Producent obrabiarek nie porozumiał się z Kredyt Bankiem w sprawie rozliczeń wynikających z zawartych opcji walutowych. – Nie mogę zdradzić szczegółów konfliktu. Mamy wiele zastrzeżeń co do realizacji umów opcji walutowych. Dlatego idziemy do sądu, aby to on rozstrzygnął, kto ma rację. Opcje nie były spekulacyjne i były zawierane pod realne kontrakty – mówi Longin Wons, prezes Rafametu.
Co na to Kredyt Bank? – Nie komentujemy relacji z klientami w mediach – odpowiada Izabela Tworzydło z biura prasowego Kredyt Banku.Na koniec marca Rafamet miał zabezpieczone za pomocą opcji walutowych około 11,7 mln euro przychodów. Ujemna wycena instrumentów, która pogorszyła wynik w I kwartale, wyniosła 3,46 mln zł, a ta, która obniżyła kapitał z aktualizacji wyceny, sięgnęła 12,48 mln zł.
Jaki wpływ na wyniki finansowe Rafametu będzie miało rozliczanie opcji walutowych i ich ujemna wycena w kolejnych kwartałach (po I kwartale firma ma 1,5 mln zł zysku netto)? – Nie mogę podać kwot. Ten rok zapowiada się dobrze. Kontrakty, jakie realizujemy, są wyjątkowo rentowne – mówi Wons. – W 2009 r., mimo problemów z opcjami, spółka będzie miała zysk. Nie mamy zamiaru brać jakiegokolwiek kredytu na spłatę kontraktów walutowych – podkreśla szef Rafametu.
Spółka z Kuźni Raciborskiej jest drugą firmą giełdową, która postanowiła na drodze sądowej wyjaśnić, czy nie było nieprawidłowości przy zawartych przez nią umowach opcji. Pierwszą była Alchemia, która wniosła sprawę do katowickiego sądu rejonowego. Ten odrzucił pozew, stwierdzając, że właściwym będzie sąd polubowny przy Związku Banków Polskich. Zarząd Rafametu też złoży pozew do sądu powszechnego. Zapisy w umowie nie wskazują sądu polubownego jako właściwego do rozstrzygania konfliktów.
Spółka ma opcje, które w większości wygasają we wrześniu tego roku. Jeden kontrakt walutowy o wartości około 2 mln euro wygasa na początku przyszłego roku.