O tym, z jak niekorzystnymi tendencjami mają w tym roku do czynienia inwestorzy giełdowi, można się było przekonać w piątek, kiedy podany został najnowszy odczyt indeksu PMI dla polskiego przemysłu. Rzut oka na wykres pozwala szybko uświadomić sobie, że mamy do czynienia z klasycznym, cyklicznym odwróceniem trendu na spadkowy. Wskaźnik jest już znacznie poniżej cyklicznego maksimum z grudnia ub.r. (56,3 pkt), a jednocześnie najniżej od końca 2009 r.
[srodtytul]To nie koniec tendencji spadkowej PMI[/srodtytul]
Jeśli zestawimy obecną falą zniżkową PMI z poprzednimi dwiema cyklicznymi fazami spadkowymi (z lat 2004–2005 i 2006–2008), to widać, że jeśli miałby się powtórzyć nawet najmniej niekorzystny z tych dwóch przypadków (czyli pierwszy), to musi jeszcze upłynąć trochę czasu, zanim indeks przestanie iść w dół. W 2005 r. faza zniżkowa została zahamowana po spadku trwającym 11?miesięcy, podczas gdy obecnie PMI spada dopiero od sześciu miesięcy. Poziom, na jakim zatrzymała się zniżka w 2005 r., to z kolei 47,2 pkt (wyraźnie poniżej 50 pkt, czyli pułapu oddzielającego rozwój od recesji w przemyśle), podczas gdy obecnie PMI dotarł dopiero do 51,2 pkt. Trzeba przy tym jeszcze raz wyraźnie podkreślić, że są to porównania z bardzo łagodną fazą spowolnienia.?Gdyby zestawić obecną sytuację z tą z lat 2006–2008, to wnioski byłyby dramatyczne (do poziomu takiego jak obecny PMI spadł w styczniu 2008 r., czyli w momencie, kiedy dopiero zaczynała się rozkręcać bessa, której kulminacyjnym etapem był kryzys finansowy na jesieni 2008 r.).
[srodtytul]Inne wskaźniki też w dół[/srodtytul]
Tezę o wkraczaniu gospodarki, nie tylko polskiej, w fazę niekorzystną dla rynku akcji potwierdza wiele wskaźników w Europie Zachodniej i USA. Co prawda PMI dla strefy euro nie zmienił się i od początku 2010 r. pozostaje w trendzie bocznym, ale jeśli np. spojrzymy na opublikowane w środę wskaźniki koniunktury w eurolandzie (obliczane przez Komisję Europejską), to trudno o optymizm. Wymowne znaczenie ma przykładowo poruszający się w długotrwałych, stabilnych trendach indeks nastrojów biznesu. Wskaźnik spada od trzech miesięcy, co pozwala mówić o narodzinach negatywnej tendencji, tym bardziej że wcześniej od wiosny 2009 r. indeks praktycznie nieprzerwanie szedł w górę. Przywołujemy ten wskaźnik dlatego, że w latach 2008–2009 doskonale się sprawdził, najpierw jako ostrzeżenie przed kryzysem, a potem jako wystarczająco szybka zachęta do kupowania tanich akcji. Gdyby wierzyć ostatnim sygnałom, teraz należałoby wystrzegać się akcji. Na tym lista niepokojących odczytów się nie kończy. Wspomnijmy o publikowanym co tydzień amerykańskim indeksie instytutu ECRI (ma na celu prognozowanie z wyprzedzeniem tendencji w gospodarce). Także i on spada (od połowy kwietnia) i jest już najniżej od marca. To dowód na to, że jak to zwykle bywa, fazy cyklu koniunkturalnego mają charakter globalny.