Dzisiaj, a najpóźniej jutro, po spotkaniu giełdy z członkami Izby Domów Maklerskich, będzie wiadomo, czy brokerzy akceptują nowe godziny handlu.
Sesja na rynku terminowym ma się kończyć pół godziny wcześniej, trwałaby od 9 do 17 (do 17.05 łącznie z dogrywką). Handel na rynku terminowym zaczynałby się dodatkowo piętnaście minut później niż teraz – trwałby od 8.45 do 17 (zamiast od 8.30). Nowy harmonogram może zostać wdrożony razem z systemem UTP, czyli od 15 kwietnia, i ma obowiązywać do końca roku.
Pół godziny albo nic
Przypomnijmy, że maklerom zależało, żeby sesja na rynku kasowym była krótsza o godzinę, a nie o pół. Zostali jednak postawieni pod ścianą. Giełda nie zamierza proponować innego harmonogramu niż przedstawiony wczoraj. Powód? Z badań przeprowadzonych przez GPW wynika, że samym inwestorom odpowiadają dłuższe godziny handlu. 68 proc. krajowych inwestorów indywidualnych opowiada się za dłuższą sesją – wynika z badania przeprowadzonego przez Homo Homini.
Większości inwestorów zagranicznych, przebadanych przez Rosenblatt Securities, czas trwania sesji jest obojętny. Dla 96 proc. inwestorów po stronie kupujących (dużych amerykańskich funduszy dysponujących aktywami rzędu 10–50 mld dolarów) wydłużenie sesji dwa lata temu było „neutralne". Dla 20 proc. zagranicznych „klientów" giełdy po stronie sprzedających (przede wszystkim londyńskich brokerów) wydłużenie sesji było „pozytywne", a dla 73 proc. „neutralne".
Giełda zwraca również uwagę, że wysoka korelacja obrotów akcjami na GPW z obrotami na giełdach we Frankfurcie, Paryżu i innych rynkach międzynarodowych uzasadnia synchronizację czasu trwania sesji z tymi rynkami.