Trend wzrostowy na GPW rodzi się w bólach

Indeksy warszawskiej giełdy wciąż nie mogą zmobilizować sił, by wykorzystać potencjał związany z całą serią sygnałów kupna. Pozostaje zakładać, że jednak zgodnie z historycznymi zwyżkami ruszą w końcu w górę, a na wszelki wypadek przygotować plan awaryjny

Aktualizacja: 18.02.2017 06:31 Publikacja: 31.03.2012 06:00

Trend wzrostowy na GPW rodzi się w bólach

Foto: GG Parkiet

Irytujące może być obserwowanie, jak nasz rodzimy WIG marnuje od półtora miesiąca szanse wynikające z niezłej koniunktury na rynkach zachodnich, w tym przede wszystkim w USA, gdzie indeks S&P 500 jak gdyby nigdy nic pokonał ubiegłoroczne szczyty. Czas działa w tej sytuacji oczywiście na niekorzyść naszego parkietu, bo o ile WIG niechętnie korzysta na amerykańskiej hossie, to zapewne równie stoickiej postawy nie zdołałby utrzymać w razie ewentualnej gwałtownej realizacji zysków na Wall Street.

O ile słaba postawa dużych spółek jest normą już od dłuższego czasu (WIG20 tkwi w ponadpółrocznym trójkącie, za co w dużym stopniu winić można pewnie perspektywę podaży akcji ze strony Skarbu Państwa), to irytować może szczególnie zastój na rynku mniejszych firm. Ponieważ indeksy sWIG80 i WIG-Plus nie zdołały w mijającym tygodniu pokonać lutowo-marcowych maksimów, to wciąż realna pozostaje groźba ukształtowania się złowieszczej formacji podwójnego szczytu, o której pisałem przed tygodniem.

Huśtawka wokół średniej

Oznaką braku zdecydowania wśród inwestorów jest zachowanie WIG względem średniej kroczącej z 200 sesji, która jest popularnym miernikiem długoterminowej koniunktury. Najpierw w połowie marca indeks wzrósł powyżej średniej, a zaraz potem na dodatek naruszył lutowy szczyt. Niestety wtedy paliwo do zwyżki się wyczerpało, a ostatnie dwa tygodnie stały pod znakiem huśtawki WIG wokół średniej.

Jak to interpretować? Po pomoc jak zwykle warto zwrócić się do historii. Tym razem porównania ograniczmy do dwóch bardzo wyrazistych przykładów z przeszłości. Pierwszy z nich to przełom lat 2008/2009, drugi to przełom lat 1998/1999. Dlaczego akurat te dwa okresy? Ponieważ właśnie one są powiązane z obecną sytuacją wyraźnym ciągiem przyczynowo-skutkowym. Wszystko zaczęło się od gwałtownej wyprzedaży akcji w pierwszej połowie sierpnia ub.r. Wówczas przez dwa tygodnie WIG runął o 20 proc. Wcześniej tak dynamiczne tempo przeceny zanotowano tylko dwa razy – właśnie w październiku 2008 r. i wrześniu 1998 r. Z tego właśnie powodu porównania z tamtymi punktami na osi czasu mają sens.

Pierwszy wniosek z tej obserwacji jest taki, że podobnie jak teraz WIG po przebiciu 200-dniowej średniej tracił na pewien czas ochotę na kontynuację trendu wzrostowego. W 2009 roku od linii tej nie mógł się oderwać przez cały miesiąc (maj). Znacznie gwałtowniejszy charakter miały wydarzenia na początku 1999 roku. Wtedy tuż po pokonaniu średniej na początku stycznia WIG jakby na złość analitykom technicznym osunął się w błyskawicznym tempie o 14 proc., po czym przestraszonym inwestorom na nowo spłatał figla, równie błyskawicznie powracając powyżej średniej. Wtedy taka „zabawa" trwała aż przez prawie trzy miesiące – indeks na dobre oderwał się w górę od omawianej linii dopiero w kwietniu.

