Tematyka ESRS znana jest spółkom członkowskim SEG od lat, ale czym innym są ogólne dywagacje, a czym innym konkretne wymogi regulacyjne. Ten konkret ukazał się wreszcie w ubiegłym tygodniu, ale wymaga paru słów komentarza. Opublikowane finalne wersje ESRS-ów formalnie nie są jeszcze obowiązującym prawem – staną się nim dopiero wówczas, kiedy inne zaangażowane w proces instytucje (Parlament i Rada) nie zgłoszą weta. Mają na to dwa miesiące (czyli do końca września) i mogą zażądać przedłużenia o kolejne dwa miesiące (czyli do końca listopada). Należy jednak uznać, że negocjacje pomiędzy instytucjami unijnymi zostały przeprowadzone wcześniej i że nikt nie zawetuje tak ważnej regulacji na ostatniej prostej. Czyli mamy ostateczną wersję standardów i spółki powinny finalizować swoje przygotowania do raportowania pod ESRS-ami.
Praktyczną konsekwencją opisanego powyżej stanu prawnego jest brak krajowych wersji językowych, które powstaną dopiero w momencie formalnej publikacji regulacji, tj. po upłynięciu terminu na ewentualne zawetowanie. Mamy zatem obecnie jedynie wersję angielskojęzyczną, ale może to i lepiej, bo dzięki temu nie było konieczności pilnego tłumaczenia, co się najczęściej wiąże z dość niską jego jakością. Komisja Europejska opublikowała projekty tłumaczeń i wersja polskojęzyczna pozostawia bardzo wiele do życzenia. W szczególności nie zostały uwzględnione opracowane pod egidą SEG propozycje tłumaczeń przesłane wcześniej do KE, ale się nie zrażamy. Zbieramy uwagi dotyczące najbardziej rażących błędów tłumaczeniowych, aby je przekazać na początku września, tj. po zakończeniu brukselskiego sezonu urlopowego.
Przygotowanie do raportowania pod ESRS-ami będzie szczególnie trudne dla spółek, które zostaną do tego zobowiązane w pierwszej fazie, tj. począwszy od raportów za rok 2024. W pewnym uproszczeniu chodzi o ok. 150 największych spółek giełdowych, które dziś raportują zgodnie z dyrektywą NFRD. Oczywiście będą też przypadki emitentów, którzy obecnie nie są objęci tym wymogiem, ale – w wyniku dynamicznego rozwoju – zostaną objęci już od przyszłego roku, więc warto to każdorazowo przeanalizować.
Co konkretnie spółki te będą musiały zrobić? Przygotować raporty zrównoważonego rozwoju za rok 2024 z uwzględnieniem wymogów określonych w ESRS-ach. To 12 dokumentów zawierających dwa standardy przekrojowe (ESRS 1 będący pewnego rodzaju „instrukcją obsługi” i ESRS 2 zawierający pakiet podstawowych obowiązkowych ujawnień), pięć standardów dotyczących środowiska naturalnego (w dużej mierze tematycznie zbieżnych z celami określonymi w Taksonomii Sustainable Finance), cztery standardy dotyczące praw człowieka i praw pracowniczych (w dużej mierze zbieżnych z Minimalnymi Gwarancjami określonymi w Taksonomii) oraz jeden standard dotyczący relacji spółki z otoczeniem biznesowym.
Ważne, że po raz pierwszy dane te będą porównywalne (dzięki jednolitemu unijnemu standardowi), będą rzetelne (dzięki audytowi) i będą łatwe do obróbki maszynowej (dzięki otagowaniu w języku XBRL, znanym już ze sprawozdawczości finansowej), a także będą powszechne (dzięki objęciu systemem prawie całej gospodarki – od roku 2025 także dużych spółek nienotowanych, a od roku 2027 – łańcuchów wartości poprzez pośrednie obowiązki dla spółek nieobjętych CSRD). Oznaczać to będzie olbrzymią zmianę jakościową – spółki, które dotychczas markowały jedynie działania w obszarze ESG, będą systematycznie demaskowane, a te, które zabrały się za to poważnie, będą premiowane. Idea raportowania w łańcuchu wartości spowoduje, że będziemy szukać „czystych” partnerów biznesowych, aby ostateczny produkt był obciążony jak najmniejszym śladem środowiskowym czy społecznym.