Garniec miodu i dwie łyżeczki dziegciu

Trzeba posiadać system edukacji elastycznie dostosowujący zasoby pracy do szans, które pojawiają się w dynamicznie zmieniającym się świecie. Kształcenie musi być na wysokim poziomie i mieć charakter ustawiczny.

Publikacja: 02.09.2017 05:43

Andrzej Halesiak dyrektor, Bank Pekao

Andrzej Halesiak dyrektor, Bank Pekao

Foto: ROL

Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych (zatrudniających 50 i więcej osób) za I półrocze. To moim zdaniem jeden z najciekawszych zestawów danych publikowanych cyklicznie. W tych wynikach odbija się – jak w zwierciadle – obraz procesów zachodzących w gospodarce, a sytuacja firm jest kluczowym barometrem jej stanu. Jest to związane z tym, że kondycja przedsiębiorstw ma duże przełożenie na inne sektory; poprzez rynek pracy na sytuację gospodarstw domowych, poprzez płacone podatki na budżet, a poprzez zdolność regulowania zobowiązań na sektor finansowy.

Jaki rysuje się więc obraz na bazie tego, co opublikował GUS? Generalnie jest on bardzo pozytywny. W I półroczu firmy odnotowały rekordowy poziom zysków; zagregowany wynik netto wyniósł 67 mld zł (+8,8 proc w stosunku do I półrocza 2016 r.). Na ten rekordowy rezultat złożyły się dobre wyniki zarówno I, jak i II kwartału.

Głębsze spojrzenie na strukturę wyniku powoduje jednak pojawienie się pierwszej ze wspomnianych w tytule łyżeczek dziegciu. Otóż wynik netto został w II kwartale silnie wsparty rekordowym wynikiem na operacjach finansowych (około 8 mld zł, 57 proc. więcej niż rok wcześniej), równocześnie wynik ze sprzedaży – a więc ten odzwierciedlający podstawową działalność – spadł o około 3 proc. Stało się tak, ponieważ koszty zaczęły rosnąć szybciej niż przychody. Źródłem presji kosztowej były głównie odbijające się ceny surowców, trzeba się jednak liczyć z tym, że w kolejnych kwartałach rosnąć będzie także presja płacowa.

W tej sytuacji należałoby oczekiwać zwiększonej aktywności w zakresie inwestycji. Realizacja projektów proefektywnościowych (polegających m.in. na zwiększaniu skali umaszynowienia procesów) i rozbudowa mocy wytwórczych to bowiem najbardziej naturalny sposób dostosowania w sytuacji rosnących kosztów i równocześnie silnego popytu. Tutaj jednak pojawia się druga łyżeczka dziegciu. Dane zagregowane wskazują na spadek nakładów inwestycyjnych przedsiębiorstw. W całym I półroczu wyniósł on 1,1 proc. (w cenach stałych), przy czym w II kwartale był nieco większy niż w I. Równocześnie trzeba zauważyć swego rodzaju dualizm – dane na poziomie branż wskazują, że branże zdominowane przez podmioty prywatne, znajdujące się pod presją rynkowych czynników (m.in. przetwórstwo przemysłowe, handel, informacja i komunikacja) zwiększyły nakłady w stosunku do poziomu z ubiegłego roku, głównie jednak te o charakterze odtworzeniowym. Z kolei branże zdominowane przez podmioty państwowe, działające na monopolistycznych lub oligopolistycznych rynkach (górnictwo, przedsiębiorstwa użyteczności publicznej) nadal silnie redukowały swoje wydatki inwestycyjne.

Na to, co się dzieje obecnie w sektorze przedsiębiorstw – szczególnie na wyczekiwane procesy inwestycyjne – warto spojrzeć także w szerszym kontekście; zmian strukturalnych, jakie powoli zachodzą w związku z trendami demograficznymi i tym samym stopniowo malejącą podażą pracy. W tym kontekście można się spotkać z tezą, że presja płac, z jaką mamy w Polsce coraz częściej do czynienia, stanie się naturalnym przyczynkiem do zwiększonych inwestycji firm, że zadziała tu prosty mechanizm związany z relatywnymi zmianami cen czynników produkcji: na tle rosnących kosztów pracy koszty kapitału i wiedzy (technologii) relatywnie maleją, więc powinno rosnąć ich zaangażowanie. Innymi słowy, że zwiększone inwestycje firm są pewne.

W tym miejscu trzeba jednak zauważyć, że opisana powyżej prawidłowość, choć generalnie prawdziwa, bazuje na istotnym założeniu, że inwestorzy mają bardzo silny tzw. home bias, czyli skłonność do lokalizacji inwestycji na lokalnym, krajowym podwórku. Tymczasem w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie dla wielu inwestorów dany kraj jest tylko jednym z możliwych wyborów. Dotyczy to szczególnie projektów kapitałochłonnych. Tego typu projekty bazują na innej hierarchii kryteriów decyzyjnych. O ile w przypadku inwestycji, dla których ważna jest dostępność taniej pracy, wybiera się te kraje, w których szerokie zasoby takiej pracy są dostępne, o tyle w przypadku inwestycji kapitałochłonnych kluczowe stają się inne czynniki (kapitał może swobodnie migrować ), w tym w szczególności tzw. koszty transakcyjne. Te ostatnie związane są z funkcjonowaniem w określonym otoczeniu biznesowym, na które składają się: dostępna infrastruktura, obciążenie biurokratyczne, jakość i stabilność rozwiązań regulacyjno-podatkowych, skuteczność egzekwowania praw, poziom kompetencji pracowników itd.

Bardziej lokalny charakter może mieć natomiast wiedza, pod warunkiem jednak, że dany kraj ma system edukacji i szkolnictwa wyższego ukierunkowany na tworzenie unikalnych zasobów wiedzy (materializującej się w dostępnych rozwiązanych technologicznych i rzeszy specjalistów) i/lub takich, które być może nie są wprawdzie unikalne, ale doskonale uzupełniają inne elementy dostępne w danej lokalizacji, stwarzając tym samym łącznie szanse budowania modeli biznesowych będących w stanie konkurować globalnie.

O tym, że przyciąganie inwestycji kapitało- i wiedzointensywnych jest w praktyce dużym wyzwaniem, przekonały się dobitnie niektóre kraje południa Europy. Przed globalnym kryzysem finansowym doświadczyły one szybkiego wzrostu płac, ale zamiast oczekiwanej modernizacji bazy wytwórczej w kierunku większego zaawansowania (większej kapitało- i wiedzointensywności) nastąpił proces deindustrializacji – inwestorzy stopniowo przenieśli swoją aktywność do innych krajów.

Jakie z tego płyną lekcje dla nas? Trzeba nieustannie monitorować otoczenie biznesowe (rozumieć, co dla potencjalnych inwestorów jest istotne) i dbać o jego jakość. Równocześnie trzeba posiadać system edukacji elastycznie dostosowujący zasoby pracy do szans, jakie pojawiają się w dynamicznie zmieniającym się świecie. Kształcenie musi być na wysokim poziomie i mieć charakter ustawiczny. Gdy te warunki zostaną spełnione, procesy modernizacji gospodarki (sektora przedsiębiorstw) rzeczywiście będą miały charakter samoistny.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie