Czy z perspektywy czasu żałuje pan przejęcia litewskiej grupy Tiltra Group i Kauno Tiltai? Gdyby nie decyzja o wejściu w segment budownictwa drogowego, dzisiaj grupa zapewne byłaby wyżej wyceniana i lepiej postrzegana, niż jest faktycznie.
Można powiedzieć, że wszyscy ludzie, którzy rok temu i wcześniej zainwestowali jakiekolwiek pieniądze w branżę budowlaną, również drobni inwestorzy giełdowi, żałują swoich decyzji. Same spółki i ich zarządy nie podpisywałyby nowych kontraktów, gdyby przypuszczały, że umowy będą przynosić straty. Ja też żałuję decyzji o zakupie Tiltry. Rok temu nie dało się przewidzieć, że należący do niej Poldim będzie mieć problemy finansowe. Gdy pięć lat temu Polska i Ukraina otrzymały prawo do organizowania Euro 2012, wszyscy przed branżą budowlaną roztaczali wizje osiągnięcia ogromnych przychodów i zysków. Dziś giełdowe firmy, które miały być beneficjentami boomu inwestycyjnego, są jednak chyba warte nie więcej niż 20 proc. tego, co kilka lat temu. Czy mógł to ktoś przewidzieć?
Dlaczego tak dramatycznie spadła ta wycena?
Niemal wszystkie firmy budowlane mają problemy, bo realizują kontrakty, na których nie tylko nie zarabiają, ale często ponoszą duże straty. W efekcie ich zdolność do regulowania bieżących płatności mocno spada. Część przedsiębiorstw w ogóle traci płynność, nie spłaca kredytów, nie płaci podwykonawcom czy dostawcom. W momencie podpisywania umów na rynku mieliśmy do czynienia z określonym poziomem cen materiałów budowlanych, który dawał szanse na zysk. Wiele kontraktów realizowanych jest jednak przez kilka lat, a koszty materiałów wzrosły w sposób od lat niewidziany. Tylko w ubiegłym roku cena asfaltu podskoczyła średnio o 25,5 proc. Za paliwa trzeba było zapłacić o 16,4 proc. więcej, za stal o 9,6 proc., za kruszywa o 7,9 proc., a za cement o 5,1 proc. Duży skok cen był także w 2010 roku, zresztą nadal obserwujemy ich wzrost. Myślę, że w skali całego sektora budowlanego przekroczenie kosztów planowanych w tym roku może osiągnąć 2 – 3 mld zł z powodu wzrostu cen materiałów. Ci, co wszystko przewidzieli, zamknęli firmy już dawno, bo nie dostali żadnego zlecenia.
Firmy nie mogły zagwarantować sobie prawa do rewaloryzacji kosztów zakupu materiałów w stosunku do ujętych w kosztorysach?