W ostatnich miesiącach całkiem spore grono firm przekonało się, że ignorowanie ostrzeżeń, postulatów i żądań organizacji proekologicznych i tych, które skupione są np. na obronie praw mniejszości, było błędem. Można być niemal pewnym, że w najbliższym czasie ten sam błąd popełnią kolejne spółki.
ESG – ten trzyliterowy skrót oznacza kryteria środowiskowe, społeczne i ładu korporacyjnego, które społecznie świadomi inwestorzy wykorzystują podczas wyboru potencjalnych inwestycji. Kryteria środowiskowe biorą pod uwagę to, jak firma radzi sobie jako zarządca przyrody. Kryteria społeczne badają, w jaki sposób firma zarządza relacjami z pracownikami, dostawcami, klientami i społecznościami, w których prowadzi działalność. Ład korporacyjny dotyczy przywództwa firmy, wynagrodzeń kadry kierowniczej, audytów, kontroli wewnętrznych i praw akcjonariuszy.
ESG nie jest w sumie niczym nowym. Ale z dnia na dzień staje się czymś coraz bardziej istotnym. Nie dlatego, że wymogi prawne nakazują niektórym firmom raportować na temat ESG. Ani nie dlatego, że w europejskim prawie zaimplementowano dyrektywę dotyczącą ujawniania informacji niefinansowych, rozporządzeniem w sprawie ujawniania informacji związanych ze zrównoważonym rozwojem w sektorze usług finansowych i rozporządzeniem w sprawie taksonomii, a na poziomie globalnym pojawiły się zalecenia Grupy Zadaniowej ds. Ujawniania Informacji Finansowych Związanych z Klimatem.
Po prostu systematycznie rośnie grupa inwestorów instytucjonalnych, którzy podejmując decyzje inwestycyjne, kierują się kryteriami ESG. Ci inwestorzy dysponują coraz większymi kwotami, które lokują tylko tam, gdzie mają pewność, że ochrona środowiska, odpowiedzialność społeczna i ład korporacyjny nie pozostają pustymi frazesami zarządów.
Poza inwestorami instytucjonalnymi są różnego rodzaju aktywiści, którzy najpierw przez apele, a potem czasami także poprzez działania bezpośrednie starają się wpłynąć na politykę zarządów firm. Z reguły owi niefinansowi aktywiści znacznie wcześniej niż odpowiedzialni społecznie inwestorzy dostrzegają w firmach problemy związane z dwiema pierwszymi literami w skrócie ESG. I z reguły na początku ich apele i ostrzeżenia są ignorowane oraz uznawane za nierealistyczne, a co bardziej podejrzliwi szukają w nich ukrytych intencji albo np. nieuczciwych działań konkurencji. Ponadto zarządy krytykowanych spółek zawsze mogą znaleźć wygodne dla nich wsparcie w raportach usłużnych ekspertów, a gdy zajdzie potrzeba – w działaniach prawników.