Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Perspektywy banków pozostają dobre

Przy pozytywnym zbiegu okoliczności, o ile spowolnienie gospodarcze w Polsce będzie łagodne i nie wzrośnie istotnie bezrobocie, wyniki finansowe banków będą się zmniejszać w wolnym tempie – mówi Andrzej Powierża, analityk Biura Maklerskiego Citi Handlowy.

Publikacja: 01.12.2022 18:45

Gościem Dariusza Wieczorka w czwartkowym programie „Prosto z Parkietu” był Andrzej Powierża, anality

Gościem Dariusza Wieczorka w czwartkowym programie „Prosto z Parkietu” był Andrzej Powierża, analityk Biura Maklerskiego Citi Handlowy.

Foto: Parkiet TV

Po 2,5 tygodnia rywalizacji w ramach gry Parkiet Challenge najlepsi uczestnicy mają stopy zwrotu rzędu 25 proc. Czy inwestowanie wirtualnym kapitałem mocno różni się różni pod względem apetytu na ryzyko od inwestycji prawdziwą gotówką?

Z inwestowaniem jest trochę jak z uczestnictwem w turnieju piłkarskim. Czasami można wypracować dobry wynik inwestycyjny, lokując w słabe spółki, podobnie jak można awansować do finałów Mistrzostw Świata, grając w niezadowalającym dla kibiców stylu. Do zwycięstwa zawsze potrzeba też trochę szczęścia. Jeśli z kolei inwestujemy w dobre spółki, to nie stracimy dużo, tak samo, gdy gramy w dobrym stylu, to nie wrócimy z turnieju z niesmakiem. Z drugiej strony, jeśli bardzo ryzykujemy, możemy skończyć grę z portfelem, który bardzo straci na wartości. Jeśli są to wirtualne pieniądze, to zdecydowanie warto podjąć to ryzyko. Zupełnie inaczej jest, gdy inwestujemy własne środki. Kluczowe jest, aby nie myśleć wtedy tylko o zysku, lecz zminimalizować straty. Dobry styl inwestowania jest więc dobrym podejściem i zabezpiecza nas przed dużymi stratami.

Wśród uczestników gry giełdowej „Parkietu” banki, którymi się pan zajmuje, nie są popularne. Najwyżej pod względem ulokowanego kapitału jest PKO BP, jednak zajmuje dopiero 24 pozycję w gronie 60 dostępnych spółek. Czy rzeczywiście akcje banków w krótkiej perspektywie nie będą silniejsze od rynku?

Trudno odpowiedzieć. Właściwie niewiele zmieniło się od czasu naszej poprzedniej, październikowej rozmowy oprócz tego, że kursy banków są o 30–40 proc. wyżej. Pokazuje to też zmianę nastawienia rynku do sektora. Inwestorzy instytucjonalni teraz dużo częściej pytają o banki. Inwestowanie w ogóle, a zwłaszcza w banki, jest jednak procesem bardzo złożonym, a zmiany kursów akcji zależą od wielu czynników. Nawiązując znów do środowego meczu z Argentyną, awans Polski nie zależał tylko od wyniku naszego spotkania, ale także od wyniku drugiego meczu w grupie i mógł też zależeć od jeszcze innych czynników. Dokładnie tak samo jest z inwestowaniem. Dziś wielu inwestorów znów skupia się na kwestii kredytów frankowych. Spodziewam się, że rezerwy na kredyty walutowe będą dalej tworzone przez sektor bankowy. Podobnie jednak jak można przegrać z Argentyną i awansować do fazy finałowej, tak i banki mogą dalej sobie dobrze radzić mimo ciągle dużych kosztów związanych z kredytami frankowymi, jeśli inne wydarzenia pójdą po ich myśli.

Czy ma pan na myśli wyniki finansowe?

Chodzi przede wszystkim o podstawową rentowność. Wyniki za III kwartał, po wyjęciu wszystkich zdarzeń jednorazowych, były mocne. Zysk netto wyniósłby 9 mld zł, jednak wspomniane zdarzenia jednorazowe były jeszcze większe niż podstawowe zyski i sektor zanotował stratę netto. Gdyby założyć, że jednorazowe koszty, takie jak wakacje kredytowe, dodatkowe składki na różne fundusze, nie powtórzą się, to sektor jest w stanie zarobić na rezerwy na kredyty walutowe. Lista czynników, które wpływają na banki, się jednak w tym miejscu nie kończy. Mamy jeszcze potencjalnie zwiększone opodatkowanie banków bądź jakieś inne programy rządowe, podobne do wakacji kredytowych. Przy pozytywnym zbiegu okoliczności, o ile spowolnienie gospodarcze w Polsce będzie łagodne i nie wzrośnie istotnie bezrobocie, wyniki finansowe będą się zmniejszać w wolnym tempie. Bez nowych ingerencji rządowych cały czas perspektywy sektora pozostają dobre.

Jakie czynniki będą kluczowe dla wyników za IV kwartał?

Jednym z nich będzie temat wakacji kredytowych. Banki, tworząc rezerwy na ten cel w III kwartale, opierały głównie swoje założenia na danych z początku procesu składania wniosków przez klientów. Niektóre banki korygowały swoje założenia, inne miały to zrobić w IV kwartale, m.in. Santander, który założył początkowo 50-proc. uczestnictwo klientów w programie. W całym sektorze ono jest na poziomie ponad 60 proc. w zależności, czy bierzemy pod uwagę liczbę, czy wartość kredytów. Ostatnio Santander komunikował, że zweryfikował swoje założenia i zbliżył się do sektorowej średniej, zakładając 61-proc. udział (utworzy w IV kwartale na ten cel blisko 160 mln zł rezerw – red.). Nie jest to zaskoczeniem, bo należało się spodziewać, że bank będzie tworzyć kolejne rezerwy. Można się zastanawiać, czy inne banki, np. Pekao, które zakładało ponad 80-proc. uczestnictwo, nie będą rozwiązywać rezerw. W stosunku do tego, co było w III kwartale, rezerwy będą dużo mniejsze. Jak widać po Santanderze i większości innych banków, nie spodziewałbym się istotnych korekt. Pytanie, czy spotka nas inne zaskoczenie, jeśli chodzi o koszty regulacyjne. Na razie nic takiego na radarach nie widać. Nawet patrząc na przyszły rok, to Bankowy Fundusz Gwarancyjny zapowiada, że nie będzie składki na fundusz gwarantowania depozytów, bo w związku z rozwiązaniem problemu Getinu z punktu widzenia stabilności sektora zdecydowano się na obniżenie docelowego poziomu środków, jakie mają być uzbierane w tym funduszu i okazuje się, że jesteśmy już powyżej tego celu. Cały czas banki muszą dozbierać środki do funduszu zwanego resolution. W ostatniej wypowiedzi prezes BFG przyznał, że składka będzie w 2023 r. niższa niż tegoroczne 1,7 mld zł. Można się obawiać jednak, czy w roku wyborczym nie pojawią się inne pomysły, by z kieszeni banków „kupić” wyborców.

Rezerwy na kredyty frankowe zwiększyły się. W mBanku sięgają już ponad 50 proc. całego portfela tych kredytów. Czy rezerwy na kredyty walutowe będą rosnąć?

Patrząc na banki giełdowe i pozagiełdowe, można szacować, że łączna wartość rezerw na kredyty frankowe zbliża się do 40 mld zł. Pytanie, jaki będzie ostateczny koszt tego problemu. Wcześniej zakładałem, że będzie to około 80 mld zł, ale może się okazać, że mniej. Zakładałem, że każdy z klientów zdecyduje się na jedną z dwóch opcji – albo pozwanie banku, albo przyjęcie ugody zaproponowanej przezbank. Dziś wiemy, że około jednej trzeciej klientów nie zawnioskowała o wakacje kredytowe i to sugeruje, że mogłem być zbyt konserwatywny w swoich założeniach – z kre­dyta­mi walutowymi może być podobnie i część klientów nic w tej sprawie nie zrobi. Wówczas koszt dla sektora byłby mniejszy. Oprac. 

Biura maklerskie
Akcjonariusze XTB wstrzymują oddech. Czym zaskoczy spółka?
Biura maklerskie
Wzrosty na GPW są do utrzymania. Słabsze może być II półrocze
Biura maklerskie
Korektę rynkową można uznać już za zakończoną?
Biura maklerskie
Czy maklerzy już na dobre zakotwiczyli w strukturach banków?
Biura maklerskie
Nowe, maklerskie posiłki
Biura maklerskie
Polskim brokerom marzą się kryptowaluty. Doczekają się przyzwolenia od nadzorcy?