Polski rynek to za mało

Polskie spółki coraz częściej decydują się na ekspansję zagraniczną. Z bardzo wielu powodów.

Aktualizacja: 11.02.2017 11:45 Publikacja: 26.09.2013 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, ?Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, ?Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: Archiwum

Coraz więcej polskich przedsiębiorstw funkcjonuje nie tylko na rynku lokalnym, ale także regionalnym lub wręcz globalnym. Dlaczego tak się dzieje? Czy to jest pożądany kierunek rozwoju? Jakie są nasze przewagi konkurencyjne? Skąd wziąć na to pieniądze? Jakie się z tym wiąże ryzyko?

Jest wiele powodów, dla których polskie spółki decydują się na ekspansję zagraniczną. Może to wynikać z chęci minimalizacji kosztów, maksymalizacji przychodów, próby osiągnięcia korzyści skali, wyprzedzania potencjału polskiego rynku, zbyt innowacyjnego podejścia do biznesu czy też „zniechęt" krajowej administracji.

Często pierwsze doświadczenia odnośnie do umiędzynarodowienia biznesu wynikają z konieczności. Może to być potrzeba dostępu do surowców lub redukcji kosztów i outsourcingu do krajów o niższych kosztach siły roboczej. A jeśli możemy za granicą produkować, to dlaczego nie mielibyśmy tam sprzedawać? W połączeniu z przedsiębiorczością wykształconą w czasach socjalizmu (co za paradoks!) dało to możliwość dynamicznego międzynarodowego rozwoju spółek, które nie są gigantami technologicznymi ani nawet gigantami w ogóle. Zastosowanie prostej zasady „kupuj, gdzie jest tanio i sprzedawaj, gdzie jest drogo" stało się dźwignią silnego wzrostu dla wielu polskich przedsiębiorstw. Działanie takie dawało możliwość osiągania korzyści skali, co w jeszcze większym stopniu przyczyniało się do dalszego dynamicznego rozwoju.

Druga przyczyna ekspansji to niedojrzałość polskich odbiorców do oferowanych produktów, modeli biznesowych czy też przedsięwzięć innowacyjnych. Są takie firmy, które od początku opracowywały produkt, dla którego w Polsce popytu nie było, bo był zbyt drogi i/lub zbyt nowoczesny. Oczywiście jest to też silnie powiązane z kwestią korzyści skali – jeśli opracowanie jakiegoś produktu wymaga dużych nakładów, to zwrot z takiej inwestycji wymaga dużego (i najlepiej bogatego) rynku zbytu. Doskonale warunki te spełnia np. rynek amerykański – wśród kilkuset milionów zamożnych klientów porozumiewających się tym samym językiem łatwiej o zwrot z inwestycji niż np. na rynku polskim, gdzie konsumentów jest wielokrotnie mniej, zwłaszcza tych poszukujących produktów innowacyjnych, które przecież najczęściej nie są produktami pierwszej, drugiej ani nawet trzeciej potrzeby. Na takim szerokim rynku łatwiej też o komercjalizację wynalazków, koncepcji, idei, zwłaszcza że produkt dostępny na rynku amerykańskim staje się produktem dostępnym globalnie.

Kolejną i chyba najciekawszą przyczyną ekspansji jest działanie administracji państwowej. Jest to niezwykle interesująca koncepcja „wsparcia poprzez wyparcie". O ile bowiem dużo się robi w celu przyciągnięcia zagranicznych firm do Polski, o tyle nie mniej (a może nawet więcej) działań podejmuje się w celu zniechęcenia krajowych przedsiębiorców do prowadzenia biznesu. Od niestabilnego otoczenia regulacyjnego poczynając, poprzez iluzoryczną ochronę prawną (w przypadku sporu sądowego spółka rzadko ma szanse dotrwać do rozstrzygnięcia sprawy), aż po harce urzędników, które doprowadziły do niejednej upadłości. Ten zestaw działań ma na celu po pierwsze zahartowanie przedsiębiorców, a po drugie ich wyparcie za granicę. Dzięki takiemu zahartowaniu polscy przedsiębiorcy są w stanie poradzić sobie na każdym rynku. A dzięki wyparciu za granicę firmy te nie mają w Polsce żadnych problemów natury podatkowej, standardów pracy, nie ma też żadnych sporów ze związkami zawodowymi. Były przecież takie przypadki, że decyzja o ekspansji była wyrazem desperacji, ucieczki do innych krajów, gdzie biznes ma lepsze możliwości rozwoju. I nie chodzi tu o zakładanie spółek za granicą w celu osiągnięcia korzyści podatkowych, tylko o możliwość normalnego funkcjonowania. To paradoks, że polskiej spółce może być łatwiej działać za granicą niż w kraju – z uwagi na lepszą jakość infrastruktury państwa: lepszego otoczenia regulacyjnego, sprawności administracji, możliwości egzekwowania zobowiązań.

Ale czy w ogóle jest sens dyskutować o ekspansji międzynarodowej, czy to nie jest aby oczywiste? Zarządzanie spółkami obejmuje nowe pokolenie menedżerów, którzy „nie znają granic ni kordonów", nie istnieją dla nich bariery językowe, traktują Unię Europejską jako rzeczywiście wspólny rynek, a pozostałe kraje jako naturalne miejsce produkcji i/lub sprzedaży. Po prostu produkują tam, gdzie jest taniej i sprzedają tam, gdzie jest popyt, a kwestia granic, państw, języka czy systemu prawnego jest zupełnie wtórna, by nie rzec – nieistotna.

Skoro ekspansja wydaje się naturalna i konieczna, to jak możemy to robić, aby maksymalizować korzyści i minimalizować ryzyka? Nie wystarczy przecież kupować taniej i sprzedawać drożej, bo w erze bezpośredniej komunikacji pośrednicy nie będą mieli racji bytu. Najprościej by było inwestować w krajach o niskich kosztach pracy, ale 20 lat gospodarki rynkowej to trochę za krótko, aby można było zgromadzić nadwyżki niezbędne do ekspansji kapitałowej. Poza nielicznymi wyjątkami musimy szukać innych możliwości rozwoju. Co możemy produkować w Polsce, aby było dobre i tanie? Czy naszą szansą są dziedziny mało kapitałochłonne, ale wymagające kapitału intelektualnego? Czy najlepszym rozwiązaniem będzie eksport know-how? Tylko pojawia się pytanie co my „know"? I czy będziemy potrzebni naszemu zagranicznemu partnerowi, kiedy pokażemy mu „how"? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania poznam już za kilka tygodni.

O ekspansji zagranicznej polskich przedsiębiorstw będą rozmawiać uczestnicy VIII Kongresu Zarządów Spółek Giełdowych SEG (17–18.10.2013, Serock).

Opinia

Tomasz Dąbrowski, partner zarządzający kancelarią Dentons, przewodniczący Polsko-Tureckiej Rady Biznesu

Gdy obserwuje się rynek, dochodzi się do jednoznacznego wniosku, że warunkiem utrzymania i wzmocnienia mocnej pozycji firmy jest wyjście z jej działalnością poza granice kraju. Przyłączenie się do gry globalnej, a co najmniej regionalnej to warunek konieczny, ponieważ w Polsce konkurentami naszych krajowych firm stają duże koncerny międzynarodowe, korzystające z zaplecza wielu rynków. Ich siła wynika właśnie z międzynarodowej ekspansji.

Można zauważyć, że w tej chwili jest dogodny moment dla naszych czołowych spółek, aby rozwinąć działalność zagraniczną. Składają się na to dwa czynniki. Pierwszy: po 20 latach funkcjonowania wolnego rynku doczekaliśmy się dynamicznych, silnych i ambitnych polskich firm o mocnej pozycji rynkowej. Drugi czynnik ma charakter zewnętrzny. To relatywnie dobra kondycja polskiej gospodarki na tle zagranicy. W ocenie naszych klientów optymizm polskich przedsiębiorców jest dużo większy niż ich odpowiedników w Grecji, Hiszpanii, Włoszech, a nawet w Niemczech. Kryzys nas dotknął, ale nie przeraził. Stworzył szanse dla przedsiębiorców.

Z mojego doświadczenia wynika, że pozyskanie funduszy na sfinansowanie ekspansji międzynarodowej nie jest największym problemem. Najtrudniejsze jest odpowiednie poznanie rynku, możliwości i zagrożeń, znalezienie właściwych kontaktów i miejscowego partnera oraz  budowanie z nim relacji. Jeśli jest dobry pomysł, produkt, odpowiedni rynek i sprzyjające okoliczności, pieniądz jest chyba najłatwiejszą rzeczą do osiągnięcia.

Kraje, którym zależy na inwestycjach zagranicznych, szybko się uczą, jak je przyciągnąć. Same zmniejszają formalne i prawne bariery wejścia. Starają się unowocześnić swoje przepisy tak, aby przedsiębiorcy z Europy inwestujący w danym kraju czuli, że środowisko prawne jest podobne do tego w ich własnym kraju. Konieczność wspierania ekspansji międzynarodowej polskich przedsiębiorców dostrzegł rząd, który stworzył listę krajów, w których zamierza szczególnie popierać rozwój polskich firm. To Kanada, Kazachstan, Turcja, Brazylia i Nigeria.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie