Hossa na rynku pamięci

Wydłużenie umów na bieżące dostawy to jedno. Drugą rzeczą jest wzrost cen.

Publikacja: 11.07.2017 06:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Popyt na najszybsze i najbardziej wydajne pamięci używane w urządzeniach mobilnych jest tak duży, że producenci mogli pozwolić sobie na podniesienie cen. Na dodatek nie wszystkie zamówienia zostają zaspokojone, co zmusza producentów sprzętu do używania mniej wydajnych komponentów.

Braki części wykorzystywanych do produkcji elektroniki użytkowej nie zdarzają się często i zazwyczaj nie są spowodowane – tak jak ma to miejsce w przypadku pamięci – zbyt wysokim w stosunku do aktualnych mocy produkcyjnych popytem. W 2011 r. w wyniku tsunami, które nawiedziło Japonię, Sony miało spory problem z produkcją matryc do cyfrowych aparatów fotograficznych, w tym instalowanych w smartfonach. W 2016 r. ten sam producent po trzęsieniu ziemi wstrzymał produkcję matryc wykorzystywanych m.in. w smartfonach Apple i Samsunga. W 2011 r. wielka powódź, która nawiedziła Tajlandię, zakłóciła produkcję i dostawy twardych dysków. Konsekwencją był gwałtowny wzrost ich cen. W ciągu kilku tygodni podrożały o ok. 100 proc.

Problemy z zaspokojeniem popytu na używane w smartfonach i komputerach, a także w innych urządzeniach pamięci DRAM i NAND zaczęły się pod koniec ubiegłego roku. Dotyczyły najnowszych, a więc zarazem najbardziej wydajnych modeli pamięci.

Zapotrzebowanie na pamięci rośnie, bo najnowsze smartfony i komputery potrzebują ich znacznie więcej niż te, które masowo produkowano rok czy półtora roku temu. Dodatkowym bodźcem do wzrostu popytu jest rosnąca sprzedaż smartfonów oraz innych urządzeń, w których montowane są pamięci.

Toshiba, która jest jednym z większych światowych producentów szybkich pamięci NAND, mówi wprost, że nie jest w stanie zaspokoić popytu na najbardziej wydajne podzespoły. Powodem są zamówienia od Apple oraz innych producentów smartfonów.

Początkowo analitycy liczyli, że w połowie roku uda się na bieżąco zaspokajać zgłaszany popyt. Teraz mowa jest o początku 2018 r. oraz o tym, że II połowa tego roku może pogłębić problemy. Według prognoz w 2019 r. można oczekiwać spadku cen, bo wówczas ruszy produkcja we wszystkich budowanych obecnie fabrykach pamięci.

Niedostatek pamięci zmusza firmy je wykorzystujące w swych produktach końcowych do nietypowych działań. Aby zapewnić sobie te podzespoły, producenci sprzętu decydują się na podpisywanie umów, w których zapotrzebowanie określane jest na pół roku z góry. Do niedawna normą były umowy trzymiesięczne lub wręcz miesięczne. Na długie kontrakty z reguły pozwolić mogą sobie tylko najwięksi producenci sprzętu, tacy jak Apple, który kupuje 18 proc. światowej produkcji pamięci NAND i może być niemal pewnym, że kolejny model iPhone'a będzie sukcesem rynkowym. Mniejsi producenci, a także ci, którzy nie mają ugruntowanej pozycji na rynku najnowocześniejszych smartfonów, sporo ryzykują, składając wielomiesięczne zamówienie.

Wydłużenie umów na bieżące dostawy to jedno. Drugą rzeczą jest wzrost cen. Za 4-GB moduł pamięci DRAM, który w połowie ub.r. roku kosztował 12,5 USD, dziś trzeba zapłacić 25 USD. Przed podwyżkami częściowo chronią dłuższe umowy, ale i w nich – zwłaszcza tych podpisywanych w tym roku – ceny poszły w górę.

Wzrost cen pamięci widać w wynikach ich producentów. Micron Technology w zakończonym 1 czerwca trzecim kwartale roku finansowego 2017 miał 5,6 mld dolarów przychodów, o 20 proc. więcej niż w II kwartale i aż o 92 proc. więcej niż w analogicznym kwartale poprzedniego roku finansowego. W górę poszedł też zysk netto firmy. W III kwartale wyniósł 1,65 mld USD, podczas gdy w II kwartale były to 894 mln USD. W III kwartale roku finansowego 2016 firma miała stratę. Micron przyznaje, że głównymi źródłami wzrostu przychodów były: wyższa cena sprzedaży pamięci oraz wyższa sprzedaż pamięci NAND. W ślad za wynikami w górę szedł kurs akcji Micron. W I półroczu wzrósł o ponad 36 proc., a od czerwca ub.r. o 139 proc.

To, co cieszy jednych, jest zmartwieniem dla innych. Niedobory części i wzrost ich cen zmuszają producentów sprzętu do podejmowania radykalnych decyzji. Chiński Huawei – czołowy światowy producent nie tylko sprzętu do budowy sieci telekomunikacyjnych, ale także smartfonów – zdecydował się na montowanie we flagowym smartfonie P10 mniej zaawansowanych technologicznie podzespołów. Z kolei Nintendo podjęło decyzję o ograniczeniu produkcji konsoli Swich. Choć nikt nie powiedział tego oficjalnie, to należy się spodziewać, że m.in. ze względu na wzrost cen pamięci nowe modele najbardziej wydajnych telefonów i komputerów będą droższe. Producenci część dodatkowych kosztów, jeśli nie całe, przerzucą na klientów.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce