Minimalizacja ryzyka sankcji

Przeprowadzone przez SEG w ubiegłym roku badanie kosztów i korzyści związanych z notowaniem wskazało wyraźnie, że dla wielu spółek dużym problemem jest obawa o nałożenie sankcji w wyniku podejmowanych w dobrej wierze decyzji biznesowych. Potencjalne zagrożenie jest bardzo duże i warto się nad tym problemem pochylić.

Publikacja: 19.04.2023 21:00

Mirosław Kachniewski prezes SEG

Mirosław Kachniewski prezes SEG

Foto: Fot. R. Gardziński

Sam wykaz możliwych naruszeń przepisów prawa związanych z giełdowością spółki mogących skutkować nałożeniem kar wielokrotnie przewyższałby objętość tego felietonu. A potencjalna wysokość sankcji maksymalnych bardzo silnie oddziałuje na wyobraźnię, gdyż może skutkować bankructwem spółki lub koniecznością ogłoszenia upadłości konsumenckiej w przypadku członków jej władz jako osób fizycznych. I choć kary te nie są nakładane często, są one na tyle spektakularne, że mają one charakter odstraszający nie tylko w odniesieniu do nadużyć, ale także w odniesieniu do właściwych decyzji biznesowych, mogących jednak (wskutek nieprecyzyjnych przepisów) skutkować poważną odpowiedzialnością.

Głęboko utkwiło mi w głowie stwierdzenie, które padło podczas rozmowy z jednym z prezesów: „Rzeczy, które każdy z nas bez wahania zrobiłby w normalnej działalności biznesowej, nie przechodzą w spółce publicznej”. Dzieje się tak dlatego, że poziom przejrzystości informacyjnej nieuchronnie wymagałby ujawnienia tych „rzeczy”, a późniejsza interpretacja takiej decyzji przez organ nadzoru oraz ewentualny wymiar kary są wielkimi niewiadomymi. Należy także dodać, że – paradoksalnie – im mniejsza spółka, tym wyższe ma wymogi informacyjne, bo przecież dla emitentów o kapitalizacji np. 3 mln euro (mediana kapitalizacji spółek na NewConnect) każda jedna decyzja biznesowa może decydować o dynamicznym rozwoju lub o upadku spółki.

Nic więc dziwnego, że polityka nakładania sankcji jest niezwykle ciekawym tematem dla emitentów. Tym ciekawszym, że ewolucja regulacji oraz „archeologiczny” tryb prowadzenia postępowań nie pozwalają na zamknięcie wiedzy w tych obszarach, lecz wymaga ona systematycznej aktualizacji. Mnie osobiście bardzo intryguje, w jaki sposób na tę tematykę wpłyną ostatnie zmiany w KSH przewidujące nowe uprawnienia (a tym samym przecież obowiązki) rad nadzorczych. Czy ich członkowie będą karani częściej niż dotychczas? Czy w większym stopniu niż wcześniej będą korzystali z pieniędzy spółki, aby swoją odpowiedzialność zmniejszać, choćby poprzez zamawianie dodatkowych ekspertyz i bardziej kompleksowe ubezpieczenia?

Podczas wspomnianego powyżej badania spółki wskazywały, że ubezpieczenie odpowiedzialności członków władz jest bardzo silnie powiązane z faktem notowania – zarządzający nie czuli konieczności posiadania tego typu ubezpieczenia przed debiutem giełdowym, a z drugiej strony nie za bardzo sobie wyobrażają funkcjonowanie w spółce publicznej bez takiego zabezpieczenia. Przy czym zdumiało mnie, że moi respondenci nie byli w stanie o tych polisach powiedzieć nic więcej, poza tym, że je mają i ile kosztowały. Nie było to przedmiotem badania, więc nie drążyłem, ale odniosłem wrażenie, że członkowie władz kupili nie tyle polisy, co uspokojenie i nie chcieli sobie zadawać pytań, aby tego spokoju nie burzyć.

A przecież takie pytania aż się cisną na usta. Jaka jest maksymalna kwota polisy? Jak będzie ona dzielona w przypadku sankcji na spółkę i na członków organów? Proporcjonalnie, czy kto pierwszy, ten lepszy, aż do wyczerpania limitu? Co będzie, jeśli sankcja zostanie nałożona w czasie, kiedy już nie będę prezesem? Kto wtedy będzie dysponentem polisy? Jak ja będę mógł ją „uruchomić”? Jaki to będzie miało wpływ na moje miejsce w kolejce do limitu wypłat? Co tak naprawdę jest objęte ubezpieczeniem? Jakie szkody były w praktyce kompensowane, a w jakich przypadkach mieliśmy do czynienia z odmową wypłaty odszkodowania? Jakie działania powinienem podejmować i dokumentować (a jakich się wystrzegać), aby maksymalizować szanse na uzyskanie odszkodowania?

Obawiam się, że zdecydowana większość ubezpieczonych nie zna odpowiedzi na te pytania ani też na inne związane z praktyczną stroną wykorzystania polisy. Choćby w kontekście pomocy prawnej często gwarantowanej w ramach takiego ubezpieczenia. Zdarza się, że spółki dość niefrasobliwie odpowiadają na pytania nadzorcy, uruchamiając lawinę zdarzeń, które później są bardzo trudne do zatrzymania. A w takich wypadkach wystarczy skorzystać (w ramach polisy) z usług wyspecjalizowanej kancelarii prawnej z korzyścią i dla spółki, i dla ubezpieczyciela, któremu przecież też zależy na minimalizacji szkody, i im wcześniej podjęte zostaną profesjonalne działania, tym większe szanse na ich powodzenie.

Na koniec warto napisać coś optymistycznego, a mianowicie o możliwości obniżenia wysokości sankcji maksymalnych. Zgodnie z postulatami SEG w ramach projektu Listing Act pojawiły się zmiany obniżające te pułapy dla małych i średnich spółek. Już za kilka miesięcy spodziewamy się ich uchwalenia i mam nadzieję, że będzie to jeden z elementów zatrzymujących falę delistingów i jednocześnie zachęcających do bardziej odważnych decyzji biznesowych.

Zagadnienia odpowiedzialności administracyjnej członków rad nadzorczych będą przedmiotem dyskusji podczas webinarium SEG 26 kwietnia.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów