Tak, tym razem kryzys będzie łagodniejszy. Przed pierwszą falą kryzysu w wielu państwach regionu mieliśmy do czynienia ze znacznym wzrostem akcji kredytowej. Po wybuchu kryzysu pieniądz stał się trudniej dostępny, co wywołało szok w gospodarkach. Mocno odczuły to spółki i gospodarstwa domowe. Od tamtej pory te ostatnie stały się dużo ostrożniejsze, jeśli chodzi o kredyty. Powtórka z 2009 r. raczej więc nam nie grozi.
Czy w drugiej połowie roku czeka więc nas odbicie na rynkach i gospodarkach Europy Środkowo-Wschodniej? Czy na poprawę sytuacji wpłynie to, że w lipcu banki mają już spełniać wymogi regulatorów dotyczące ich kondycji finansowej?
Banki znajdą się wtedy w nowym środowisku, ale delewarowanie tak szybko się nie skończy. Duże znaczenie mogą odegrać operacje Europejskiego Banku Centralnego, takie jak LTRO (preferencyjne pożyczki trzyletnie udzielane bankom – red.). Już teraz widzimy, jak poprawia się sytuacja na rynku międzybankowym, jak spadła różnica pomiędzy stopą Libor i rentownością niemieckich trzymiesięcznych bonów skarbowych. Tak długo, jak długo na rynku pojawiają się pieniądze, inwestorzy czują się pewnie. A ma to duży wpływ na gospodarkę. Działaniami inwestorów kieruje bowiem sytuacja na rynku. Możemy mieć do czynienia na rynku albo z negatywnym, albo z pozytywnym sprzężeniem zwrotnym. Teraz mamy to drugie. Inwestorzy są nieco bardziej zadowoleni z sytuacji na rynku i inwestują nieco więcej pieniędzy w gospodarce, co sprawia, że powstaje nieco więcej miejsc pracy, ludzie więcej wydają itd. W drugiej połowie zeszłego roku sytuacja była odwrotna. Rynek był nerwowy, nastroje złe, a gdy pojawiały się nieco słabsze dane gospodarcze, nastroje jeszcze mocniej się pogarszały.
Aby taką sytuację przełamać, potrzebny jest silny czynnik zewnętrzny. I takim czynnikiem okazało się LTRO zaoferowane przez EBC. W lutym będziemy mieć drugą odsłonę tego programu. Zobaczymy, jaki obecnie jest popyt na te pożyczki. Jeśli na rynek popłynie dużo pieniędzy, prawdopodobnie wszyscy przyjmą to z zadowoleniem i będziemy mogli się spodziewać m.in. aprecjacji walut państw Europy Środkowo-Wschodniej i poprawy wskaźników nastrojów. Można też oczekiwać poprawy aktywności konsumentów.
Wciąż jednak istnieje ryzyko, że negatywną niespodziankę przyniesie inwestorom sytuacja w strefie euro. Jaka może być reakcja inwestorów na ewentualne bankructwo Grecji?
To trudne pytanie. Jedni uważają, że bankructwo Grecji byłoby zamknięciem pewnego rozdziału – z rynków zniknąłby jeden z dużych czynników ryzyka. W takim wypadku mielibyśmy więc zwyżki na rynkach. Inni twierdzą jednak, że bankructwo Grecji zostałoby odebrane jako niebezpieczny precedens, a na rynkach doszłoby z tego powodu do poważnych zniżek. To coś, z czym dotychczas nie mieliśmy do czynienia. Moim zdaniem to po prostu eliminuje jedną kartę z talii, czyli jedno ze źródeł niepokoju na rynkach. Oczywiście nie można wykluczać tego, że rynki ewentualne bankructwo przyjmą źle. Nie poznamy reakcji, dopóki się to nie wydarzy.