Bessa na krajowym rynku obligacji skarbowych

Wciąż rośnie rentowność polskich 10-latek. Co z giełdami? Na Zachodzie czerwono. Spokojniej na warszawskim parkiecie i u złotego.

Aktualizacja: 11.02.2017 02:33 Publikacja: 25.06.2013 14:00

Bessa na krajowym rynku obligacji skarbowych

Foto: GG Parkiet

Tylko w ciągu ostatniego miesiąca rentowność 10-letnich polskich obligacji wzrosła niemal o jedną trzecią. Wczoraj wciąż przeważali sprzedający, a rentowność długoterminowych papierów skoczyła do poziomu 4,55 proc. (najwyższego od września ub.r.). Czy można już mówić o bessie? Nasi rozmówcy twierdzą, że tak.

Bessa czy normalność?

Adam Zaremba, niezależny ekonomista, dopatruje się kilku przyczyn tak dużego skoku rentowności. Przecenę polskich 10-latek tłumaczy przede wszystkim wzrostem rentowności na rynkach zachodnich: amerykańskim oraz niemieckim. Dodatkowo na wzrost ten wpływ mają oczekiwania co do zaciskania polityki monetarnej na świecie. Inwestorzy przestali już bowiem liczyć na kontynuację cyklu obniżek stóp procentowych, w tym przez RPP.

– Jest to wreszcie powrót do normalności. Wykresy pokazywały, że premia z obligacji w ostatnich miesiącach albo nie występowała, albo nawet była ujemna. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę inflację, okaże się, że inwestorzy nieraz byli nawet stratni – tłumaczy Adam Zaremba.

Wojciech Białek, główny ekonomista CDM Pekao, już dwa miesiące temu wieścił trudne czasy dla rynku obligacji. Wtedy Japonia przedstawiła plan walki z deflacją, a to spowodowało, że roczna zmiana procentowa rentowności polskich 10-latek spadła poniżej 30 proc.

Z kolei Krzysztof Stępień, główny analityk Opera TFI, przekonuje, że na rynku możemy mieć do czynienia z przereagowaniem. Może bowiem zdarzyć się, że rentowność dojdzie do 4,8 proc., a nawet 5 proc. – To może być jednak poziom chwilowy, aby następnie nastąpiło uspokojenie – prognozuje analityk Opera TFI.

Tracą też klienci TFI

Warto zauważyć, że tracą nie tylko właściciele obligacji, ale klienci TFI. Jeszcze miesiąc temu chętnie wpłacali do krajowych funduszy obligacji miliardy złotych. Tymczasem dzisiaj ich miesięczna stopa zwrotu to średnio 3–4 proc. – Gdy mówimy o bessie, wówczas żaden fundusz obligacji nie ma szans obrony przed tym, co dzieje się na rynku. Szanse obrony są iluzoryczne – zaznacza Krzysztof Stępień. Klient musi więc zacisnąć zęby i nie dać się ponieść emocjom. Podobnie jak zarządzający.

– Osoby, które spekulowały np. wchodząc przy rentowności na poziomie 3,5 proc. i liczyły na jej spadek np. do 2,5 proc., mają teraz twardy orzech do zgryzienia. Znacznie lepiej wygląda natomiast położenie osób, które wybrały np. fundusz obligacji jako alternatywę wobec słabo oprocentowanych lokat. Ci pierwsi zarabiali przez kilkanaście miesięcy i patrząc na wyniki długoterminowe, pomimo chwilowych spadków nadal są na plusie. Warto jednak zapobiegać dużym wahaniom rentowności obligacji poprzez inwestowanie porcjami. Przy dużej zmienności rozkładamy nasze inwestycje i uśredniamy je – podpowiada ekspert Opera TFI.

Co z rynkiem akcji?

– Równoczesny wzrost rentowności 10-latek w Stanach Zjednoczonych może uderzyć w rynek nieruchomości, a więc filar ich gospodarki. To z kolei może się przełożyć na osłabienie koniunktury, notowania surowców, które będą miały także wpływ na polski rynek akcji – podkreśla Adam Zaremba. Z drugiej strony akcjom powinny służyć teraz taniejące obligacje. Wcześniej, przynajmniej teoretycznie, pomagały im niskie stopy procentowe.

Adam Zaremba dodaje, że przy obecnej zapadalności funduszy obligacji, opłatach oraz inflacji, klienci TFI po kilku latach nie osiągają znaczących premii. A przecież dochodzi jeszcze ryzyko, że stopy procentowe ustalane przez RPP zaczną rosnąć. – Jest to zatem dobry moment, by szukać wyższych stóp zwrotu na rynku akcji – proponuje ekonomista.

W Warszawie spokojniej

Wczoraj na światowych rynkach akcji wciąż było czerwono. Indeksy traciły ponad 1 proc. Właścicielom akcji zaszkodziły kolejne słabe dane z Chin i informacje z tamtejszego rynku kredytowego. WIG20, przy niższych obrotach, obronił się przed przeceną. W ubiegłym tygodniu stracił jednak aż 9,9 proc. Na rynku złotego też było nadspodziewanie spokojnie.

[email protected]

Opinia

Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao SA

Słowo „bessa" jest jak najbardziej adekwatne do opisywanej sytuacji. Od 9 maja, a więc w ciągu półtora miesiąca, rentowność krajowych 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła o blisko 1,5 pkt proc. W przyszłości zawsze, gdy pojawiały się takie ruchy, były to początkowe fazy cykliczne rynku niedźwiedzia na rynku obligacji. A zdarzało się to jesienią 2003 r., jesienią 2005 r., jesienią 2008 r. i wiosną 2009 r. Po każdym z tych czterech przypadków okołosiedmiotygodniowego wystrzału rentowności przychodziła korekta, która znosiła choć część tego pierwszego impulsu. Tym razem może być bardzo podobnie. Być może rentowność znowu spadnie poniżej 4 proc., ale cykliczna bessa nadal będzie trwać. Nie można jednak twierdzić, że wzrost rentowności 10-latek był nieoczekiwany. Już w kwietniu pisałem, że w związku z przedstawieniem przez Japonię radykalnego planu walki z deflacją, roczna zmiana procentowa rentowności polskich 10-latek spadła poniżej – 30 proc. Wtedy było już wiadomo, że godziny rynków obligacji są policzone. Na razie mamy jednak 10–11 miesięcy zanim wzrost rentowności zacznie wywierać wpływ na gospodarkę i rynek akcji.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?