Dlaczego można dobrze zarobić na inwestycji w sztukę lub antyki? Z dwóch zasadniczych powodów. Sztuka to inwestycja długoterminowa. Marek Lengiewicz z Rempeksu mówi wprost: „sztuka to inwestycja dla wnuka". W perspektywie np. 20–25 lat w sprzyjających okolicznościach społeczeństwo na pewno się wzbogaci. Kiedy rośnie zamożność społeczeństwa, wtedy bogaci obywatele mogą więcej zapłacić za luksusowe przedmioty, w tym za dzieła sztuki. Dodatkowo może nastąpić cud, dzięki któremu dzieła konkretnego artysty lub nurtu podrożeją istotnie więcej niż inne obrazy. Zajmijmy się najpierw drugim powodem wzrostu cen dzieł sztuki. To jest naprawdę cud! Żaden uczciwy i fachowy marszand nie da gwarancji, że sprzedawany dziś obraz za pokolenie osiągnie nadzwyczajną cenę. Najwięksi nasi marszandzi i antykwariusze nie przewidzieli rynkowego sukcesu drogo sprzedawanych artystów, nie zmagazynowali w porę ich prac, aby sprzedawać je w okresie hossy. Nikt nie zmagazynował, gdy 10–15 lat temu były dostępne za grosze, dzieł np. Marii Jaremy, Edwarda Krasińskiego, Aliny Szapocznikow, modnych dziś „Kół" Wojciecha Fangora lub obrazów Henryka Siemiradzkiego, za którego Rosjanie gotowi są płacić fortunę. Wyliczyć można kilkadziesiąt innych nazwisk na czele z Wilhelmem Sasnalem, który dla Polaków jest synonimem megasukcesu na rynku sztuki. Faktem jest, że kiedy niespodziewanie wybuchła hossa na tych artystów, dopiero wtedy najwięksi nasi marszandzi panicznie szukali ich dzieł.
Starmach stawia na Hasiora
Gdyby była gwarancja zysku, to najwięksi marszandzi świata automatycznie byliby milionerami, a tak nie było i nie jest! Kilka lat temu marszand Andrzej Starmach, który po latach starań wylansował w kraju dorobek Jerzego Nowosielskiego, postawił na dzieła Władysława Hasiora, które skupuje w kraju i na świecie. Czy jest gwarancja, że towar ten chwyci? Starmach liczy na dobrą sprzedaż Hasiora na świecie.
Wróćmy do pierwszego powodu zwyżki cen obrazów. Marek Lengiewicz przypomina, że jeśli ktoś kupuje obraz na długoterminową lokatę, powinien brać pod uwagę opłacalność. Składają się na nią przede wszystkim koszty zakupu (marża sprzedawcy). Koszty przechowywania (ubezpieczenie, koszty monitoringu itp.) oraz koszty sprzedaży, np. podatek VAT od transakcji, którego wysokość może się zmienić. Warto również pamiętać, że nawet najlepszego obrazu nie sprzedamy od ręki.
Co kupić? Odpowiedź jest prosta. Kiedy kupujesz obraz, pamiętaj, że musisz z nim wytrzymać na co dzień pod jednym dachem, tak jak z bliskim człowiekiem. Od kilkudziesięciu lat opisuję dorobek polskich kolekcjonerów. Z zasady pytam: co pani/pan widzi najpierw zaraz po przebudzeniu? Nie są to żadne lokatówki. Kolekcjonerzy najpierw widzą obrazy, które kochają, które ich wzbogacają najbardziej. Grażyna Kulczyk powiedziała mi, że zaraz po przebudzeniu widzi obraz Jadwigi Maziarskiej. Natomiast w gabinecie otoczona jest dziełami Eugeniusza Markowskiego. Pamiętajmy, że obrazy tak samo wzbogacają duchowo domowników lub naszych gości i może to jest największy zysk z zakupu dzieł sztuki!
Jan Nowak-Jeziorański, legendarny dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa był wybitnym kolekcjonerem. Zapraszał mnie do swojego warszawskiego apartamentu przy ul. Czerniakowskiej na sobotnie pogawędki kolekcjonerskie. Miał dzieła sztuki, które, jak mówił, okazały się świetną lokatą jedynie przy okazji zamiłowania do sztuki, ponieważ finansowego zysku nie planował i nie oczekiwał. Naprzeciw łóżka powiesił drugorzędną akwarelę Rafała Malczewskiego, która nie miała żadnej wartości materialnej. Obraz ten kochał najbardziej, bo dzięki niemu otworzył się na sztukę, został kolekcjonerem, był to jego pierwszy zakup. Dlatego patrzył na niego codziennie zaraz po przebudzeniu.