Zakładam kolejne odbicie na giełdzie

Roman Karkosik - Jeden z największych inwestorów na GPW, główny akcjonariusz m.in. Boryszewa, Impexmetalu i Alchemii.

Aktualizacja: 17.02.2017 20:27 Publikacja: 28.04.2012 06:00

Zakładam kolejne odbicie na giełdzie

Foto: Archiwum

Za chwilę cały naród uda się na wyjątkowo długi majowy weekend. Jak pan – znany z tego, że odpoczywa, pracując – odnajdzie się w takiej rzeczywistości?

Lubię pracować i czy to robię w dzień powszedni, czy też w weekend, nie ma to najmniejszego znaczenia. Jeżeli coś mnie zainteresuje albo mam jakiś problem do rozwiązania, to po prostu to robię bez względu na czas i miejsce.

Po styczniowym odbiciu od lutego indeksy giełdowe spadają. Jaki scenariusz przewiduje pan na najbliższe miesiące?

Nie wierzę w żaden Armagedon. Zakładam kolejne odbicie. Więc moim zdaniem mamy dobry czas na przetasowanie aktywów.

Na początku tego roku mówił pan, że przygląda się jednej z dużych spółek na giełdzie pod kątem przejęcia. Czy wciąż ją pan analizuje – czy okazało się, że to jednak byłaby mało atrakcyjna inwestycja?

To prawda, od pewnego czasu jestem zainteresowany jedną z dużych notowanych firm. Czekam jednak na właściwy moment. Jeśli się nie pojawi – będę dalej monitorował rynek. Analizuję te spółki, które mogą być ciekawe z punktu widzenia moich planów i kalkulacji.

Rynek spekulował między innymi, że może być pan potencjalnym inwestorem Dolnośląskich Surowców Skalnych. Czy to prawda?

Otrzymuję miesięcznie kilka, kilkanaście propozycji inwestycyjnych zarówno z kraju, jak i z zagranicy. Mogę tylko tyle powiedzieć, że DSS był i prawdopodobnie nadal jest zainteresowany pozyskaniem silnego partnera. Więc nie można się dziwić, że przedstawiciele spółki czy jej akcjonariuszy inicjowali wiele spotkań z osobami, które mogłyby pomóc przezwyciężyć kryzys poprzez np. wzmocnienie kapitałowe. Jak najlepiej życzę spółce i jej akcjonariuszom.

Na jakim etapie jest zagraniczny projekt surowcowy, o którym również pan wspominał w „Parkiecie" w styczniu – ponoć jest pan zainteresowany inwestycją w indonezyjskie spółki wydobywające nikiel i kobalt.

Głównie ze względu na potrzeby surowcowe spółek z mojego portfela, zwłaszcza Impexmetalu i Alchemii, jestem bardzo zainteresowany tym sektorem. Jak pokazuje historia ostatnich lat, nawet w warunkach osłabienia gospodarczego spółki surowcowe mają się dobrze. Ten, kto ma dostęp do surowca „po kosztach" i w dodatku dysponuje zakładami przetwórczymi, zyskuje wówczas zdecydowaną przewagę konkurencyjną.

Ile może kosztować taka zagraniczna inwestycja i z jakich źródeł będzie pochodzić finansowanie? Czy interesuje pana udział większościowy czy mniejszościowy, czy możliwy jest jakiś alians?

Takie inwestycje z reguły są wysokobudżetowe, ponieważ dotyczą krajów i miejsc przeważnie bez żadnej infrastruktury, dostępu do mediów i normalnej logistyki. Wszystko trzeba sobie zbudować samemu, a to mocno podwyższa koszty.

Projekt można finansować zarówno z kredytów, jak i obligacji i innych instrumentów dłużnych pod warunkiem, że ma się minimum 30 proc. własnego wkładu. Z reguły w takich projektach struktura własnościowa nie jest aż taka istotna, choć przyznam, że zdecydowanie lubię mieć pakiet większościowy. Istotne jest natomiast to, aby mieć prawo do dostępu do określonych mocy produkcyjnych w ramach struktury eksploatacji i wydobycia danego surowca.

