„Nie odniesiemy sukcesu, kiedy połowa z nas jest z tyłu" – powiedziała w czasie swojego pierwszego, historycznego wystąpienia w ONZ w 2013 r. Malala Yousafzai, 16-letnia wtedy działaczka na rzecz kobiet i dzieci.
Zadziwiające, że w XXI w. wciąż dyskutujemy na temat potrzeby różnorodności płciowej oraz wciąż chcemy, aby sektor prywatny i administracja poważnie traktowały te kwestie. Wydaje się, że to, iż potrzeba więcej kobiet na najwyższych, przywódczych stanowiskach, jest już sprawą oczywistą. Wciąż jednak postęp w tym obszarze jest zbyt powolny.
Dzieje się tak pomimo licznych dowodów na to, że firmy działają lepiej, kiedy w ich zarządach są kobiety. Raport OECD z 2016 r. pokazał, że zwrot na kapitale firm z większą różnorodnością płciową w zarządach jest wyższy o 47 proc. niż wśród podmiotów, gdzie ta różnorodność jest mniejsza, a zysk brutto jest wyższy o 55 procent. Doświadczenie IFC w zakresie promowania różnorodności płciowej w sektorze prywatnym na świecie także wskazuje na to, iż więcej kobiet w zarządach ma pozytywne przełożenie na ład korporacyjny, proces podejmowania decyzji i wyniki biznesowe.
Mimo to wciąż długa droga przed nami. W 2016 r. w Europie Wschodniej udział kobiet w zarządach wynosił jedynie 8,5 proc., jak wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Pracy. W Polsce od kilku lat następuje poprawa w tym zakresie. Jednakże statystyki te nie są dużo lepsze: jedynie 21 proc. stanowisk w radach nadzorczych dużych spółek giełdowych jest piastowanych przez kobiety, czyli mniej niż średnia unijna na poziomie 27 proc. Niektóre kraje europejskie wprowadzają parytety, aby przyspieszyć proces zmian. Powstaje jednak pytanie, czy same parytety wystarczą.
Norwegia była pierwszym krajem, który w 2007 r. wprowadził parytety w zarządach – kobiety musiały mieć przynajmniej 40 proc. takich stanowisk w notowanych na giełdzie spółkach. Pozostałe europejskie kraje szybko zaczęły naśladować tę zasadę. Pomimo sceptycznych głosów, że parytety to tak naprawdę działania pozorowane, które de facto nie poprawiają sytuacji kobiet, rozwiązanie norweskie przyniosło pozytywne rezultaty. W roku ubiegłym ponad 40 proc. członków zarządów w Norwegii stanowiły kobiety wobec tylko sześciu procent w roku 2003.