Polska liderem wzrostu gospodarczego ostatnich lat

Od początku 2008 r. produkt krajowy brutto naszego kraju powiększył się o 15,6 proc., podczas gdy w całej Wspólnocie wzrósł jedynie o 0,1 proc.

Aktualizacja: 23.02.2017 14:16 Publikacja: 03.09.2011 03:17

Polska liderem wzrostu gospodarczego ostatnich lat

Foto: Archiwum

Pomimo negatywnych uwarunkowań globalnych polska gospodarka znajduje się nadal w fazie wyraźnego ożywienia. Po zwiększeniu się produktu krajowego brutto w III kwartale 2010 r. o 4,2 proc., a w IV kwartale o 4,5 proc., w I półroczu tego roku wzrost gospodarczy wyniósł 4,3 proc. Pod względem dynamiki PKB zajmujemy obecnie czołową lokatę wśród krajów Unii Europejskiej, ustępując miejsca jedynie Szwecji, Łotwie, Litwie i Estonii, ale biorąc pod uwagę ostatnie lata, jesteśmy samodzielnym liderem. Łącznie w okresie 2008–2010 oraz w I połowie bieżącego roku żaden z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej nie dorównywał nam w dynamice wzrostu gospodarczego. W tym czasie PKB Polski zwiększył się o 15,6 proc., podczas gdy wszystkich krajów Wspólnoty zaledwie o 0,1 proc. Największy spadek zanotowała Łotwa (18,5 proc.), Irlandia (11,3 proc.) i Grecja (10,7 proc.). Najbardziej zbliżone do naszego tempo wzrostu obserwowano w Słowacji, gdzie wypracowany przez trzy i pół roku wzrost wyniósł 8,8 proc., a także w Szwecji (6,0 proc.). Poza tymi krajami jeszcze tylko jedenaście może się pochwalić dodatnią dynamiką PKB, ale skumulowane z tego okresu tempo wzrostu rzadko przekraczało tam 3 proc.

W górę w rankingu zamożności

Szacunkowe obliczenia wskazują, że nawet w przypadku niższego nieco wzrostu w II półroczu, od notowanego obecnie, wartość PKB przypadająca na mieszkańca, liczona siłą nabywczą walut, może w 2011 r. stanowić w Polsce około 64 proc. średniej unijnej, wobec 54,5 proc. w 2007 r., który był rokiem poprzedzającym wybuch kryzysu. Pod względem rozwoju i zamożności społeczeństwa będziemy wyprzedzać nie tylko, jak to miało miejsce w poprzednich latach, Bułgarię i Rumunię, ale też Węgry, Łotwę i Litwę, nieznacznie ustępując Estonii.

Szczególnie wysoką dynamikę obserwujemy obecnie w budownictwie, obrotach handlu wewnętrznego i zagranicznego oraz działalności usługowej. Aktywności gospodarczej towarzyszą m.in. bardzo dobre wyniki finansowe przedsiębiorstw, poprawiająca się w ciągu roku sytuacja na rynku pracy, stopniowy spadek inflacji, ale i nadal bardzo trudna, chociaż lepsza niż w 2010 r., sytuacja finansów publicznych.

Głównym czynnikiem dynamizującym naszą gospodarkę pozostaje popyt krajowy – zarówno konsumpcyjny, jak i inwestycje. W I półroczu, w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, spożycie indywidualne wzrosło o 3,1 proc., wobec 3,2 proc. w całym 2010 r. Popyt konsumpcyjny kształtował się w warunkach umiarkowanego przyrostu liczby osób aktywnych zawodowo, stagnacji wynagrodzeń realnych w gospodarce narodowej i świadczeń społecznych, a także ograniczonego zapotrzebowania gospodarstw domowych na kredyty bankowe.

W okresie od stycznia do lipca przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było o 3,7 proc. większe niż przed rokiem, a stopa bezrobocia w końcu lipca wyniosła 11,7 proc. wobec 11,5 proc. w lipcu 2010 r. Przeciętne realne wynagrodzenie w tym sektorze zwiększyło się w ciągu siedmiu miesięcy o 1,1 proc., a siła nabywcza emerytur i rent pracowniczych o 0,6 proc.

Zwraca uwagę ujemna dynamika zadłużenia gospodarstw domowych z tytułu kredytów konsumenckich. Po serii podwyżek stóp procentowych, na skutek drożejącego i trudno dostępnego kredytu, zadłużenie to w końcu lipca było realnie o ponad 6 proc. mniejsze niż rok wcześniej.

Mimo uwarunkowań ograniczających konsumpcję sprzedaż detaliczna, liczona w cenach stałych, była w okresie siedmiu miesięcy tego roku o 7,7 proc. większa niż rok temu.

Przebudzenie w inwestycjach

Po dwuletniej zapaści ożywia się aktywność inwestycyjna podmiotów gospodarczych. W I półroczu nakłady brutto na środki trwałe były o 7,1 proc. większe niż w analogicznym okresie 2010 r., czego nie notowano od połowy 2008 r. Wzrastającą skłonność do inwestowania potwierdzają dane napływające z dużych przedsiębiorstw (zatrudniających powyżej 49 osób). W I półroczu ich nakłady w cenach stałych wzrosły o 9 proc., po spadku o 3,2 proc. w całym 2010 r. Firmy przeznaczały środki na inwestycje nie tylko chętniej niż poprzednio, ale też bardziej efektywnie. Szczególnie wysoko, bo o około 12 proc., wzrosły wydatki na zakup maszyn i urządzeń technicznych oraz środków transportu. Stanowiły one ponad 60 proc. ogółu kwot przeznaczonych na inwestycje. Działalności prorozwojowej sprzyja bardzo dobra sytuacja finansowa firm, które w I półroczu wypracowały wynik finansowy netto realnie o prawie 30 proc. większy niż w 2010 r.

Optymistycznym sygnałem dla perspektyw napływu do naszego kraju kapitału zagranicznego jest ostatni ranking UNCTAD (Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju), klasyfikujący Polskę na szóstym miejscu, względem dwunastego przed rokiem, wśród najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów krajów świata – po Chinach, Stanach Zjednoczonych, Indiach, Brazylii i Rosji.

W okresie od stycznia do lipca produkcja sprzedana przemysłu zwiększyła się o 6,4 proc., w tym artykułów spożywczych o 3,3 proc. W krótkim i średnim terminie negatywnym sygnałem dla perspektyw kształtowania się dynamiki całego przemysłu są pogarszające się wyniki branż o profilu proeksportowym. Przyczyną jest spadek zamówień zagranicznych, w związku ze spowolnieniem gospodarczym w krajach UE, szczególnie w Niemczech i we Francji.

Produkcja budowlano-montażowa wzrosła w tym czasie o 19,9 proc., a jej dynamika, w odróżnieniu od przemysłu, była w ostatnich miesiącach większa niż na początku roku.

Mimo osłabienia popytu importowego naszych głównych partnerów handlowych kolejny rok utrzymuje się dwucyfrowe tempo wymiany towarowej z zagranicą. W I półroczu eksport liczony w euro był o 14,6 proc. większy niż rok wcześniej, a import o 15,4 proc. Ujemne saldo obrotów wyniosło 6,7 mld euro, ale saldo w wymianie produktów rolno-spożywczych było tradycyjnie dodatnie (1,1 mld euro). Pomyślne wyniki w eksporcie w dużym stopniu uzyskane zostały dzięki wysokiemu wzrostowi wydajności pracy i redukcji kosztów w branżach proeksportowych, a także korzystnej relacji złotego do euro.

Słabną napięcia inflacyjne

Od IV kwartału 2010 r. do końca maja inflacja utrzymywała się na wysokim poziomie, czego główną przyczyną była ograniczona podaż szybko drożejących artykułów żywnościowych z produkcji krajowej oraz silne zwyżkowe trendy cen surowców rolnych i energetycznych w skali globalnej. W czerwcu i w lipcu presja inflacyjna osłabła. Z jednej strony ustabilizowała się sytuacja surowcowa na rynkach światowych, z drugiej zaś, zbliżone do ubiegłorocznych zbiory warzyw i znacznie wyższe owoców oraz odpowiadająca popytowi podaż produktów mięsnych decydują, że wkrótce ceny żywności ponownie mogą stać się istotnym czynnikiem zmniejszającym napięcia inflacyjne. W lipcu dwunastomiesięczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł 4,1 proc. (w porównaniu z 5 proc. w maju), przekraczając górną granicę celu inflacyjnego (3,5 proc.), określonego decyzją Rady Polityki Pieniężnej, przy czym żywność była droższa o 5,4 proc. Polska nie wypełnia jeszcze kryterium inflacyjnego wyznaczonego przepisami traktatu z Maastricht.

Utrzymuje się jeszcze wysoki wzrost cen niektórych produktów roślinnych. W lipcu w skupie za żyto płacono dwukrotnie więcej niż w lipcu 2010 r., a za pszenicę o 57 proc. więcej, ale ziemniaki na targowiskach staniały o 33 proc. Produkty zwierzęce nadal były droższe niż rok temu. Bydło o 28 proc., drób o 20 proc., mleko o 16 proc., a trzoda chlewna o 10 proc.

Wyższy, niż założono w ustawie budżetowej wzrost gospodarczy sprzyja poprawie sytuacji?sektora finansów publicznych. Licząc od stycznia do lipca, deficyt finansowy państwa był o prawie 40 proc. niższy niż w analogicznym okresie 2010 r., a jednostki samorządu terytorialnego zanotowały nadwyżkę dochodów nad wydatkami. Prognozy Ministerstwa Finansów wskazują na możliwość obniżenia relacji deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB (według metodologii unijnej ESA'95) z 7,9 proc. w 2010 r. do 5,6 proc. w 2011 r., a długu publicznego z 55 proc. do 54,9 proc. Oznaczałoby to przełamanie wieloletniego trendu powiększającej się zapaści finansów publicznych naszego kraju.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?