Czy Azja to obszar bezpieczny z punktu widzenia inwestowania tam dużych pieniędzy? Chyba w powszechnej świadomości zagraniczne inwestycje kojarzą się z porażką KGHM w Afryce...

Myślę, że procesy zachodzące w Azji idą w dobrą stronę i widoczna już ,,odwilż" w polityce gospodarczej wielu krajów tego regionu daje powody do pozytywnego myślenia o perspektywie robienia dobrych interesów i efektywnych inwestycji.

Pozytywnym przykładem, który, sądzę, w dużym stopniu wpływa na politykę gospodarczą rządów w tych krajach, są Chiny i ich ekspansja globalna. Z reguły jak jedni się bogacą, to inni – zwłaszcza sąsiedzi – chcą tego jeszcze bardziej.

Dużo dobrego można by zrobić w tych krajach, przekazując wiele polskich doświadczeń transformacyjnych z lat 1990–2004, które należy ocenić bardzo pozytywnie z perspektywy ostatnich 20 lat funkcjonowania polskiej gospodarki. Przykład KGHM i ich projektu w Republice Kongo nie jest miarodajny. Wszyscy uczymy się na błędach, a jeszcze gdy z tych błędów potrafimy wyciągnąć wnioski – to mamy projekt Quadra i to jest ten wymiar, w który powinni celować polscy przedsiębiorcy.

Kupił pan Przedsiębiorstwo Badań Geofizycznych – jakie zadanie będzie mieć ta spółka?

Jeśli poważnie myśli się o ekspansji w przemyśle surowcowym, to dobrze mieć własny instrument diagnozowania „tego, co w ziemi leży". Myślę, że po doinwestowaniu PBG pod względem rozbudowy zakresu możliwości badawczych i analizowania czynników ryzyka projektów surowcowych nie będzie ustępowało innym tego typu przedsiębiorstwom działającym w wymiarze międzynarodowym.

Niedawno opublikowano bardziej szczegółowe dane, dotyczące zasobów gazu łupkowego w Polsce. Czy poszukiwania tego surowca interesowałyby pana?

Jest to ciekawy i perspektywiczny sektor, tym bardziej że znowu mówimy o surowcach. Bacznie obserwuję, co się w nim dzieje.

Tutaj będzie można zarobić nie tylko na wydobyciu, ale na całym przemyśle współpracującym i kooperującym z firmami, które już poszukują, a potem będą produkować gaz. Musi powstać cała sieć przesyłowa, nie mówiąc o zapotrzebowaniu na rury wykorzystywane do odwiertów. To pole do popisu dla Alchemii, która jest największym w Polsce producentem tego typu rur. Zwiększenie popytu na jej produkty będzie bardzo cieszyło mnie, a także pozostałych akcjonariuszy Alchemii.

Czy to słuszna strategia, by zaprzęgać państwowe duże firmy do poszukiwania gazu łupkowego? Czy wierzy pan, że rzeczywiście Polska stanie się łupkowym potentatem?

Tak się składa, że największe firmy surowcowo-energetyczne w Polsce są kontrolowane przez państwo. One też mają odpowiednie kompetencje, ludzi, sprzęt i kapitały, by sprostać zadaniu. Nie ma alternatywy, bo pociąg z gazem łupkowym na świecie już dawno odjechał. Dobrze, że zdążymy zająć w nim miejsce.

To wielka szansa dla Polski. Jeśli ją wykorzystamy, możemy na wiele lat osiągnąć przewagę konkurencyjną nad sąsiadami. Kiedyś naszą domeną była stosunkowa tania i dobrze wykształcona siła robocza. Za kilka lat może nią być stosunkowo tani, własny surowiec energetyczny. Nie ma bardziej efektywnych i ekologicznych elektrowni niż elektrownie gazowe. Tania energia w Polsce to marzenie przemysłu. Mam nadzieje, że gaz łupkowy okaże się kołem zamachowym i głównym dopalaczem całej gospodarki.

Od połowy 2010 roku Boryszew przejął kilka globalnych firm produkujących komponenty do aut. Czy na tym etapie może już pan się pokusić o ocenę inwestycji w tym sektorze, jak ma się rzeczywistość do założeń?

