Ropa wrogiem numer jeden dla globalnego ożywienia

Jeśli na rynkach zabraknie ropy z Iranu, ceny surowca mogą dojść do 150 dolarów za baryłkę. Warto się więc zastanowić nad konsekwencjami takiego scenariusza. Czy jest się czego obawiać?

Aktualizacja: 12.02.2017 11:46 Publikacja: 10.03.2012 03:03

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM

Foto: Archiwum

Pierwsze dwa miesiące roku były całkiem niezłym odwzorowaniem analogicznego okresu w roku ubiegłym: nastąpiło wyciszenie europejskich problemów, umocniło się euro, panowała generalnie dobra koniunktura na rynkach akcji oraz... podrożała ropa naftowa. Ten ostatni czynnik w ubiegłym roku był dość długo niedostrzegany, choć ostatecznie okazał się jednym z winowajców pogorszenia koniunktury – zarówno makroekonomicznej, jak i rynkowej – w drugiej połowie roku. Jak będzie tym razem?

Rok temu Libia, tym razem Iran

Rynek ropy z natury jest dość mocno zbilansowany. Dodatkowo elastyczność cenowa popytu i podaży w krótkim okresie jest bardzo mała, a czas potrzebny na odpowiedź obydwu stron rynku na zmianę ceny jest bardzo długi. Dlatego też wszystko, co narusza ten bilans, mocno wpływ na cenę. Co więcej, wpływ ten jest niezwykle szybki, gdyż duży i płynny rynek zachęca inwestorów spekulacyjnych do „dyskontowania" możliwych zmian w bilansie rynku. O ile w latach 2007 – 2008 tematem przewodnim był rosnący popyt z Azji i tzw. peak oil (obawy przed wyczerpaniem surowca), o tyle teraz rynek zdominowany jest obawami o stronę podażową w krótszym horyzoncie czasowym. W ubiegłym roku obawy – zresztą w dużym stopniu zmaterializowane – dotyczyły Libii. Teraz natomiast tematem numer jeden jest Iran. Amerykanie nie chcą dopuścić do ataku Izraela na Iran i mogli dojść do wniosku, że jedyną drogą do powstrzymania izraelskiego rządu jest zmuszenie Iranu do kapitulacji za pomocą sankcji ekonomicznych, nawet za cenę kryzysu naftowego. Iran eksportuje dziennie 2,5 miliona baryłek ropy, głównie do Azji – jest to prawie 3 proc. całego globalnego rynku surowca. Jeśli tej ropy naprawdę miałoby zabraknąć, cena wzrośnie jeszcze mocniej niż do tej pory. Mówi się, że byłoby to przynajmniej 150 USD za baryłkę gatunku Brent.

Ceny ropy a prognozy dla Polski

Jeśli zakładamy, że prawdopodobieństwo zimnej wojny na linii USA-Iran (żadna strona nie ulega, tj. Iran kontynuuje prace nad bronią jądrową, a USA skutecznie zamykają rynki azjatyckie dla irańskiej ropy) jest istotne lub uznajemy, że ryzyko izraelskiego nalotu prewencyjnego na Iran jest niezerowe, warto zastanowić się nad konsekwencjami wzrostu cen. Dla uproszczenia przyjmijmy, że w efekcie kurs ropy będzie rósł o 10 USD miesięcznie, osiągając poziom 150 USD w maju – i poziom ten utrzyma się do końca roku.

Efekty modelowe przedstawiam na przykładzie gospodarki polskiej, chociaż oczywiście podobne implikacje wystąpią we wszystkich gospodarkach będących importerami netto, czyli... we wszystkich mających kluczowe znaczenie dla globalnego wzrostu. Dla uproszczenia przyjąłem?kurs USD/PLN na poziomie 3,10 w całym?roku. Generalnie wzrost cen ropy z reguły?był?amortyzowany umocnieniem złotego,?ale w przypadku szoku podażowego tak być?nie musi. Jak najbardziej realna jest kombinacja rosnących cen ropy i słabnącego złotego. Jako punkt odniesienia przedstawiam prognozy zakładające powrót cen do poziomu 110 USD. Zapewne przy mniej więcej takim poziomie sporządzane były prognozy inflacji na początku roku (i niemal na pewno przy wyższym kursie USD/PLN).

Jeśli decydenci w USA dojdą do wniosku, że problemem Iranu trzeba zająć się już teraz, ceny ropy mogą jeszcze wzrosnąć, kreując realne ryzyko globalnej recesji. To może zasiać na rynku jeszcze większy strach niż kulminacja kryzysu europejskiego w ubiegłym roku

Konsekwencje wzrostu ceny ropy do 150 USD wobec scenariusza bazowego są bardzo poważne. Średnia inflacja w ostatnim kwartale wynosiła 3,1 proc., natomiast w scenariuszu wysokich cen ropy byłoby to aż 4,5 proc., czyli dużo powyżej celu Rady Polityki Pieniężnej. Jednocześnie oznaczałoby to utrzymywanie się inflacji powyżej górnego ograniczenia przedziału wahań wokół celu przez ponad dwa lata! Teoretycznie, chcąc przywrócić inflację w pobliże celu, RPP powinna w takiej sytuacji wyraźnie zaostrzyć politykę pieniężną. W przypadku szoku podażowego nie jest to jednak takie oczywiste, bo nawet bez wyższych stóp procentowych polska gospodarka wyraźnie by ucierpiała. W bazowym scenariuszu zakładam, że spadek inflacji i powolne ożywienie w inwestycjach w sektorze prywatnym doprowadzą do wzrostu dynamiki realnego funduszu płac w sektorze przedsiębiorstw do nieco ponad 5 proc. w ostatnim kwartale bieżącego roku. To powinno pomóc odwrócić niekorzystne tendencje w konsumpcji, które obserwujemy od początku 2011 roku. Jednak w scenariuszu 150 USD za baryłkę ropy to się nie wydarzy – fundusz płac w ujęciu realnym wzrośnie o mniej niż 3 proc., tak w ostatnim kwartale, jak i w całym 2012 roku. Naturalnie będzie to miało negatywne implikacje dla wzrostu gospodarczego. Zatrzymam się w tym miejscu, nie decydując się na dokładną prognozę dynamiki PKB, gdyż ta zależy m.in. od odpowiedzi na szok przez gospodarkę chińską i gospodarki strefy euro. Zresztą ideą owej analizy nie jest punktowa prognoza PKB dla Polski, ale zobrazowanie na polskim przykładzie skali problemu w wymiarze globalnym.

Amerykańska polityka, włoski problem

Drożejąca ropa jest problemem dla wszystkich gospodarek, które nie są jej eksporterami w ujęciu netto. Jednak dla europejskiej, w tym szczególnie włoskiej, gospodarki natura problemu jest wyjątkowo delikatna. Ostatnich kilka miesięcy pokazało, jak oczekiwania wobec wzrostu gospodarczego wpływają na notowania włoskich obligacji. Jesienią, gdy rynek obawiał się o recesję w strefie euro, rentowność włoskich 10-latek przekraczała 7 proc. Po kilku sygnałach poprawy koniunktury w Europie rentowność ta spadła poniżej 5,5 proc. Naturalnie można stwierdzić, że jest to także sukces trzyletnich operacji Europejskiego Banku Centralnego, jednak bez oznak umocnienia koniunktury pieniądze EBC mogłyby nie trafić na włoski rynek obligacji. Perspektywy dla Włoch uległy zatem poprawie z dwóch powodów: lepszej koniunktury oraz spadku kosztu obsługi długu. Ten sam mechanizm może ponownie zadziałać w drugą stronę: szok naftowy przełoży się na spadek konsumpcji we Włoszech, która i tak ucierpi ze względu na reformy fiskalne. Gorsze perspektywy dla wzrostu gospodarczego spowodują ponowny wzrost premii za ryzyko, a tym samym wyższe koszty obsługi „dociążą" włoski budżet od strony wydatkowej, który i tak traciłby na głębszej recesji od strony dochodowej.

