Na drugi dzień po poniedziałkowym ataku WIG20 na styczniowy szczyt hossy zamieściliśmy z tej okazji w „Parkiecie” wykres, na którym na trwającą od połowy lutego falę zwyżkową indeksu nałożyliśmy poprzednie próby podejścia WIG20 do okolic 2800 pkt (było ich trzy: w listopadzie, grudniu i styczniu). Porównanie to okazało się niezwykle trafne, bo zaraz po próbie zdobycia 2800 pkt (poziom ten udało się przekroczyć jedynie w trakcie sesji, natomiast w cenach zamknięcia pozostał niezdobyty) także i tym razem indeks całkowicie opadł z sił i zaczął w szybkim tempie iść w dół.
Z faktu tego wypływają dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że okolice 2800 pkt to najwyraźniej niezwykle mocny poziom oporu, który już po raz czwarty odstraszył kupujących. Pojęcie „okolic” 2800 pkt można uszczegółowić, jeśli spojrzymy na wykres słupkowy (lub świecowy). Tutaj po czterech ostatnich lokalnych szczytach (także tych z minionego tygodnia) biegnie łagodnie nachylona w górę linia. To będzie naturalny punkt odniesienia dla ewentualnych kolejnych prób zdobywania szczytów.
[srodtytul]WIG20 pozostał w kanale[/srodtytul]
Drugi wniosek jest związany z faktem, że równolegle do tej linii oporu biegnie położona poniżej linia wsparcia, łącząca dołki z października i końca listopada ub.r. oraz z połowy lutego br. (a także w przybliżeniu z początku stycznia). Obie te linie tworzą kanał o niewielkim dodatnim nachyleniu, który można traktować jako obszar konsolidacji, w jakim WIG20 tkwi od jesieni ub.r. Dopóki indeks nie wyjdzie poza ten obszar, należy w konsekwencji zakładać, że mamy do czynienia z trendem bocznym (lub jak kto woli – nieznacznie wzrostowym o głębokich korektach). To tłumaczy, dlaczego formalne ustanawianie nowych szczytów hossy (tak jak w minionym tygodniu), nie prowadzi do trwałych zwyżek, a jest raczej okazją do wyprzedaży akcji.
Co ciekawe, w ramach takiego modelu zachowania WIG20 punkty zwrotne można w miarę precyzyjnie opisać za pomocą popularnego oscylatora stochastycznego. Począwszy od listopada ub.r. momenty, w których oscylator dociera do strefy wykupienia (80 pkt) są właściwie ostatnim dzwonkiem do sprzedawania akcji. Do tej reguły nie pasował jedynie styczniowy szczyt, który ukształtował się tuż przed sięgnięciem przez oscylator strefy wykupienia. Z kolei spadek do strefy wyprzedania (20 pkt) był w trzech przypadkach w ramach omawianej konsolidacji trafnym sygnałem do kupowania taniejących akcji.