Jak widać w obu historycznych przypadkach cierpliwość inwestorów była wystawiana na próbę, podobnie jak teraz. Istotny był jednak efekt końcowy. Za każdym razem ostatecznie rozpoczynał się trend zwyżkowy. W trakcie kolejnych  12?miesięcy po pierwotnym przebiciu średniej kroczącej WIG wędrował maksymalnie o prawie 40 proc. w 2009 roku i o 30 proc. w 1999 roku.

Kolejny złoty krzyż

Optymistyczną na dłuższą metę wymowę tych porównań wzmacnia jednocześnie fakt, że w mijającym tygodniu pojawiła się jeszcze jedna cecha wspólna łącząca wszystkie trzy przypadki. Na wykresie WIG uformował się tzw. złoty krzyż – wspomnianą 200-sesyjną średnią przebiła od dołu poruszająca się znacznie szybciej średnia z 50 dni (już wcześniej złoty krzyż pojawił się na wykresach indeksów małych spółek, o czym pisaliśmy przed tygodniem). Pod tym względem obecna sytuacja jest odpowiednikiem połowy czerwca 2009 r. i początku marca 1999 r. Bardzo pocieszające jest to, że wtedy złoty krzyż albo pojawił się już po trwałym oderwaniu się WIG w górę od 200-sesyjnej średniej (tak było w 2009 r.), albo sygnalizował rychły koniec męczarni polegającej na wahaniach wokół tej średniej.

Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że przeszłość się powtórzy według opisanego schematu. Wydaje się, że przynajmniej w perspektywie kilku miesięcy szanse na realizację optymistycznego scenariusza uzależnione są od tego, czy na wykresach indeksów małych spółek nie ukształtuje się w pełni formacja podwójnego szczytu. W przypadku sWIG80 decydującym poziomem wsparcia jest dołek z 6 marca (10 048 pkt w cenach zamknięcia i ok. 10 tys. pkt w cenach intraday), dla WIG-Plus zaś kluczową barierą chroniącą przed głębszą przeceną jest strefa 850–859 pkt.

[email protected]

Kapitały spółek urosły, co powinno pomóc akcjom

Zakończony niedawno sezon publikacji wyników finansowych spółek pokazał umiarkowaną poprawę i potwierdził, że akcje na GPW są niedrogie. W IV kwartale wartość księgowa na akcję urosła przeciętnie o 2 proc. względem III kwartału 2011 r. Na pierwszy rzut oka nie jest to może imponująca liczba, ale jeśli przeliczymy to w skali roku, to mamy 8 proc., a to już całkiem przyzwoity wzrost. Trzeba przy tym zastrzec, że rozwój rozłożył się bardzo nierównomiernie. O ile 48 spółek powiększyło kapitały własne (czyli wartość księgową) w co najmniej dwucyfrowym tempie, o tyle aż 113 zanotowało spadek lub ujemne kapitały. To przestroga, by albo wyjątkowo ostrożnie dobierać spółki do portfela, albo zgodnie z tradycyjnym zaleceniem mocno ten portfel urozmaicić, by uniknąć bolesnych wpadek.

Niemniej w skali całego rynku wzrostowi kapitałów spółek towarzyszą wciąż niezbyt wygórowane wyceny walorów. Przeciętny (mediana) wskaźnik cena/wartość księgowa wynosi około 0,85. Aż 226 spółek notowanych jest wciąż z C/WK poniżej neutralnej wartości 1. To sugeruje, że na rynku jest nadal w miarę tanio, a to oczywiście powinno sprzyjać realizacji pozytywnego scenariusza związanego z rozmaitymi sygnałami analizy technicznej.

Czy 15-proc. zwyżka WIG od grudniowego dołka to już kres możliwości naszej giełdy? Na wyobraźnię działa to, że w latach 2009 i 1999 indeks zdążył urosnąć po 40 proc. w momencie przebijania 200-sesyjnej średniej, a potem przez wiele miesięcy kontynuował ruch w górę, rosnąc o kolejne kilkadziesiąt procent.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?