Boryszew, wobec słabnącego segmentu chemicznego, musiał zdecydowanie pozyskać nowy sektor produktowy, zwiększający przychody i zyski. Branża automotive wydawała się najbardziej bliska, biorąc pod uwagę doświadczenia moich menedżerów i pracowników, jak i akceptowalną wysokość kosztu przejęcia kilku znanych globalnie marek w tym obszarze.

Nie chciałbym dzisiaj jeszcze oceniać tego projektu, ponieważ zrealizowano dopiero jedną trzecią całości zadania, czyli przejęcia. Optymalny dla spółki poziom przychodów z tego segmentu to miliard euro, czyli około 4 mld złotych rocznie. Obecnie szacujemy, że w tym roku będzie to 1,5 mld złotych, tak więc do założonego celu jeszcze daleko.

Zarząd Boryszewa zdecydował, że spółka zostanie producentem takich komponentów, które muszą być w każdym samochodzie – bez względu na to, czy ma napęd spalinowy, elektryczny czy też hybrydowy. Dlatego grupa wytwarza zarówno systemy klimatyzacyjne, jak i osłony podwozia, elementy plastikowe wyposażenia wnętrza, czy też metalowe elementy nadwozia.

Obecnie spółka jest na etapie restrukturyzacji przejętych aktywów, którego celem jest wzrost efektywności. Analizowane są koszty i poszukiwany optymalny model działania uwzględniający jak największe synergie dla całej grupy. Ponadto pracujemy nad ugruntowaniem swojej pozycji jako wiarygodnego partnera dla naszych odbiorców, a są to największe koncerny samochodowe na świecie, takie jak cała grupa Volkswagen (czyli także Audi, Skoda i Seat) ponadto PSA, Renault, Volvo, BMW, Mercedes czy GM. To nie jest proces, który można załatwić w kilka tygodni. Czekają nas miesiące ciężkiej pracy i spore koszty, aby osiągnąć pożądany efekt. Z reguły cykl restrukturyzacyjny dla takich aktywów to trzy lata – ale ponieważ z natury jestem niecierpliwy będę się starał, by został on znacznie przyspieszony.

Analitycy znów wzięli pod lupę Boryszew i wydają rekomendacje. Czyta pan tego typu opracowania?

Jak każdy inwestor czytam wiele analiz różżych analityków, choć nie ukrywam, że sam stosuję mniej wyrafinowane, ale chyba bardziej praktyczne kryteria ocen spółek i tego, co się w nich dzieje.

Pozostanę jednak przy moich kalkulacjach, choć oczywiście doceniam pracę młodych analityków, którzy wkładają coraz więcej zaangażowania w analizę wyników i strategii Boryszewa. Uważam też, że samo wejście w tym roku spółki do WIG20 to niewątpliwy sukces. Tym bardziej więc wzrost zainteresowania ze strony analityków jest więc naturalny.

W należącej do Alchemii Hucie Batory odbył się niedawno spontaniczny protest pracowników. Kierowano do pana apele o wstawiennictwo.?Zresztą nie pierwszy raz w sytuacji konfliktowej w kontrolowanych przez pana spółkach dochodzi do sytuacji, że pracownicy czy związkowcy liczą na pana interwencję. Czy są jakieś kryteria, według których bezpośrednio angażuje się pan w to, co dzieje się w firmach? Jakie to są obszary?

Mam absolutne przekonanie, że nie powinienem angażować się w tego typu sytuacje i zastępować zarządów moich spółek w zakresie ich obowiązków jako pracodawców. Zdaję sobie jednak sprawę, że niektóre rozwiązania są bolesne i rozumiem desperację protestujących, bo walczą oni o swój byt i byt swoich rodzin. Firmy muszą jednak w trudnych czasach podejmować niepopularne decyzje, by przetrwać. Jeśli przetrwają, to przy powrocie koniunktury stworzą nowe miejsca pracy, jeśli nie, to straty dla wszystkich, czyli społeczności lokalnych, kooperantów, budżetu i akcjonariuszy będą o wiele większe.

[email protected]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?