Najwyższe od wielu lat tempo wzrostu inflacji, którego właśnie doświadczamy, mocno uderza w realne oszczędności obywateli. Według danych NBP średnie oprocentowanie depozytów bankowych z terminem zapadalności do dwóch lat na koniec ubiegłego roku obniżyło się do 1,38 procent. Przy lokowaniu oszczędności na okresy powyżej dwóch lat średnie oprocentowanie oferowane przez banki było jedynie niewiele wyższe i wynosiło 1,87 procent. Rok wcześniej, czyli w grudniu 2018 r., oferta bankowa również nie była nazbyt szczodra, jednak kształtowała się na poziomie o ok. 20–30 pkt baz. wyższym.

Jedną z przyczyn tak niskiego poziomu oprocentowania depozytów bankowych jest utrzymujący się od marca 2015 r. historycznie niski poziom stóp procentowych banku centralnego. Nie jest to jednak jedyna przyczyna – być może o wiele ważniejsza jest tzw. nadpłynność w sektorze bankowym. Owa nadpłynność to nic innego jak nadwyżka depozytów przyjętych przez banki nad udzielonymi kredytami po uwzględnieniu wymaganego poziomu rezerwy obowiązkowej. Od końca 2010 r. banki w Polsce zobowiązane są utrzymywać środki stanowiące 3,5 procent wartości wszystkich rodzajów depozytów na rachunkach oprocentowanych na poziomie 0,5 procent w NBP. Utrzymywanie rezerwy obowiązkowej ma właśnie służyć ograniczeniu nadpłynności banków. To znaczy, że im więcej środków banki przyjmują na depozyty, tym więcej muszą odprowadzać na oprocentowany jedynie symbolicznie rachunek w NBP. Mechanizm ten przez długi czas sprawnie działał. Nadpłynność sektora bankowego od końca 2013 r. systematycznie spadała, jednak począwszy od 2018 r. obserwuje się odwrócenie tej tendencji i istotny wzrost nadpłynności.

Dane za 2018 r. pokazały przyrost nadpłynności w całym sektorze w stosunku do roku wcześniejszego o 16,5 mld zł. Dane za ubiegły rok poznamy dopiero w maju, można jednak przypuszczać, że proces był kontynuowany. Pomimo wspomnianego dalszego spadku oprocentowania lokat bankowych, pomimo wzrostu inflacji poziom depozytów w systemie bankowym od jesieni 2018 r. przewyższa w wartościach bezwzględnych poziom udzielonych kredytów. Co więcej, różnica ta na przestrzeni ubiegłego roku stale się powiększała. Oznacza to, iż przy braku realnych alternatyw inwestycyjnych lokaty bankowe wciąż cieszą się sporą popularnością.

Jakie są możliwe scenariusze na przyszłość? Aby ograniczyć nadpłynność, NBP musiałby podnieść stopę rezerwy obowiązkowej, czego jednak w obecnych warunkach rynkowych trudno się spodziewać. Zresztą nawet gdyby taką decyzję podjęto, to z punktu widzenia oszczędzających skutkowałoby to raczej dalszym spadkiem oprocentowania lokat bankowych. Wzrost kosztu pieniądza poprzez podniesienie stóp procentowych banku centralnego również wydaje się mało prawdopodobny w najbliższych miesiącach. Można się zatem spodziewać kontynuacji erozji oszczędności prywatnych, co będzie miało w przyszłości wysoce niekorzystne skutki społeczno-ekonomiczne. Paradoksalnie więc oszczędzającym na lokatach bankowych pozostaje mieć jedynie nadzieję, że gospodarka znacząco spowolni, co przystopuje inflację i w efekcie ograniczy realne straty depozytariuszy.