Dopiero idzie fala wezwań na GPW

Mimo wyraźnego spadku wycen, szczególnie małych i średnich firm, ostatnio nie było dużo wezwań. Pieniędzy na rynku jest sporo, a finansowanie tanie, więc niebawem mogą zaktywizować się nie tylko fundusze private equity, ale też inwestorzy branżowi lub dotychczasowi główni akcjonariusze. Jednak trzeba na to jeszcze chwilę poczekać.

Publikacja: 26.09.2018 14:00

Foto: GG Parkiet

Trwająca od 13 miesięcy fala spadkowa sWIG80 i od dziewięciu miesięcy mWIG40 sprowadza z każdym tygodniem coraz niżej trzy- i sześciomiesięczne średnie notowań spółek z tych indeksów. A to one (ważone obrotami) decydują, ile co najmniej za jedną akcję musi zapłacić inwestor chcący przejąć w wezwaniu daną firmę. To może wywołać kolejną falę wezwań na GPW.

Na razie transakcji niedużo

Niedawno zostały ogłoszone wezwania na akcje Protektora, Polenergii i Decory. To efekt niskich wycen po trwającej przecenie, ale na niższe ceny wskazują też prowadzone przez firmy skupy akcji własnych – nowe buy backi zapowiedziały właśnie Colian, Soho Development, Lentex, Introwl i Benefit. O niskich wycenach świadczy również posucha pod względem emisji akcji przez spółki już notowane, brak dużych debiutów nowych spółek i sprzedaży akcji nowych lub istniejących oraz transakcji typu ABB (przyspieszonej budowy księgi popytu). Gdy wymienionych wyżej transakcji jest sporo, oznacza to zwykle, że akcjonariusze uznają wyceny za atrakcyjne do sprzedaży. Gdy jest odwrotnie i uważają je za sprzyjające zakupom, dominują wezwania. Okres gorszych nastrojów inwestorów i słabości rynków potwierdzają też słabnące obroty.

Indeksy mWIG40 i sWIG80 od swoich lokalnych szczytów straciły już odpowiednio 17,8 proc. i aż 29,5 proc. Przecena widoczna jest też w średnich wskaźnikach wyceny. Obecnie na podstawie prognoz na rok 2018 i 2019, wskaźnik C/Z dla mWIG40 wynosi odpowiednio 12,4 i 10,8, a C/WK – 1,28 i 1,19, czyli są znacznie niższe niż średnia z kilku ostatnich lat (odpowiednio 15,5 i 1,4). Jeszcze większa rozbieżność między historycznymi a obecnymi wycenami jest w sWIG80 – wskaźniki C/Z i C/WK na lata 2018 i 2019 wynoszą odpowiednio 9,9 i 8,6 oraz 0,45 i 0,43 (wobec średnich na poziomie 14,5 i 1,3). Jednak pomimo przecen wezwań nie ma aż tak wiele.

– Jesteśmy nieco zaskoczeni małą liczbą wezwań, spodziewaliśmy, że to zjawisko będzie występować w większej skali. Trudno powiedzieć, dlaczego, ale jednym z powodów może być to, że ostatnie spadki notowań były dynamiczne i inwestorzy czekają na dalszą przecenę, szukając dołka. Ogłoszenie wezwania zajmuje też trochę czasu, to proces charakteryzujący się pewną inercją – mówi Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI.

Jego zdaniem przeszkodą nie są sprzedający. – Wprawdzie niższe wyceny im nie sprzyjają, ale niektórzy inwestorzy mogą szukać płynności i chętnie odpowiadać na wezwania, upłynniając za jednym zamachem spory pakiet. Nie powinno być także problemów z finansowaniem przejęć, bo finansowanie bankowe jest dziś względnie łatwo dostępne – dodaje.

