Korekta nie przekreśla jeszcze sygnałów kupna

Zanim na szerokim rynku akcji zagościła korekta, indeks sWIG80 zdążył urosnąć o ponad 20 proc. od dołka bessy, a jednocześnie znalazł się najwyżej od pół roku. W przeszłości oba te sygnały były zapowiedzią silnych trendów wzrostowych

Aktualizacja: 17.02.2017 07:17 Publikacja: 11.02.2012 00:08

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Ostatni tydzień przyniósł inwestorom nowe pytania. Do środy wszystko jeszcze grało – szeroki rynek akcji kontynuował silny trend wzrostowy. W momencie jednak, kiedy grupujący głównie małe firmy indeks sWIG80 dotarł do granicy 10 tys. pkt (poprzednio atakował ją jeszcze w lipcu 2009 r., a wcześniej we wrześniu i maju 2006 r.), pokusa realizacji zysków zwyciężyła. To pierwsza tak wyraźna korekta od czasu rozpoczęcia zwyżki na szerokim rynku z końca grudnia 2011 r. W związku z tym nasuwa się szereg pytań. Czy to już koniec trendu wzrostowego? A może korektę należy wykorzystać do zakupów? Jeśli to tylko korekta, to jak głęboka może być?

Tradycyjnie podpowiedzi poszukajmy na podstawie historycznych prawidłowości. Przeszłość już nieraz okazała się cenną wskazówką co do losów rynku akcji. Aby umieścić obecną sytuację w odpowiednim historycznym kontekście, musimy zwrócić uwagę na to, że zanim doszło do korekty spadkowej, szeroki rynek zdążył wysłać dwa wyraźne sygnały. Pierwszy z nich to fakt, że skala odbicia sWIG80 od dołka bessy powiększyła się do ponad 20 proc. Drugi sygnał to wzrost indeksu do poziomu najwyższego od ponad pół roku.

Wskazówki płyną z przeszłości

Aby poszukać podpowiedzi z przeszłości na temat dalszych losów szerokiego rynku, sprawdźmy, co dotąd działo się po pojawieniu się takich sygnałów. Zacznijmy od pierwszego z nich, czyli zwyżki o co najmniej 20 proc. od dołka bessy. Przyjmijmy na potrzeby tych rozważań, że przez ową bessę rozumiemy spadek indeksu o przynajmniej 20 proc., rozłożony w czasie przynajmniej na pół roku (zdarzały się spadki o ponad 20 proc., ale trwające np. tylko parę tygodni – jak w połowie 2006 r.). Kryterium odbicia o 20 proc. od dołków tak rozumianej bessy spełnione było w przeszłości w kwietniu 2009 r., listopadzie 2005 r., maju 2003 r. oraz listopadzie 1998 r. (na potrzeby analizy przyjąłem, że sWIG80 jest kontynuatorem indeksu WIRR obliczanego do marca 2007 r.).

Już na pierwszy rzut oka widać zatem, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, z czymś, co zdarza się jedynie raz na kilka lat. Pytanie teraz, jaki był w tych rzadkich przypadkach dalszy bieg wydarzeń? Sprawdziłem, jakie były stopy zwrotu z akcji małych firm zarówno w stosunkowo krótkim okresie (3 miesiące), średnim (6 miesięcy), jak i długim (12 miesięcy). Wyniki tych obliczeń prezentują się bardzo optymistycznie. Odbicie indeksu małych spółek o 20 proc. od dołka bessy nie przeszkodziło mu w powędrowaniu w górę średnio o 30 proc. w ciągu następnych trzech miesięcy. Wydłużenie badanego okresu do pół roku podwaja średnią stopę zwrotu do 62 proc. Z kolei w ciągu roku od spełnienia omawianego kryterium indeks rósł przeciętnie o 107 proc. Trzeba jednak zastrzec, że obok tak spektakularnych przykładów jak lata 2005 czy 2009, zdarzył się też dość rozczarowujący przypadek lat 1998–1999. Wówczas indeks ociągał się ze zwyżką (wyniosła ona 7 proc. w ciągu trzech miesięcy, 24 proc. w ciągu pół roku i 12 proc. po roku). W każdym razie inwestorzy i tak mieli zyski, a nie straty, na prawdziwy zarobek zaś nie musieli czekać długo – właściwa hossa ruszyła w końcu 1999 r.

Silny trend, czyli bez większych korekt

W wielu przypadkach zwyżka odbywała się w pierwszych miesiącach jak po sznurku, bez większych korekt. Najlepszym przykładem jest rok 2009, kiedy w ciągu pierwszych trzech miesięcy od 20-proc. odbicia sWIG80 urósł o 28 proc., po drodze zaliczając maksymalnie 4-procentową korektę. Podobnie wyglądał bieg wydarzeń w latach 2003 i 2005 (nieco bardziej chwiejna była koniunktura w końcówce 1998 r.). Wówczas zdecydowanie górą byli inwestorzy wyznający zasadę, że „trend jest twoim przyjacielem". Srogo zawiedli się za to ci gracze, którzy uwierzyli w powtarzane regularnie zalecenia, by „z zakupami czekać na większą korektę".