To pokazuje, że w przypadku Włoch różnica punktu procentowego w oczekiwanym wzroście gospodarczym może zadecydować, czy na rynku będziemy mieć nadzieję na ożywienie i stabilizację na rynkach finansowych, czy też powróci strach przed niewypłacalnością tak wielkiego gracza na rynku obligacji.

Dodatkowo koniunktura w Europie w niemałym stopniu zależy od perspektyw gospodarki azjatyckiej, a ta również musiałaby stawić czoła niekorzystnym wiatrom, gdyby cena ropy osiągnęła poziom 150 USD.

Chiński kruchy lód

Przedstawiciel banku centralnego Korei Płd. odnotował już, że inflacja w tym roku będzie w tym kraju wyższa niż do tej pory oczekiwano. Jednak prawdziwym zagrożeniem jest wpływ wysokich cen ropy na gospodarkę Chin. Państwo Środka już teraz ma problem z podtrzymaniem wysokiego tempa wzrostu, które podczas ostatniej globalnej recesji okazało się dla świata zbawienne. Chiny okupiły jednak sukces z 2009 roku utrwaleniem niekorzystnej struktury wzrostu, którego połowa jest pochodną działalności inwestycyjnej: głównie na rynku nieruchomości i inwestycji infrastrukturalnych. Warto zwrócić uwagę, że na ten moment chińskie władze chcą podtrzymać ten trend, zwiększając limity zaangażowania banków w kredyty dla samorządów,?które z kolei mają finansować budownictwo?mieszkaniowe dla najmniej zamożnych. Jednak powrót problemu rosnącej inflacji może uniemożliwić ekspansję monetarną i sprawić, że chińskie władze nie będą w stanie przeciwdziałać?spowolnieniu. Co więcej, jeśli wzrost inflacji byłby na tyle duży, że skłoniłby chińskie władze do zaostrzenia polityki, istniałoby pokaźne ryzyko twardego lądowania w wyniku załamania się koniunktury na rynku nieruchomości.?Warto mieć na uwadze, że to właśnie kryzys naftowy zakończył okres wysokiego wzrostu gospodarczego w gospodarce Japonii, kiedy to władze zareagowały zacieśnieniem monetarnym na presję inflacyjną. Naturalnie ten scenariusz nie musi powtórzyć się w Chinach, jednak struktura wzrostu gospodarczego w drugiej największej gospodarce na świecie nakazuje ostrożność, szczególnie w przypadku wystąpienia szoku podażowego.

Rynek nie wycenił zagrożenia

Podsumowując, jeśli decydenci w USA dojdą do wniosku, że problemem Iranu trzeba zająć się już teraz, ceny ropy mogą jeszcze wzrosnąć, kreując realne ryzyko recesji w globalnej gospodarce. Taka perspektywa mogłaby zasiać na rynku jeszcze większy strach niż kulminacja kryzysu europejskiego w ubiegłym roku. Naturalnie taki scenariusz nie musi się zrealizować. Optymiści mogą argumentować, że amerykańska administracja zrobi wszystko, aby uniknąć szoku naftowego tuż przed wyborami. Chińskie władze z kolei chcą przedłużyć okres prosperity przynajmniej do zmiany warty na najwyższych szczeblach, która to zaplanowana jest na przyszły rok. Być może izolacji ekonomicznej wystraszy się irański reżim i zacznie iść na ustępstwa.

Jednak nie zawsze rozwój wydarzeń można dopasować do kalendarza wyborczego. Wzrost można podtrzymać ekspansywną polityką, ale tylko do pewnego stopnia. Możliwy jest także scenariusz nie szoku, ale przedłużającego się napięcia, w wyniku czego ceny pozostaną w okolicach ubiegłorocznych maksimów (127 USD za baryłkę). To mogłoby wystarczyć do podkopania ożywienia gospodarczego w Europie, czego w tej chwili rynki również nie uwzględniają.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?