Euro pod presją złamanego modelu rozwoju Niemiec

Euro ma za sobą jeden z najgorszych okresów w swojej historii. Początek lipca odznaczył się wyraźną przeceną wspólnej waluty w relacji do większości odpowiedników z koszyka G10.

Publikacja: 22.07.2022 21:02

Euro pod presją złamanego modelu rozwoju Niemiec

Foto: parkiet.tv

Kulminacją przeceny był poważny test poziomu parytetu względem amerykańskiego dolara. Kurs EURUSD dotarł do poziomu 0,9950. Po raz ostatni euro było tańsze od dolara prawie 20 lat temu, w grudniu 2002 r. W stosunku do franka szwajcarskiego kurs EURCHF trwale spadł poniżej analogicznego poziomu 1,00 – wcześniej jedynie chwilowo złamanego po uwolnieniu kursu EURCHF przez Narodowy Bank Szwajcarii w styczniu 2015 r. W szerszym horyzoncie euro traci systematycznie z miesiąca na miesiąca od początku 2021 r.

Wydaje się, że najgorsze, jeśli chodzi o bardzo krótki termin, europejska waluta ma już za sobą. Od publikacji danych o inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych – chociaż ponownie zaskakująco wysokich – kurs EURUSD odbił w górę blisko 200 pipsów. I jest na dobrej drodze, by jeszcze przed końcem miesiąca wznieść się w rejon przełamanych na początku lipca dołków z rejonu 1,0350. W dłuższym terminie, liczonym w miesiące czy kwartały, to jednak, jak sądzę, nie jest koniec spadków. Euro trapią nowe, strukturalne bolączki.

Jakkolwiek przecena euro z 2021 r. miała bardziej cykliczny, a zatem możliwy od względnie szybkiego odwrócenia, charakter, wynikający z wolniejszego tempa odbicia gospodarki Europy od USA po pandemicznej recesji i perspektywach szybszego podnoszenia stóp procentowych przez amerykański Fed niż EBC, tak załamanie z tego roku to, jak sądzę, trwalsze zjawisko. Przyczyną tego stanu rzeczy jest, co nie powinno dziwić, inwazja Rosji na Ukrainę.

Wydarzenia zainicjowane przez Federację Rosyjską 24 lutego br. spowodowały gwałtowny wzrost cen surowców energetycznych (i nie tylko), które Europa tradycyjnie w większości sprowadza z zagranicy. W konsekwencji doszło do niekorzystnych zmian relacji cenowych w handlu Europy z resztą świata. Dobra sprowadzane drastycznie podrożały, podczas gdy te eksportowane przez kraje strefy euro pozostały na zbliżonym poziomie lub tylko nieznacznie wzrosły. W rezultacie na niekorzyść zmieniło się terms of trade, przyczyniając się do deprecjacji waluty.

Odzwierciedleniem tych zmian było dynamiczne pogorszenie wyników bilansu handlowego strefy euro. Z notowanej regularnie od co najmniej 10 lat wartościowej nadwyżki eksportu nad importem region przeszedł do deficytów liczonych w dziesiątki miliardów EUR miesięcznie. Jak to się stało? Wzrosły wydatki na import, głównie energii, natomiast spadły wpływy z eksportu, m.in. z powodu załamania rynku wschodniego.

Już w lutym strefa euro zanotowała ponad 11 mld EUR deficytu handlowego, który w marcu pogłębił się do 18 mld EUR, w kwietniu do 32 mld EUR, by w maju (ostatnie dane) nieco spaść do 26 mld EUR, choć prognozowano dalszy wzrost do 34 mld EUR. Naturalne siły rynkowe powodują, że opisany mechanizm terms of trade mitygowany jest osłabieniem kursu walutowego, co częściowo rekompensuje europejskim producentom straty dzięki relatywnemu (dla partnera-importera) potanieniu ich produktów.

Ważniejszym czynnikiem deprecjacji wspólnej waluty, który będzie na euro oddziaływał dłużej niż kilka miesięcy, jest to, że wraz z wybuchem wojny w Ukrainie i późniejszymi jej konsekwencjami całkowicie załamał się model rozwoju gospodarczego Niemiec – motoru napędowego Europy. Kraj ten przez całe dziesięciolecia opierał swój rozwój o eksport zaawansowanych dóbr przemysłowych, konkurencyjnych cenowo w dużej mierze dzięki niskim kosztom potrzebnej do ich wyprodukowania energii, która była importowana z Rosji (w postaci gazu ziemnego i ropy naftowej). Wraz z wprowadzeniem sankcji i odchodzeniem od importu węglowodorów z tego kierunku (jakże wszak niechętnie w przypadku RFN!), ten model przestał istnieć.

Niemcy muszą naprędce szukać nowego pomysłu na gospodarkę. Nie będzie to proces ani łatwy, ani szybki, ani bezbolesny. Potrwa wiele lat. Okupione to zostanie recesją już w najbliższych kwartałach (najpóźniej w 2023 r.), a do końca dekady (przy założeniu, że nie będzie powrotu do business as usual ze Wschodem) obniżoną dynamiką wzrostu PKB. Nie oznacza to oczywiście, że euro będzie stale tracić na wartości. Czynnik ten będzie miał jednak długofalowy wpływ na notowania wspólnej waluty.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie