Mimo że od deklaracji duńskiego NKT Cables o wycofaniu akcji polskiej imienniczki z notowań na warszawskiej giełdzie minęło już pół roku, to inwestorzy wciąż nie wiedzą, kiedy to nastąpi. Główny akcjonariusz, który ma ponad 87 proc. walorów firmy, stroni od podania konkretnej lub chociaż przybliżonej daty realizacji zapewnienia. – Naszą intencją jest zwiększanie udziałów oraz delisting spółki (wycofanie akcji z giełdy – red.) – lakonicznie wypowiada się Malene Boysoe z biura prasowego duńskiego NKT Cables.
[srodtytul]Brak regulacji[/srodtytul]
Brak informacji dotyczącej terminu wycofania spółki z GPW może oznaczać, że główny udziałowiec nie zrobi tego w najbliższych miesiącach, a być może i latach. Dlaczego? Polskie prawo nie nakłada na akcjonariuszy spółki publicznej obowiązku zgłoszenia na walnym zgromadzeniu żądania podjęcia uchwały o zniesieniu dematerializacji akcji, czyli zrobienia niezbędnego kroku do ich wycofania z GPW.
Tym samym nie obowiązują również żadne terminy, które nakazywałyby wystąpienie z odpowiednim wnioskiem. Innymi słowy, Duńczycy nie muszą się śpieszyć ze spełnieniem obietnicy, jaką złożyli 11 września ubiegłego roku, gdy ogłosili wezwanie na skup wszystkich akcji NKT Cables.
[srodtytul]Nowa emisja[/srodtytul]