Po publikacji przez KNF propozycji, aby banki zawierały z klientami porozumienia, na mocy których kredyty frankowe byłyby potraktowane tak, jakby od początku były złotowymi, rozpoczęła się dyskusja, jaka część klientów zaakceptuje propozycję ugód.
Kluczowa opłata za kapitał
Z pewnością nie wszyscy, bo część frankowiczów mimo wszystko zechce walczyć o większą korzyść w sądach i dołączy do około 32 tys. spraw tego typu toczących się w Polsce. To stan na koniec września, liczba ta stanowi około 7,5 proc. czynnych kredytów. NBP podał, że na koniec czerwca udział frankowych hipotek objętych pozwami to 10 proc. całej wartości tych kredytów. Wpływ na dalszą skłonność klientów do pozywania banków będą miały m.in. warunki proponowanych ugód oraz oczekiwane orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie frankowej dotyczące głównie opłat za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy, które zdecyduje, czy dla klientów spór sądowy będzie korzystniejszy niż ugoda.
Oba te czynniki są na razie nieznane, ale należy zakładać, że ugody nie wstrzymają całkowicie pozwów. W tym kontekście warto przytoczyć uwagi NBP z najnowszego raportu o stabilności finansowej, które dotyczą dwóch dominujących obecnie rozstrzygnięć sądowych: stwierdzenia nieważności umowy i odfrankowienia, które stanowią ostatnio odpowiednio około 75 proc. i 25 proc. spośród pozytywnych dla klientów wyroków.
Odfrankowienie to konwersja kredytu na złote po kursie z dnia uruchomienia, ale z pozostawieniem stopy LIBOR. NBP ocenia, że „konstrukcja kredytu, w którym referencyjna stopa procentowa odnosi się do innej waluty niż waluta kwoty głównej należności banku, nie jest znana w praktyce obrotu gospodarczego i jest pozbawiona sensu ekonomicznego. Co do zasady pieniądz ma swoją cenę i jest nim stopa procentowa, która stosowana jest do wyznaczania kwoty odsetek za korzystanie z pieniądza w czasie. Dlatego stopa procentowa powinna odzwierciedlać cenę pieniądza obowiązującą dla danej waluty".