Blisko 1,5 mld dolarów obrotów handlowych, około 100 firm z polskim kapitałem w Kazachstanie i praktyczny brak kazachskich inwestycji nad Wisłą – tak w dużym skrócie można opisać stosunki gospodarcze Kazachstanu i Polski. Widać więc, że rodzimi biznesmeni zaczynają dopiero dostrzegać potencjał środkowoazjatyckiego kraju, który zamieszkuje ponad 15,5 mln osób. Większości inwestorów Kazachstan kojarzy się przede wszystkim z zagłębiem surowcowym. Na terytorium tego kraju znajduje się 3,3 proc. światowych zasobów ropy naftowej oraz 1,7 proc. gazu ziemnego.
[srodtytul]Długie starania o złoża[/srodtytul]
Surowce energetyczne stanowią też większość naszego importu z tego kraju. O dostęp do tamtejszych złóż walczyło już kilka rodzimych firm: PKN Orlen, PGNiG, Lotos oraz Petrolinvest. Sztuka ta na razie udała się tylko tej ostatniej. Władze Petrolinvestu, który jest dotąd największym polskim inwestorem (wartość inwestycji spółki na tamtejszym rynku to około 350 mln USD) w Kazachstanie nie mogą mówić o sukcesie. Na terenie środkowoazjatyckich koncesji wciąż nie ma przemysłowego wydobycia surowca, co nie pozwala na wypracowanie obiecywanych przez spółkę zysków.
Dłużej od Petrolinvestu, bo od 1998 r., w Kazachstanie obecne są Poszukiwania Nafty i Gazu Kraków, firma prowadząca prace wiertnicze. Świadczy tam usługi dla wielu koncernów, w tym lokalnego potentata KazMunajGazu, a także rosyjskiego Łukoilu czy amerykańskiego Chevronu.
[srodtytul]Wejście do Europy[/srodtytul]