Podkreśla jednak, że jest spokojny o kondycję swojej firmy. Po I półroczu TIM ma 5,2 mln zł zysku netto przy ponad 160 mln zł sprzedaży.
– Nie znam jeszcze wyników za trzeci kwartał. Niemniej z sygnałów, które do mnie docierają, wynika, że rezultaty nie rozczarują. Dziś nie odważę się jednak na deklarację, że w tym półroczu powtórzymy wyniki z I półrocza. Na rynku wciąż trwa wojna cenowa, co sprawia, że marże spadają – informuje szef przedsiębiorstwa. Dodatkową niewiadomą jest wynik w ostatnim miesiącu roku. – Grudzień zawsze jest nieobliczalny w naszej branży. A zima też nam nie pomaga – dodaje Folta.
TIM na koniec czerwca miał 46 mln zł płynnych środków. Na historycznie niskich poziomach w spółce prezentuje się udział przeterminowanych należności względem wszystkich należności (na koniec czerwca wyniósł 2,4 proc.). Szef firmy zapewnia, że taka konserwatywna polityka jest kontynuowana. Pieniądze, które leżą na koncie, miały być częściowo wykorzystane do przejęć. – W tej chwili nie mamy żadnych planów akwizycyjnych ani w kraju, ani za granicą – zapowiada prezes.
Spółka po zamknięciu magazynów we Wrocławiu i Toruniu nie planuje dalszych redukcji załogi. Stała jest też liczba oddziałów spółki (obecnie 30). TIM od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje sprzedać działkę we Wrocławiu. W lepszych czasach oczekiwał za nią nawet 20 mln zł. – Nieruchomość, wraz z częścią biurowo-magazynową, jest wynajmowana. Przychody pokrywają koszty związane z utrzymaniem tego terenu – zapewnia Folta.