Na przełomie września i października WIG przebił się przez okrągły poziom 50 tys. pkt. W opinii wielu ekspertów, zarówno tych zajmujących się analizą techniczną jak i tych badających fundamenty, jest to potwierdzenie poprawiającej się koniunktury w krajowej i globalnej gospodarce. Niektórzy specjaliści sugerują nieśmiało, że przebicie powinno otworzyć drogę do szczytów z 2007 r., czyli nawet 67,5 tys. pkt. Brzmi tak optymistycznie, że aż niewiarygodnie. Przyglądając się jednak wykresom indeksów na GPW i analizując sytuację polskiej gospodarki można dojść do wniosku, że tym razem warto popatrzeć na rynek akcji przez przysłowiowe „różowe okulary".
Konsekwentnie na północ
Zacznijmy od wykresów. Wskaźnik szerokiego rynku WIG pozostaje w układzie hossy od czerwca ubiegłego roku. Mamy do czynienia z klasycznym trendem wzrostowym, czyli kolejne lokalne dołki i szczyty położone są wyżej od poprzednich. Dopóki taka sekwencja będzie zachowana, dopóty rynek byka nie będzie zagrożony. Ujmując sprawę konkretnie – układ hossy będzie aktualny tak długo, jak długo WIG nie spadnie poniżej wsparcia na 45 tys. pkt. Jest to dno wrześniowego dołka.
Ale na WIG całej analizy opierać nie można. Spójrzmy na niższe segmenty warszawskiego rynku. Indeksy małych i średnich spółek rosną od listopada 2011 r. (duża w tym zasługa napływów do krajowych TFI). mWIG40 dotarł w ubiegłym tygodniu do 3350 pkt. Tak wysoko nie był od kwietnia 2008 r. Równie byczo zachowuje się sWIG80, który tydzień temu zanotował 13 530 pkt, czyli poziom najwyższy od maja 2008 r. Oba indeksy konsekwentnie wybijają nowe szczyty, a pojawiające się korekty nie stanowią zagrożenia. Dzięki temu maluchy i średniaki stanowią największą siłę napędową szerokiego rynku.
Wśród sceptyków pojawiają się zarzuty, że ceny akcji są już wysokie. Część analityków odpiera jednak atak wskazując, że z cyklicznego i psychologicznego punktu widzenia, po okresie kilkuletniego niedowartościowania rynku względem średnich historycznych wskaźników C/Z i C/WK, może nas czekać kilka kwartałów „przewartościowania".
Ożywienie w gospodarce
Dobry klimat do inwestowania tworzy również polska gospodarka. Dołek gospodarczego cyklu jest za nami, w przemyśle i sprzedaży detalicznej można dostrzec symptomy ożywienia, a ponadto optymistyczne sygnały płyną z rynku pracy. Według prognoz Instytutu Badań na Gospodarką Rynkową stopa bezrobocia w Polsce na koniec roku wyniesie 13,8–14 proc. Odsetek ludzi bez pracy będzie więc rósł wolniej niż rok temu i będzie znacznie niższy niż czarne prognozy z początku roku (powyżej 15 proc.).