Początek drugiego półrocza okazał się dobrym czasem dla wielu rynków wschodzących. Najwięcej dała zarobić brazylijska giełda – jej główny indeks Bovespa wzrósł od końca czerwca o prawie 9 proc. WIG20, ze wzrostem wynoszącym 5 proc., znalazł się w tym okresie w pierwszej dziesiątce najlepszych indeksów giełdowych świata. Złoty załapał się zaś do pierwszej dziesiątki najbardziej zyskujących wobec dolara walut. Zdrożał wobec amerykańskiej waluty o 1,9 proc.
Oczywiście ostatnie tygodnie były dla niektórych rynków wschodzących kiepskie. Zalicza się do nich choćby Turcja, ale powiew optymizmu na rynkach daje się zauważyć od Brazylii po Chiny. Czy to tylko odreagowanie po wielu miesiącach spadków? Czy też trwalsze i bardziej długotrwałe odbicie?
Zdania na ten temat wśród analityków są mocno podzielone. W pierwszej połowie lipca analitycy Morgan Stanley przestrzegali przed przedwczesnym entuzjazmem i radzili realizowanie zysków z akcji oraz obligacji z rynków wschodzących. Specjaliści z Goldman Sachs zwracali jednak uwagę na to, że aktywa z rynków wschodzących przedstawiają „relatywną wartość", i rekomendowali zachowywanie długich pozycji na indeksie MSCI Emerging Markets. Eksperci JPMorgan Chase wskazywali natomiast, że wyceny na wielu rynkach wschodzących stały się atrakcyjne, ale nie należy się spieszyć z wchodzeniem na rynek w trzecim kwartale.
Tak duże rozbieżności między opiniami analityków są w pełni zrozumiałe. Zbyt dużo jest bowiem czynników, które mogą sprawić inwestorom przykrą bądź pozytywną niespodziankę. Nie wiadomo np., jak zostaną rozegrane wojny handlowe z udziałem USA i jak to wpłynie np. na rynki surowcowe. W niektórych krajach (np. w Turcji czy w Rosji) dodatkowo bardzo silnie daje o sobie znać ryzyko polityczne.