Tutaj nasuwa się pewna odpowiedź na dylematy związane z ostatnią realizacją zysków. Jeśli obecna sytuacja jest odpowiednikiem trendów wzrostowych z lat 2003, 2005 i 2009, to nie ma co się spodziewać, że korekta się znacząco pogłębi. Wróćmy jeszcze na chwilę do roku 2009 r. Wówczas pierwsza korekta o głębokości powyżej 5 proc. zdarzyła się dopiero we wrześniu 2009 r. Do tego czasu sWIG80 zdążył urosnąć od dołka o ok. 90 proc., srogo wystawiając na próbę cierpliwość graczy, którzy uwierzyli w zalecenia, by „czekać na większą korektę". Sęk w tym, że kiedy ta wspomniana ponad 5-proc. korekta się wreszcie pojawiła, była to zapowiedź wejścia sWIG80 w półroczny trend boczny. Zyski z akcji odeszły wtedy już do przeszłości. Wątpliwości związane z popularnym zaleceniem „czekaj na większą korektę" widać również na podstawie doświadczeń np. z 2005 r. Wówczas pierwsza co najmniej 5-proc. korekta miała miejsce po zwyżce o ponad 60 proc. od momentu spełnienia omawianego kryterium (czyli zwyżki o 20 proc. od dołka).

Problem polega więc na tym, że kiedy już na rynku małych spółek pojawiała się solidna korekta spadkowa, zazwyczaj była to raczej oznaka wyczerpania się potencjału wzrostowego i końca najbardziej zyskownej dla inwestorów fazy trendu. Z tego z kolei wynika, że jeśli obecna realizacja zysków znacząco się pogłębi (kryterium 5-proc. spadku dawałoby wartości sWIG80 poniżej 9460 pkt), wówczas byłby to sygnał, że coś tu nie gra i że pojawia się zagrożenie, iż owa korekta przeradza się w jakiś większy ruch spadkowy. Na razie realizacja zysków nie odbiega jeszcze od sytuacji z kwietnia 2009 r. Wówczas pierwsza korekta, jaka pojawiła się po odbiciu sWIG80 o 20 proc. od dna bessy, wyniosła 4,2 proc. Po zaledwie tygodniu od jej rozpoczęcia indeks ustanawiał już nowy szczyt trendu wzrostowego.

O ile pojawienie się korekty oznacza spełnienie modlitw zwolenników wstrzymania się z zakupami do czasu pojawienia się tej właśnie korekty, to ciągle nie mają oni przecież żadnej pewności, że owa korekta nie przerodzi się w załamanie trendu wzrostowego. Prostą odpowiedź na te dylematy mają zwolennicy analizy technicznej. Korektę wykorzystać można do zakupów, nie tyle „łapiąc dołek" (bo nigdy nie wiadomo, czy to już twarde dno), ile czekając na sygnał powrotu trendu wzrostowego, jakim niewątpliwie byłoby zniwelowanie całych strat i ustanowienie nowego szczytu fali zwyżkowej (obecnie szczytem jest poziom 9959 pkt z 8 lutego).

Drugi sygnał też optymistyczny

Żeby uzupełnić obraz sytuacji, sięgnijmy po drugi z wymienionych na początku sygnałów, czyli wzrost sWIG80 do poziomu najwyższego od co najmniej pół roku (oczywiście cały czas zakładamy, że pod uwagę bierzemy tylko te przypadki, kiedy wcześniej panowała zdefiniowana na początku bessa). Sygnały takie pojawiły się dotychczas w kwietniu 2009 r., we wrześniu 2005 r., w kwietniu 2003 r. oraz kwietniu 1999 r. Jeśli porównamy te daty z tymi, w których zostało spełnione pierwsze z omawianych kryteriów, to okazuje się, że w większości przypadków były one zbieżne (IV–V 2003 r., IX–XI 2005 r., IV 2009 r.). Wyraźnym wyjątkiem był jedynie okres lat 1998–1999, kiedy sygnały były od siebie oddalone o pięć miesięcy. Niemniej zbieżne z wcześniejszymi wynikami są także średnie stopy zwrotu, jakie można było uzyskać po pojawieniu się omawianego sygnału. Przez trzy miesiące od zwyżki do poziomu najwyższego od co najmniej pół roku sWIG80 rósł jeszcze o 25 proc. W ciągu sześciu miesięcy zyski wynosiły średnio 43 proc., a po roku 110 proc.

Oczywiście do tak pomyślnego rozwoju wydarzeń w przeszłości konieczne było oparcie w fundamentach. Powróćmy do pierwszego z omówionych sygnałów, czyli odbicia od dna o 20 proc. O ile w kwartale, w którym doszło do takiego odbicia sWIG80, roczna dynamika polskiego PKB wynosiła średnio 3,1 proc., to w ciągu czterech kolejnych kwartałów rosła średnio do 5,6 proc. Trend wzrostowy na giełdzie miał zatem oparcie w radykalnej poprawie koniunktury gospodarczej.

Tymczasem część danych gospodarczych zaczyna już pasować do takiego schematu. Przed tygodniem obszernie analizowałem styczniowy gwałtowny skok w górę wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu. Taka zapowiedź przyśpieszenia wzrostu pasowałaby do omówionych wyżej sygnałów. Oczywiście warto cały czas monitorować sytuację pod kątem zagrożeń dla realizacji takiego scenariusza.

Analizy rynkowe
Giełdy wchodzą z optymizmem w kolejne półrocze
Analizy rynkowe
W mijającym półroczu posiadacze krajowych akcji mogli dużo zarobić
Analizy rynkowe
Hossa w 2025 r. nie była im pisana. Giełdowi outsiderzy I półrocza
Analizy rynkowe
Rynki wschodzące mocniej przyciągają uwagę inwestorów
Analizy rynkowe
Duże spółki mają miejsce do kontynuacji zwyżek
Analizy rynkowe
Mocna waluta, słabsza giełda