W ostatnim czasie pojawiają się liczne głosy dotyczące wpływu PPK na nasz rynek kapitałowy. Stawiana jest teza, że PPK dosyć szybko powinny przynieść dodatkowe miliardy popytu, tak potrzebne GPW.
Nie chciałbym być Kasandrą, bo – co chcę od razu zadeklarować – zależy mi na rozwoju długoterminowego oszczędzania w naszym kraju, w tym PPK, ale uważam, że u progu startu systemu PPK musimy sobie wszyscy uzmysłowić istnienie kilku raf czy mielizn, na których ten projekt może się zatrzymać.
Po pierwsze, nie jestem w stanie podzielić optymistycznego założenia, że jakieś znaczące, wymierne środki z wpłat w ramach PPK trafią na GPW już w połowie 2019 r. To myślenie, delikatnie mówiąc, bardzo życzeniowe. A przede wszystkim wskazuje, że część wypowiadających się w ten sposób osób albo nie doczytała postanowień ustawy o PPK, albo nie wie, co zamierza uczynić przytłaczająca większość dużych pracodawców. Zgoda, pracodawcy ci będą zobowiązani tworzyć PPK już od 1 lipca, ale to nie oznacza, że od razu będą dokonywane wpłaty do PPK. Właśnie tu jest pierwszy błąd rozumowania albo właśnie życzeniowego myślenia.
Otóż określona w ustawie data rozpoczęcia w stosunku do danego pracodawcy stosowania przepisów ustawy o PPK jest jedynie otwarciem możliwości zawierania umów, a nie zaś terminem, od którego będą, czy muszą być, dokonywane wpłaty do PPK. Uważna lektura przepisów ustawy o PPK, a proszę mi wierzyć, większość pracodawców zatrudniających powyżej 250 osób potrafi dobrze i ze zrozumieniem przeczytać ustawy, wskazuje, że skoro pierwsza wpłata do PPK musi nastąpić w listopadzie lub grudniu 2019 r. (w zależności od terminu płatności wynagrodzeń u danego pracodawcy), to oni tak zrobią. Oznacza to, że w większości przypadków duzi pracodawcy zaczną ponosić koszty związane z PPK, czyli odprowadzać wpłaty, dopiero pod sam koniec 2019 r., a nie od połowy roku. Dlatego też wszelkie symulacje wielkości aktywów, które trafią na GPW, powinny brać pod uwagę powyższe, a wydaje się, że to w debacie publicznej jest pomijane. Tak więc wyliczenia dotyczące kwot, jakie wypłyną na GPW, warto by zweryfikować pod tym kątem. Te miliardy być może się pojawią, ale później.
Druga istotna kwestia to spędzająca sen z powiek pomysłodawcom kwestia partycypacji w PPK. Badania przeprowadzone przez Randstad wskazują, że w PPK pozostanie co najmniej 64 proc. osób, do których skierowany jest system PPK. Przypomnijmy, że w projekcie ustawy o PPK złożonym do Sejmu w połowie 2018 r. zakładano, że w systemie PPK pozostanie 75 proc. z automatycznie tam zapisanych. Ale jak przejrzeć wypowiedzi medialne różnych osób zaangażowanych w tworzenie PPK, to znajdziemy wypowiedzi, że jako sukces PPK będzie traktowane utrzymanie poziomu partycypacji rzędu 50 proc.