Na początku czerwca Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała na swojej stronie internetowej dokument, który z jednej strony cieszy, bo pokazuje zainteresowanie trudnym dla inwestorów tematem, a z drugiej strony stanowi przejaw ignorowania od lat zasadniczych problemów występujących w procesie przygotowywania najważniejszej dla inwestorów informacji podatkowej.
Pismo jest reakcją – co wynika z zawartego w nim wprowadzenia – na sygnały podatników „kwestionujących rzetelność przekazywanych im informacji PIT-8C" i zarzut „wykazywania w przedmiotowej informacji przychodu (...) bez jednoczesnego uwzględniania kosztów (...)". Sugeruje również, że przyczyną takiego stanu rzeczy po stronie wystawców PIT-8C jest upływ pięcioletniego okresu przechowywania dokumentacji związanej ze świadczeniem usług maklerskich, co oczywiście nie stanowi przesłanki do tego, aby kosztów podatkowych w PIT-8C nie wykazywać.
Nie zamierzam komentować tego, w jaki sposób instytucje finansowe tłumaczą się w przypadku reklamacji, odnoszących się do zawartości informacji podatkowej, która nie zawiera danych o kosztach uzyskania przychodów. Przyznam jednak, że odwoływanie się do zasad archiwizacji czy przechowywania dokumentów to próba dyskusji na zupełnie inny temat. Chodzi bowiem o to, że wskazanie w informacji PIT-8C danych dotyczących kosztów to jedno, a późniejsze udowodnienie, że koszty te zostały poniesione, to drugie. Prosty przykład: podatnik zbył akcje nabyte dziesięć lat wcześniej, złożył zeznanie i jest kontrolowany po czterech latach. Urząd skarbowy prowadzi postępowanie i żąda dokumentów potwierdzających poniesienie wydatków. Podatnik tych dokumentów nie posiada więc i on, i organ podatkowy liczą na to, że dokumenty leżą gdzieś w przepastnych archiwach domu maklerskiego lub banku. PIT PIT-em, ale zawsze jakiś dokument papierowy w trakcie kontroli by się przydał...
Warto więc, w kontekście stanowiska wyrażonego przez regulatora, przypomnieć jeszcze raz, jakie problemy wynikają z samej konstrukcji informacji PIT-8C. Trzeba też podkreślić, że przyczyna tych problemów nie tkwi w postępowaniu instytucji finansowych, którym narzucono obowiązek przygotowywania omawianej deklaracji, lecz w samej jej konstrukcji, w pewien sposób wadliwej od samego początku funkcjonowania.
Po pierwsze – i tu należy odwołać się do zagadnienia archiwizacji – PIT-8C jest tylko informacją, która w sposób syntetyczny i cokolwiek subiektywny agreguje dane finansowe, niezbędne do sporządzenia zeznania podatkowego. Agreguje, a nie dokumentuje. Aby np. sprawdzić, czy PIT-8C jest poprawny, trzeba często sięgnąć do dokumentów, ale najczęściej wystarczy analiza danych zapisanych w systemach informatycznych. Jeśli zapisanych poprawnie, to choćby i sprzedaż następowała po stu latach od nabycia, zapis taki nie powinien być kwestionowany. Gdybyśmy wymagali potwierdzenia w formie dokumentu każdej informacji o kosztach podatkowych, musimy przyjąć założenie dość ryzykowne – jeśli instytucja przechowuje dokumenty tylko w okresie ustawowo przewidzianym na archiwizację, sam podatnik musi zadbać o to, aby koszty we właściwym momencie udokumentować.