W zeszłym roku rosnące koszty, głównie wynagrodzeń, spowodowały mocne pogorszenie wyników wielu giełdowych spółek i w efekcie spadek ich notowań. W kilku przypadkach firmy musiały też odwoływać swoje prognozy finansowe. Jednocześnie zapowiadały podjęcie działań mających na celu ograniczenie wpływu wzrostu kosztów zatrudnienia na rentowność, głównie poprzez inwestycje.
Sytuacja na rynku pracy wciąż jest jednak trudna dla przedsiębiorców, co pokazały m.in. wyniki ostatniej ankiety wśród członków Pracodawców RP. Nadal głównym problemem są rosnące koszty. Z drugiej strony przedsiębiorstwa mają kłopot z przerzuceniem ich na klientów, o czym świadczy niski poziom inflacji.
Duża rotacja kadrowa
– Rok 2017 był trudnym okresem dla polskich przedsiębiorców. Z jednej strony rosnąca konsumpcja sprzyjała poprawie wyników finansowych, jednak z drugiej strony nasiliła się presja kosztowa wynikająca ze wzrostu wysokości wynagrodzeń – wskazuje Krzysztof Wańczyk, analityk BM ING Banku Śląskiego. Przyznaje, że jest to efekt uboczny skrajnie niskiej stopy bezrobocia w Polsce, co wymusza na pracodawcach zwiększenie stawek płacowych w celu zatrzymania pracownika w firmie.
- Szczególnie w I półroczu 2017 r. wyraźnie odczuliśmy presję na płace, które wzrosły średnio o 25 proc., najmocniej w pionie produkcyjnym. To na pewno efekt z jednej strony poprawiającej się sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw, a z drugiej braku na rynku wykwalifikowanych pracowników w sektorze przemysłowym – wskazuje Robert Groborz, prezes ERG, grupy specjalizującej się w produkcji wyrobów foliowych. Zauważa, że nowe inwestycje w regionie, ale także dobra koniunktura w branży produkcyjnej doprowadziły również do dużej rotacji pracowników. – Oczywiście przełożyło się to wprost na nasze wyniki, bo wzrosły koszty spółki, ale także na wydajność naszych linii produkcyjnych. W pewnym momencie rotacja w naszym zakładzie wyniosła 30 proc. Musieliśmy korzystać np. z usług firm wynajmujących pracowników na godziny. Nie zdecydowaliśmy się na zatrudnianie obywateli Ukrainy, wychodząc z założenia, że rotacja w takiej grupie pracowników może być bardzo wysoka. Nasze linie produkcyjne wymagają zaś wykwalifikowanej kadry, która rozpoczyna pracę po specjalistycznych szkoleniach – wyjaśnia Groborz. ERG, podobnie jak wiele innych spółek, zdecydowało się w zeszłym roku na inwestycje w automatyzację produkcji. – Zatrudniliśmy nowych specjalistów i spółka rozpoczęła wdrażanie mechanizmów poprawy efektywności linii technologicznych, które w kolejnych kwartałach powinny zdecydowanie podnieść zyskowność produkcji wyrobów foliowych – ocenia Groborz. Jego zdaniem pierwsze efekty nowo utworzonego działu są już widoczne i efektywność linii produkcyjnych rośnie, jednak wyższe koszty wynagrodzeń w 2017 r. w znaczący sposób obniżyły wyniki za cały rok.
Zagrożenie dla projektów
– Spółki muszą sobie radzić ze wzrostem płacy minimalnej, a w wyniku choćby zmian demograficznych coraz częściej brakuje rąk do pracy, co jest też odczuwalne w sektorze usług – przyznaje Sylwester Cacek, prezes Sfinks Polska, spółki prowadzącej restauracje. – W związku z tym od pewnego czasu pojawia się presja płacowa, która przekłada się na koszty działalności i nic nie wskazuje na to, by to się szybko miało zmienić – przewiduje. Jak twierdzi, spółki zmuszone są poszukiwać różnych rozwiązań, by równoważyć wpływ tego czynnika na osiągane wyniki, a nawet doprowadzić do takiego wykorzystania zachodzących zmian na rynku, które w przyszłości znacznie ustabilizują biznes i poprawią wyniki. – W Sfinksie do tej sytuacji staraliśmy się przygotować dużo wcześniej. Z tego tytułu podjęliśmy wiele działań na poziomie strategicznym i operacyjnym – twierdzi Cacek.