„Rosja okazała się tegorocznym rozczarowaniem", „Magia krajów BRICS zniknęła", „Nie ma pogody dla rynków rozwijających się" – to zaledwie kilka komentarzy, jakie usłyszeliśmy od analityków giełdowych w odpowiedzi na pytania o kondycję tzw. emerging markets. Kiedy na rynkach wreszcie zagoszczą byki? Analitycy są zgodni: w dłuższym okresie.
Rosja? Lepiej poczekać
Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI, przyznaje, że Rosja w I półroczu 2013 r. okazała się dużym rozczarowaniem. Dość wspomnieć, że w ciągu ostatnich pięciu miesięcy indeks RTS stracił aż 21 proc.
– Przez ostatnie miesiące rosyjska giełda zachowywała się gorzej nawet od warszawskiego parkietu – przyznaje Krzysztof Stupnicki, prezes Amplico TFI.
– Oczekiwania były takie, że będzie można w tym okresie uzyskać wysokie dodatnie stopy zwrotu – zaznacza Marek Buczak. – Jednak za każdym razem, kiedy wydawało się, że kursy zaczną rosnąć, dochodziło do wydarzeń, które niszczyły sentyment do tego kraju, jak m.in. kryzys cypryjski i niepotrzebne zaangażowanie władz państwowych, sprawa Rosnieft–TNKBP czy panika na rynku surowców po wypowiedziach szefa Fed.
– Słabość rosyjskiej giełdy jest związana ze słabością surowców, od których uzależniona jest zarówno kondycja budżetu państwa, jak i wyniki największych spółek notowanych w Rosji – zaznacza z kolei Jarosław Niedzielewski, dyrektor ds. inwestycji w Investors TFI. I dodaje: – Gorzej niż na początku roku wyglądają również perspektywy gospodarcze, obniżane są szacunki wzrostu PKB, spada dynamika produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej. Dochodzi jeszcze odbijająca się inflacja, która uniemożliwia spadek krótkoterminowych stóp procentowych. Zachodnich inwestorów niepokoją również dość nieczytelne i nieprzejrzyste działania zarządów niektórych państwowych spółek i decyzje polityczne mające bezpośredni wpływ na funkcjonowanie wielu firm.