Atak na szczyty bez rezultatu

Szybkie odbicie WIG20 od strefy oporu w okolicy 2800 pkt to dowód na to, że na warszawskiej giełdzie obowiązującym scenariuszem pozostaje średnioterminowy trend boczny

Aktualizacja: 27.02.2017 01:09 Publikacja: 12.03.2011 00:50

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Na drugi dzień po poniedziałkowym ataku WIG20 na styczniowy szczyt hossy zamieściliśmy z tej okazji w „Parkiecie” wykres, na którym na trwającą od połowy lutego falę zwyżkową indeksu nałożyliśmy poprzednie próby podejścia WIG20 do okolic 2800 pkt (było ich trzy: w listopadzie, grudniu i styczniu). Porównanie to okazało się niezwykle trafne, bo zaraz po próbie zdobycia 2800 pkt (poziom ten udało się przekroczyć jedynie w trakcie sesji, natomiast w cenach zamknięcia pozostał niezdobyty) także i tym razem indeks całkowicie opadł z sił i zaczął w szybkim tempie iść w dół.

Z faktu tego wypływają dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że okolice 2800 pkt to najwyraźniej niezwykle mocny poziom oporu, który już po raz czwarty odstraszył kupujących. Pojęcie „okolic” 2800 pkt można uszczegółowić, jeśli spojrzymy na wykres słupkowy (lub świecowy). Tutaj po czterech ostatnich lokalnych szczytach (także tych z minionego tygodnia) biegnie łagodnie nachylona w górę linia. To będzie naturalny punkt odniesienia dla ewentualnych kolejnych prób zdobywania szczytów.

[srodtytul]WIG20 pozostał w kanale[/srodtytul]

Drugi wniosek jest związany z faktem, że równolegle do tej linii oporu biegnie położona poniżej linia wsparcia, łącząca dołki z października i końca listopada ub.r. oraz z połowy lutego br. (a także w przybliżeniu z początku stycznia). Obie te linie tworzą kanał o niewielkim dodatnim nachyleniu, który można traktować jako obszar konsolidacji, w jakim WIG20 tkwi od jesieni ub.r. Dopóki indeks nie wyjdzie poza ten obszar, należy w konsekwencji zakładać, że mamy do czynienia z trendem bocznym (lub jak kto woli – nieznacznie wzrostowym o głębokich korektach). To tłumaczy, dlaczego formalne ustanawianie nowych szczytów hossy (tak jak w minionym tygodniu), nie prowadzi do trwałych zwyżek, a jest raczej okazją do wyprzedaży akcji.

Co ciekawe, w ramach takiego modelu zachowania WIG20 punkty zwrotne można w miarę precyzyjnie opisać za pomocą popularnego oscylatora stochastycznego. Począwszy od listopada ub.r. momenty, w których oscylator dociera do strefy wykupienia (80 pkt) są właściwie ostatnim dzwonkiem do sprzedawania akcji. Do tej reguły nie pasował jedynie styczniowy szczyt, który ukształtował się tuż przed sięgnięciem przez oscylator strefy wykupienia. Z kolei spadek do strefy wyprzedania (20 pkt) był w trzech przypadkach w ramach omawianej konsolidacji trafnym sygnałem do kupowania taniejących akcji.

Taka prosta strategia okazała się świetnym timingiem, pozwalającym akumulować zyski, mimo że w perspektywie średnioterminowej WIG20 właściwie tkwi w miejscu. Nie powinno to dziwić, bo zgodnie z teorią oscylatory są narzędziem sprawdzającym się właśnie w czasie konsolidacji (jeśli cofniemy się pamięcią do okresu silnego trendu wzrostowego z września i pierwszej połowy października ub.r., to tam oscylator dał zdecydowanie przedwczesny sygnał sprzedaży akcji).

