Po bardzo udanym początku roku w wykonaniu krajowych indeksów maj przyniósł ochłodzenie nastrojów na giełdzie. Od szczytu hossy z początku maja indeks WIG stracił już ponad 6 proc. Na tle poprzednich korekt, które miały miejsce w trakcie trwającej hossy, ta obecna zarówno pod względem czasu, jak i zasięgu spadków, nie wygląda szczególnie groźnie. Jeśli przyjmiemy, że przynajmniej od 2011 r. warszawska giełda jest w trendzie wzrostowym, indeks WIG sześciokrotnie poddawał się przecenie sięgającej co najmniej 10 proc. Przy czym najdłuższa z nich trwała aż cztery miesiące.
Odbicie po spadkach?
Jak wygląda sytuacja techniczna indeksu po cofnięciu od szczytu hossy? Jak przekonuje Michał Krajczewski, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas, najbliższym wsparciem dla WIG może stać się poziom 53 500 pkt. – W tym miejscu znajduje się lokalny szczyt oraz późniejszy dołek z marca br., a także maksimum z czerwca 2014 r. Ponadto warto zaobserwować, iż wskaźnik RSI sygnalizuje najsilniejsze od końca grudnia wyprzedania, a jego zejście poniżej 30 pkt, z czym mamy obecnie do czynienia, poprzedzało utworzenie się średnioterminowego dna na WIG. Można więc mieć nadzieję, że w najbliższym czasie dojdzie przynajmniej do wzrostowej korekty ostatnich spadków – ocenia Krajczewski.
Zdaniem Piotra Kaczmarka, analityka DM BDM, obecną sytuację na rynku akcji należy traktować jako przejściowy okres słabości krajowych indeksów. – Ostatnie spadki to zdrowa korekta. W przypadku WIG20 jest prostą kopią tego, co dzieje się na indeksie MSCI Emerging Markets, a na szerokim rynku jest schłodzeniem zbyt gorących nastrojów w segmencie małych i średnich spółek – uważa ekspert.
W ocenie Łukasza Bugaja, analityka DM BOŚ, można już mówić o stabilizacji sytuacji na rynku, choć na razie dotyczy to segmentu największych spółek. – Indeks WIG20 od wielu kwartałów porusza się w trendzie bocznym, w granicach między 2300 pkt. a 2500 pkt. Bardzo się już zbliżyliśmy do wsparcia, co powinno ograniczać podaż. Z kolei bardziej odporne na spadki mniejsze spółki od pewnego czasu stały się na nie bardziej podatne i tutaj na ustabilizowanie sytuacji trzeba będzie poczekać nieco dużej. Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby inwestorzy odwrócili się na pięcie i krótko po sprzedaży przystąpili do dynamicznych zakupów akcji – ocenia Bugaj. – Jednak publikacji wyników za II kwartał powinny już towarzyszyć lepsze nastroje, gdyż same rezultaty spółek powinny być niezłe – dodaje.
Uwaga na Fed i politykę
Zdaniem Rolanda Paszkiewicza, szefa działu analiz CDM Pekao, korekta na dniach powinna zacząć się wyczerpywać. Przekonuje, że w długim terminie akcje znów pozwolą zarobić. – Polskim spółkom powinna pomagać rozpędzająca się gospodarka. Preferujemy więc sektory procykliczne, mogące korzystać z pozytywnych zaskoczeń w dynamice konsumpcji prywatnej i inwestycjach – wskazuje ekspert.