Zapowiedziane w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego (SRRK) obligacje rozwojowe stały się przedmiotem zagorzałej debaty praktyków i ekspertów rynku kapitałowego w ostatnich tygodniach. W odróżnieniu od tradycyjnego długu emitenci obligacji rozwojowych mają obowiązek szczegółowego informowania inwestorów o przeznaczeniu pozyskanych z emisji środków, które finansują przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne w kraju i regionach. Obligacje te mają zostać objęte wieloma przywilejami regulacyjnymi, w tym zwolnieniem z tzw. podatku Belki, jako wspierające prywatne inwestycje instrumenty walki z recesją wywołaną pandemią koronawirusa.
Tymczasem koncepcja tych nowych instrumentów pomija najpoważniejsze wyzwanie stojące przed Polską, czyli sprawiedliwą transformację w kierunku zeroemisyjnej gospodarki. W głównym nurcie debaty publicznej na temat wychodzenia z obecnego kryzysu powszechny jest cel odnowy w tym właśnie kierunku. O odbudowę w duchu zielonego ładu apelują już nie tylko klimatyczni aktywiści, ale także decydenci polityczni i przedstawiciele biznesu, słusznie twierdząc, że kryzys stwarza być może ostatnią szansę przestawienia globalnej ekonomii na bardziej zrównoważone tory. Jednocześnie eksperci przypominają, że inwestycje w czyste źródła energii i efektywność energetyczną generują więcej miejsc pracy i wyższy wzrost PKB niż środki kierowane w mniej przyjazne środowisku sektory.
Instrumentem finansowym wspomagającym takie inwestycje są zielone obligacje. Środki uzyskane z ich emisji przeznaczone mogą być na budowę instalacji OZE, zeroemisyjny transport, a także rozwój innowacji w tych obszarach. Podobnie jak proponowane obligacje rozwojowe zielony dług również wymaga szczegółowego informowania o przeznaczeniu środków pozyskanych z emisji oraz następczych raportów z wykonania tych planów.
Jednak w porównaniu z obligacjami rozwojowymi zielone instrumenty mają wiele innych zalet. Bardzo doceniają je inwestorzy dążący do stopniowego zastąpienia w swoim portfelu aktywów najbardziej narażonych na ryzyko klimatyczne tymi bardziej zrównoważonymi. Być może właśnie dlatego popyt na zielone obligacje regularnie przewyższa podaż, a emitentom udaje się pozyskać kapitał na atrakcyjnych warunkach, czasem taniej niż w przypadku tradycyjnego długu. Tak było choćby w przypadku części samorządów w USA.
Ponadto rynek zielonych obligacji prężnie rośnie. W skali globalnej wartość wyemitowanych zielonych obligacji przekroczyła już bilion dolarów. Być może do tej dynamiki przyczyniają się powszechnie funkcjonujące, szanowane w branży standardy, takie jak Climate Bonds Initiative czy International Capital Markets Association, oraz sieć profesjonalnych podmiotów weryfikujących zgodność z nimi. Nie ma zatem potrzeby rozwijania nowej infrastruktury jak w przypadku obligacji rozwojowych.