Kulminacją przeceny był poważny test poziomu parytetu względem amerykańskiego dolara. Kurs EURUSD dotarł do poziomu 0,9950. Po raz ostatni euro było tańsze od dolara prawie 20 lat temu, w grudniu 2002 r. W stosunku do franka szwajcarskiego kurs EURCHF trwale spadł poniżej analogicznego poziomu 1,00 – wcześniej jedynie chwilowo złamanego po uwolnieniu kursu EURCHF przez Narodowy Bank Szwajcarii w styczniu 2015 r. W szerszym horyzoncie euro traci systematycznie z miesiąca na miesiąca od początku 2021 r.
Wydaje się, że najgorsze, jeśli chodzi o bardzo krótki termin, europejska waluta ma już za sobą. Od publikacji danych o inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych – chociaż ponownie zaskakująco wysokich – kurs EURUSD odbił w górę blisko 200 pipsów. I jest na dobrej drodze, by jeszcze przed końcem miesiąca wznieść się w rejon przełamanych na początku lipca dołków z rejonu 1,0350. W dłuższym terminie, liczonym w miesiące czy kwartały, to jednak, jak sądzę, nie jest koniec spadków. Euro trapią nowe, strukturalne bolączki.
Jakkolwiek przecena euro z 2021 r. miała bardziej cykliczny, a zatem możliwy od względnie szybkiego odwrócenia, charakter, wynikający z wolniejszego tempa odbicia gospodarki Europy od USA po pandemicznej recesji i perspektywach szybszego podnoszenia stóp procentowych przez amerykański Fed niż EBC, tak załamanie z tego roku to, jak sądzę, trwalsze zjawisko. Przyczyną tego stanu rzeczy jest, co nie powinno dziwić, inwazja Rosji na Ukrainę.
Wydarzenia zainicjowane przez Federację Rosyjską 24 lutego br. spowodowały gwałtowny wzrost cen surowców energetycznych (i nie tylko), które Europa tradycyjnie w większości sprowadza z zagranicy. W konsekwencji doszło do niekorzystnych zmian relacji cenowych w handlu Europy z resztą świata. Dobra sprowadzane drastycznie podrożały, podczas gdy te eksportowane przez kraje strefy euro pozostały na zbliżonym poziomie lub tylko nieznacznie wzrosły. W rezultacie na niekorzyść zmieniło się terms of trade, przyczyniając się do deprecjacji waluty.
Odzwierciedleniem tych zmian było dynamiczne pogorszenie wyników bilansu handlowego strefy euro. Z notowanej regularnie od co najmniej 10 lat wartościowej nadwyżki eksportu nad importem region przeszedł do deficytów liczonych w dziesiątki miliardów EUR miesięcznie. Jak to się stało? Wzrosły wydatki na import, głównie energii, natomiast spadły wpływy z eksportu, m.in. z powodu załamania rynku wschodniego.