Reklama

Przepychanki w Azotach nie służą chemicznej grupie

Największa polska grupa nawozowa nie zdołała jak dotąd uspokoić nastrojów w zależnych Puławach. Ambicje władz poszczególnych spółek nie są bez znaczenia dla przyszłości Azotów.

Publikacja: 26.07.2018 05:15

Przepychanki w Azotach nie służą chemicznej grupie

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Środowa pikieta związkowa przed siedzibą Grupy Azoty Puławy to tylko jeden z elementów głębszego sporu pomiędzy związkami zawodowymi a zarządem tej spółki, a także pomiędzy całymi Puławami a spółką matką z Tarnowa. Grupa Azoty jest skonfliktowana wewnętrznie od lat i dziś nie widać sygnałów, by miało się to zmienić.

– Tam jest więcej polityki i lokalnych ambicji niż myślenia o grupie jako o biznesie, który ma przynosić zyski. Nie sądzę, by kiedykolwiek to się zmieniło – mówi nam jeden z ekspertów rynku, który chce zachować anonimowość.

Utrzymać niezależność

Pikieta, która odbyła się w środę w Puławach, miała na celu obronę związkowców przed utratą pacy. W ostatnim czasie kilku członków organizacji związkowych zostało dyscyplinarnie zwolnionych. Zarząd Puław mówi o rażących zaniedbaniach obowiązków przez tych pracowników, natomiast „Solidarność" – o próbie zastraszenia związkowców. W spółce trwa bowiem referendum strajkowe, które ma na celu m.in. utrzymanie niezależności puławskich zakładów poprzez zakaz wydzielania z nich jakichkolwiek obszarów działalności.

W istocie jednak spór tkwi znacznie głębiej i związany jest z chęcią przywrócenia puławskiej spółce jej miejsca w chemicznej grupie. Dziś Puławy nie mają nawet własnego reprezentanta w zarządzie Azotów, choć to one odpowiadają za największą część rocznych przychodów grupy. Płynące z Tarnowa informacje o korzyściach finansowych, jakie puławskie zakłady czerpią dzięki fuzji z Grupą Azoty (np. w postaci rabatów na zakup gazu), w Puławach wywołują co najmniej złośliwe uśmiechy.

Foto: GG Parkiet

Reklama
Reklama

– Wszyscy wiedzą, że Puławy, które są największym producentem nawozów w kraju, zdołałyby samodzielnie wynegocjować równie korzystne warunki zakupu surowców. To Azoty bez Puław nie mogłyby nawet marzyć o takich rabatach, które mają teraz – mówi nam przedstawiciel puławskiej spółki.

Rozwiązanie konfliktu nie jest łatwe, bo w praktyce o składzie zarządów w poszczególnych spółkach – w Tarnowie, Puławach czy Policach – decydują lokalni politycy. Oznacza to, że zarząd Azotów nie ma wpływu na to, kto zasiądzie w fotelu prezesa np. zależnych Puław. Powołanie na stanowisko szefa tarnowskiej spółki Wojciecha Wardackiego, który pełni jednocześnie funkcję prezesa Polic, wyeliminowało przynajmniej konflikt na linii Tarnów–Police. Natomiast między władzami Puław i Tarnowa, mówiąc delikatnie, przyjaźni nie ma.

W kuluarach znów wypływa więc pomysł utworzenia spółki w Warszawie, która miałaby tworzyć czapę nad wszystkimi spółkami wchodzącymi w skład chemicznej grupy. Ta koncepcja musiałaby zyskać jednak akceptację samego premiera Mateusza Morawieckiego, który sprawuje nadzór właścicielski nad Azotami. Przed wyborami samorządowymi wydaje się to bardzo trudne.

Wiele problemów

– Przepychanki pomiędzy spółkami skupionymi w Grupie Azoty nie wpływają na działalność operacyjną chemicznej grupy, ale nie są bez znaczenia – komentuje Jakub Szkopek, analityk DM mBanku. – W obecnej sytuacji nie jest możliwe chociażby rozpoczęcie dyskusji o ewentualnym zdjęciu z giełdy akcji Polic czy Puław. Taki ruch byłby odczytany przez związkowców z Polic i Puław jako próba odebrania tym spółkom tożsamości i zmniejszenia ich roli w grupie. Nie jest więc możliwe uporządkowanie grupy i zintegrowanie jej we wszystkich segmentach – twierdzi Szkopek.

Grupa Azoty kontroluje dziś 66 proc. akcji Polic i aż 96 proc. kapitału Puław.

Dużo bardziej analitycy martwią się jednak sytuacją w biznesie nawozowym, która nie napawa optymizmem i od wielu miesięcy dołuje kursy nawozowych firm. Od początku roku notowania Grupy Azoty spadły już o około 40 proc.

Reklama
Reklama

– Potężny spadek notowań Azotów w ostatnich miesiącach to nie efekt sporów ze stroną społeczną, ale perspektyw spółki. Rynek przede wszystkim z wielką obawą podchodzi do planów inwestycyjnych grupy. Azoty planują kosztowne projekty, których opłacalność jest dziś albo oddalona w czasie, albo wątpliwa – podkreśla Michał Kozak, analityk DM Trigon. Jako przykład podaje budowę fabryki polipropylenu, która ma kosztować 1,2 mld euro, a efekty przyniesie dopiero po roku 2023. Jego wątpliwości budzą też plany rozwoju grupy w obszarze nawozów oraz potencjalny zakup niemieckiej spółki Compo Expert. – Mimo prawdopodobnego wzrostu cen nawozów w ślad za wyższymi cenami gazu w średnim terminie, w krótkim okresie pesymistycznie patrzymy na marżowość segmentu nawozowego – kwituje Kozak.

Chemia
Azoty liczą na szybką sprzedaż Polimerów Police
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Chemia
Restrukturyzacja Azotów przebiega z licznymi problemami
Chemia
Azoty w wymagającym otoczeniu rynkowym
Chemia
Azoty nadal działają w wymagającym otoczeniu rynkowym
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Chemia
Skarb Państwa wesprze Azoty i kupi dużo nowych akcji
Chemia
Azoty zaoferują miliony nowych akcji
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama