W sumie w I kwartale 2013 r. na analizowanych rynkach notowanych było ponad 2,4 tys. spółek. Pod względem debiutów szczególnie dobrze wypada nasz NewConnect. Jako jedyny wśród największych rynków odnotował w I kwartale wzrost – z 431 emitentów w styczniu do 436 w marcu.
Jednak jeśli chodzi o kapitalizację, NewConnect nie ma się już zbytnio czym pochwalić. Na koniec marca wartość tego rynku wyniosła 2,5 mld euro, co stanowi zaledwie 3,36 proc. wartości londyńskiego AIM, gdzie notowane są spółki o łącznej wartości 75,2 mld euro.
Jeśli chodzi o stopę zwrotu z inwestycji, NewConnect też wypada blado. Czwarty kwartał z rzędu odnotował ujemną stopę wzrostu. Tym razem NCIndex spadł o 1,68 proc. Jak podaje Grupa Trinity, gorszy wynik zanotowała jedynie giełda nękanego problemami finansowymi Cypru.
Spośród dziewięciu rynków alternatywnych publikujących indeksy szerokiego rynku, wzrost zanotowało siedem. Zdecydowanym liderem okazał się Oslo Axess, który w analizowanym okresie poszedł w górę o ponad 43 proc. Drugi na podium First North Alternative Market dał zarobić inwestorom 8,1 proc., a trzeci – irlandzki ESM 7,4 proc. Mateusz Hyży, analityk Trinity, zauważa, że dla analizowanych rynków zachodnich wspólną cechą jest zależność, zgodnie z którą większa spółka generuje większe obroty.
– Wydaje się zatem, że to właśnie podjęcie działań mających na celu zwiększenie dostrzegalności przez inwestorów największych i najbardziej wartościowych spółek, choćby przez wyodrębnienie osobnego indeksu analogicznego do WIG20 lub nawet bardziej radykalnego kroku, jakim mogłoby być całkowite wyodrębnienie z rynku NewConnect segmentu „premium", może stanowić jedną z dróg wyjścia z pułapki niskiej płynności – uważa analityk.