[srodtytul]Czas na zejście ku dolnej granicy?[/srodtytul]

Skoro mamy tak ładny model zachowania indeksu, to możemy z niego wyciągnąć wnioski na najbliższą przyszłość. Teraz modelowo WIG20 powinien w najbliższych dniach zmierzać ku dolnemu ograniczeniu konsolidacji, czyli wspomnianej linii biegnącej po ostatnich dołkach (obecnie przebiegającej w okolicy 2650 pkt). Tam, przy prawdopodobnym jednoczesnym spadku oscylatora stochastycznego do strefy wyprzedania, pojawi się zgodnie z tym modelem świetna okazja do kupowania przecenionych akcji z nadzieją na stopniowy powrót WIG20 powyżej 2800 pkt.

Oczywiście takiego ukształtowanego w ostatnich miesiącach modelu nie należy traktować jako pewnika i niezmiennej reguły. Można przekornie podejrzewać, że skoro ostatnie wahania WIG20 dają się tak precyzyjnie opisać, to model taki jest skazany na nieuchronny koniec. Pytanie tylko – czy ów koniec będzie polegał na wybiciu w górę z kanału, czy może na pęknięciu poziomów wsparcia? Wydaje się, że wskazówek na ten temat trzeba będzie szukać w sytuacji technicznej na rynkach światowych.

Od razu w oczy rzuca się fakt, że omówiony model, według jakiego WIG20 konsolidował się w ostatnich miesiącach, powstał w specyficznych okolicznościach. Indeks utkwił w miejscu na skutek podobnego zastoju na rynkach wschodzących, który z kolei silnie kontrastował ze stabilnym trendem wzrostowym na rynkach rozwiniętych.

[srodtytul]Rynki wschodzące nadal w konsolidacji, dojrzałe słabną[/srodtytul]

Problem polega na tym, że od kilku tygodni ten układ sił zaczyna się wyraźnie zmieniać, i wcale niekoniecznie jest to zmiana korzystna. O ile rynki wschodzące (a w ślad za nimi WIG20) nadal tkwią w trendzie bocznym, to rynki rozwinięte zaczynają wykazywać coraz bardziej niepokojące oznaki słabości. Spójrzmy przykładowo na wykres amerykańskiego S&P 500. Najpierw w końcu lutego indeks przebił linię trendu wzrostowego, która wyznaczała jego zmiany począwszy od września ub.r. Ostatnie dwa tygodnie stały pod znakiem prób odbicia, ale na razie okazały się one rachityczne, a w ostatni czwartek indeks naruszył poziom 1300 pkt, który był wcześniej wsparciem dla owych prób odbicia. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda np. na niemieckiej giełdzie. Tutaj przebicie przez DAX półrocznej linii trendu wzrostowego wywołało falę spadkową, która w piątek doprowadziła do naruszenia poziomu 7000 pkt. Indeks skasował już całą zwyżkę?trwającą od połowy stycznia do połowy lutego.

Zestawienie wszystkich tych faktów pozwala stworzyć pewną koncepcję na przyszłość. Można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że utrzymanie się opisanego na początku modelu zachowania WIG20 (czyli wahań w ramach kanału) zależy od tego, czy rynki wschodzące podążą w ślad za pogłębiającą się korektą spadkową na rynkach rozwiniętych. Po pierwsze, o wymykaniu się tej korekty spod kontroli świadczyłoby np. przebicie przez DAX wsparcia na wysokości styczniowego dołka (ok. 6840 pkt). Drugim sygnałem byłoby przebicie przez indeks MSCI Emerging Markets dołków z listopada ub.r. i lutego br. (wówczas znalazłyby się najniżej od września ub.r.).

Te dwa sygnały stworzyłyby warunki do ewentualnego wygenerowania trzeciego, decydującego sygnału. Byłoby nim przebicie przez WIG20 wspomnianego dolnego ograniczenia kanału konsolidacji. Gdyby i ten warunek został spełniony, należałoby uznać, że omówiony model zachowania WIG20 przestałby obowiązywać. A to już zdecydowanie pogorszyłoby średnioterminową sytuację na warszawskim parkiecie.

Na razie nie wyprzedzajmy jednak faktów. Opisany model pozostaje scenariuszem bazowym dla warszawskiej giełdy.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?