej. Oznacza to, że nawet jeśli Rumunia osiągnie nasz poziom, to z dużym prawdopodobieństwem nie na trwałe. Przynajmniej w perspektywie najbliższych kilku lat. Inaczej wygląda sytuacja w dłuższym okresie. W tym przypadku perspektywy dla Rumunii są znacznie lepsze niż w Polsce, co wynika z wyższego potencjalnego tempa wzrostu. Polska, by zwiększyć swój potencjał rozwoju, potrzebowałaby licznych działań prowadzących do: wzrostu stopy inwestycji prywatnych, podniesienia jakości zasobów pracy oraz wzrostu produktywności (pochodna lepszych rozwiązań instytucjonalnych oraz różnego rodzaju innowacyjności). Dobrze by było, aby nowy rząd pochylił się także nad kwestią tego typu strukturalnych reform.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów