Miesiąc temu przytaczaliśmy tutaj statystyki historyczne dotyczące zachowania indeksu WIG w marcu. Nie były one zachęcające, bowiem średnio indeks traci w tym okresie 0,1 proc. Rynek poszedł jednak pod prąd przeszłości i zyskał aż 6,15 proc. Dzięki temu utworzył formację zwrotu zwaną hakiem Rossa i przebił średnią kroczącą z 50 sesji. W marcowym szczycie WIG sięgał dokładnie 66 152 pkt, co oznacza, że od dołka z 24 lutego (dzień inwazji Rosji na Ukrainę) zyskał 20,7 proc. Umowna granica hossy została więc naruszona, co jest kolejnym, pozytywnym sygnałem technicznym. Dodajmy do tego zestawu jeszcze to, że rosnące oscylatory RSI i MACD wciąż nie dotarły do granic wykupienia, co daje rynkowi krótkoterminową przestrzeń do zwyżek. Celem najbliższym jest średnia z 200 sesji (obecnie 68 500 pkt), a wsparciem – średnia 50-sesyjna (obecnie 64 300 pkt).

W opisywany wyżej techniczny optymizm wpisują się też statystyki historyczne dla kwietnia. Okazuje się bowiem, że średnia zmiana WIG w czwartym miesiącu roku jest dodatnia i wynosi aż 4,1 proc. Nawet jeśli z szeregu danych wykluczymy wartości skrajne (spadek o 24,2 proc. w kwietniu 1994 r. i wzrost o 41,9 proc. w kwietniu 1995 r.), to średnia wciąż pozostaje wysoka i wynosi 3,7 proc. Mediana zmian również jest wysoka i wynosi 2,6 proc. Jest efekt wysokiej, kwietniowej trafności. Otóż przez 30 lat w 20 przypadkach WIG w kwietniu rósł, a w pozostałych dziesięciu spadał. Daje to teoretyczną szansę na wzrost rzędu 67 proc. Co więcej, średnia wzrostowych kwietni wynosi 9,2 proc., a średnia spadkowych -6,1 proc. Stawiając na tej podstawie proste prognozy, za bazę przyjmując kurs zamknięcia z 31 marca (64 900 pkt), można snuć na kwiecień trzy scenariusze: optymistyczny, w którym WIG rośnie o 9,2 proc., do 70 870 pkt, uśredniony, gdy rośnie o 4,1 proc., do 67 560 pkt, i pesymistyczny, gdy spada o 6,1 proc., do 60 940 pkt. Realizacja jednego z dwóch pierwszych znacznie przybliży rynek do powrotu na ścieżkę hossy, a w wariancie trzecim czeka nas schłodzenie, ale z zachowaniem szans kontynuacji trwającego od miesiąca odbicia.

Reasumując – zarówno sygnały analizy technicznej, jak i dane historyczne przemawiają w tym momencie na korzyść strony popytowej. Przed popadaniem w przesadny optymizm niech ostrzegają jednak spadające na szerokim rynku słupki wolumenu i wyraźnie osłabiony przy 65 000 pkt impet wzrostowy. Poza tym sytuacja geopolityczna wciąż pozostaje napięta, a konsekwencje sankcji nieprzewidywalne. I przyznajmy szczerze – po 20-proc. odbiciu w ciągu miesiąca rynkowi przydałoby się chociaż lekkie schłodzenie. Zdrowy trend wymaga momentów oddechu.