Eksperci Banku Ochrony Środowiska prognozują, że w tym roku pandemia wciąż będzie miała duży wpływ na rynek mieszkaniowy i deweloperów. Sprzedaż powinna ustabilizować się na ubiegłorocznym poziomie, czyli 53 tys. wobec 65–73 tys. w latach 2017–2019 (według JLL dane dla sześciu największych aglomeracji). Wynik w I kwartale będzie rok do roku gorszy z uwagi na rekordową bazę, z kolei w II kwartale będzie notowany wzrost, ponieważ w tym czasie w 2020 r. rynek został zablokowany przez lockdown.
Na popyt może mieć wpływ sytuacja na rynku pracy, na który z opóźnieniem wpłynie pandemia (wygasanie warunków korzystania z tarcz, jak utrzymywanie zatrudnienia). BOŚ spodziewa się wzrostu bezrobocia w 2021 r. z 5,9 do 6,3 proc. Takie otoczenie może obniżać skłonność do podejmowania decyzji o dużych wydatkach inwestycyjnych.
Z drugiej strony, pozytywny wpływ na popyt będą mieć niskie stopy procentowe i łagodzenie warunków udzielania kredytów hipotecznych przez banki, które zaostrzyły politykę po lockdownie. Mieszkania mogą być traktowane głównie jako lokata w przechowanie wartości oszczędności. Jednak pod koniec roku, wraz z perspektywą powrotu do normalności, na rynek mogą wrócić osoby zainteresowane nabyciem mieszkania pod wynajem – zwłaszcza że zwrot będzie atrakcyjny przy niskich stopach.
Aktywność inwestycyjna deweloperów będzie w tym roku również relatywnie niska, m.in. z powodu przedłużających się procedur administracyjnych. Tym samym zmniejszona podaż będzie ograniczała ryzyko nawisu, co będzie oznaczało brak przestrzeni do spadku cen – spodziewany jest raczej ich kilkuprocentowy wzrost, czyli w tempie mniejszym niż przed pandemią. Poza kłopotami z podażą przy dobrym popycie czynnikiem wpływającym na wzrost cen będą rosnące koszty materiałów, ostrzejsze wymogi w zakresie energooszczędności budynków, a także potencjalne przeforsowanie Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego. Z drugiej strony deweloperzy mogą chętniej stosować promocje czy rabaty.
Kluczowym czynnikiem ryzyka pozostaje pandemia i tempo powrotu do nowej normalności. BOŚ zakłada w scenariuszu bazowym, że w Polsce sytuację epidemiczną uda się opanować do końca tego roku. Bolączką deweloperów będzie kurczący się zasób gruntów pod szybką zabudowę. W powiązaniu ze wzrostem kosztów wykonawstwa, których nie można automatycznie przerzucać na ceny, będzie to oznaczało presję na deweloperskie marże. ar