Niezmiernie ciekawe wydarzenia obserwujemy na rynku amerykańskich stóp procentowych. Od wybuchu wojny w Ukrainie wyraźnie zwiększyły się oczekiwania dotyczące podwyżek Fedu. W terminie do czerwca spodziewany jest wzrost stóp o cały punkt procentowy. Biorąc pod uwagę, że zaplanowane są w tym czasie tylko dwa posiedzenia (3–4 maja oraz 14–15 czerwca), oznaczałoby to, że na każdym z nich oprocentowanie wzrośnie o 50 pkt bazowych. Pod koniec marca rynek przypisuje takiemu scenariuszowi 80-proc. prawdopodobieństwo realizacji.
A to nie wszystko. W lipcu rynek widzi stopę funduszy federalnych w przedziale 1,50–1,75 proc. Czyli po dwóch podwyżkach po 50 pkt baz., z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością (90 proc.) zakłada kolejną o 25 pkt baz. Jednocześnie nie wyklucza (ok. 50-proc. szans) kolejnego ruchu o 50 pkt baz. na posiedzeniu 26–27 lipca. Około 30-proc. szansę realizacji inwestorzy przypisują scenariuszowi, że i niecałe dwa miesiące później (posiedzenie 20–21 września) Fed podwyższy stopy o 50 pkt baz. do przedziału 2,25–2,5 proc. Do końca roku stopy mają się zwiększyć do 2,75 proc., a za rok o tej porze wynieść 3 proc. (12 podwyżek o 25 pkt baz. każda w 12 miesięcy!).
Gdyby faktycznie do września oprocentowanie wzrosło o 225 pkt baz. (wliczając podwyżkę z 8 marca), byłby to jeden z najdynamiczniejszych epizodów zacieśniania polityki pieniężnej w USA w historii. Nie tylko szybszy od poprzedniego (z 2017/2018 r.), ale także od tego sprzed kryzysu finansowego (2004–2006), kiedy Fed najpierw pod przewodnictwem A. Greenspana, a potem B. Bernanke'a z regularnością bramek strzelanych przez R. Lewandowskiego podwyższał stopy na każdym posiedzeniu. Ale nawet i od tego z połowy lat 90. ubiegłego wieku (również A. Greenspan), po którym przyszedł kryzys azjatycki i rosyjski, a także i tego z 1972 r. (rok później wybuchł kryzys naftowy). Zbliżony byłby tempem do cyklu podwyżek Fedu z 1980 r., gdy bankrutował PRL.
Jak pokazuje historia, za każdym razem, gdy Bank Rezerwy Federalnej podnosi stopy w tak szybkim tempie, w stosunkowo krótkim czasie 1–2 lat ma miejsce poważny kryzys gospodarczy. W większości przypadków wywołany bezpośrednio przez nadmierne zduszenie aktywności lub skalą nierównowag generowanych przez wysokie stopy w Ameryce. Czyżby Fed liczył, że historia się nie powtórzy? A może jednak to rynek dyskontuje zbyt agresywny cykl? Czy przedstawiciele FOMC wyciągną wnioski z poprzednich dekad i nie zapędzą się nadmiernie w walce z inflacją? Patrząc na to, co dzieje się na krzywych amerykańskich obligacji skarbowych mam co do tego duże wątpliwości.
Na rynku treasuries także dzieje się obecnie wiele interesujących zjawisk, na które warto zwrócić uwagę. Krzywe dochodowości papierów powyżej 2 lat wyraźnie się wypłaszczają. Na niektórych tenorach (ostatnio 5Y/30Y) dochodzi do inwersji (rentowność papierów z dłuższą zapadalnością jest niższa od tych z krótszą). Jednak zgoła odmienna sytuacja panuje na bliskich terminach, w szczególności tych mierzonych w miesiącach (3M, 6M, 9M na 5Y, 10Y, 30Y). Tutaj krzywe silnie się wyostrzają!