Zdaniem Łukojcia powodem mniejszej liczby wezwań raczej nie jest słaba kondycja spółek z GPW. – Nie jest tak, że w większości z nich siedzą „trupy w szafach". Może są obawy, że jesteśmy już w późnym etapie hossy i cyklu koniunkturalnego, a więc czekają nas spadki i spowolnienie i nie trzeba się spieszyć. Poza tym spółki z GPW nie zawsze muszą być bardzo interesujące dla inwestorów chcących inwestować w firmy technologiczne – fintechy czy big data – czy szukających kolejnych jednorożców. Takich firm na GPW jest jak na lekarstwo – a z kolei w tym segmencie może koncentrować się uwaga wielu inwestorów private equity. Fundusze private equity być może są też nieco mniej aktywne w wezwaniach, bo alokują mniej niż kiedyś pieniędzy na polski rynek, który jest już bardziej rozwinięty, więc może nie przynosić aż tak dużych stóp zwrotu jak kiedyś – zaznacza Łukojć.

Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM, wskazuje, że na większą falę wezwań na GPW trzeba poczekać do wiosny, aż spadnie średnia cena akcji z ostatnich sześciu miesięcy.

Całkiem sporo kandydatów

Kogo mogą upatrzeć sobie inwestorzy? – Średnie i mniejsze firmy przemysłowe, które dołują, bo przejściowo mają problem z kosztami, których nie mogą przenieść na odbiorców. Ale prędzej czy później się to zmieni, ceny wzrosną, wiec poprawią rentowność. Chodzi o takie spółki, które mogłoby zainteresować fundusze private equity albo – co mniej prawdopodobne – spółki z branży. To m.in. Sanok, Wawel, Polwax, Ferro. Być może mogą się także znaleźć zainteresowani zakupem spółek medycznych czy mniejszych firm IT, ale tu szanse są moim zdaniem mniejsze – mówi Materna.

– Zwróciłbym uwagę na spółki, które prowadzą przegląd opcji strategicznych. Ten proces często kończy się zmianą właściciela i wezwaniem. Ostatnio informowały o nim m.in. Kruk, Libet, GTC. Być może inwestorów, zwłaszcza zagranicznych, mogłaby zainteresować Kania, bo w branży mięsnej widać trendy konsolidacyjne, niedawno było wezwanie na Tarczyńskiego – dodaje Jakub Menc, zarządzający w Skarbcu TFI. Jego zdaniem wezwań należy upatrywać wśród mniejszych spółek, głównie tych o kapitalizacji 100–200 mln zł. – Szczególnie tych, które mają rozproszony akcjonariat i duży udział OFE, albo przeciwnie – mają głównego akcjonariusza, który uznaje, że spółka jest zbyt mocno przeceniona i chce wykupić pozostałych inwestorów, by samodzielnie nią rządzić poza giełdą, co jest łatwiejsze i mniej wymagające pod względem choćby obowiązków informacyjnych, daje też zarządowi większą swobodę – zaznacza.

Zdaniem Tomasza Manowca, zarządzającego w Noble Funds TFI, najlepszymi kandydatami do przejęcia są firmy o rozproszonym akcjonariacie, szczególnie z dużym udziałem TFI i OFE – ze względu na poszukiwanie płynności i chęć wyjścia z małych spółek.

– Najwięcej przestrzeni do wezwań widzę w branży motoryzacyjnej, biorąc pod uwagę strukturę akcjonariatów poszczególnych spółek i przecenę kursu. Z innych firm ciekawie wygląda Rainbow Tours z powodu nieuzasadnionej skali przeceny oraz z podobnych powodów Mangata – dodaje Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life TU.

– Stawiałbym na przemysł. Jest w tym segmencie dużo firm, których główni akcjonariusze znają realną wartość i widzą, że wycena na rynku jest znacznie niższa, a firma ma dobre perspektywy, więc mogą zechcieć samodzielnie ściągnąć ją z giełdy lub znaleźć inwestora branżowego, który to zrobi i jednocześnie zapewni szybszy rozwój. Wezwania mogą dotyczyć zwłaszcza firm prowadzących jednorodną działalność, które po wezwaniu mogą stać się częścią większej grupy. Teraz, gdy jest tanio, raczej kupowane będą dobre i zdrowe spółki. Gdyby było drogo, inwestorzy strategiczni byliby prawdopodobnie mniej wybredni i kupowaliby także te spółki, które mogą wymagać restrukturyzacji – mówi Łukojć.

Eksperci wytypowali do ewentualnych wezwań takie firmy, jak: Agora, Amica, Apator, Arctic Paper, Best, Ergis, Ferro, Forte, GTC, IMS, Kania, Konsorcjum Stali, Kredyt Inkaso, Kruk, LC Corp, Libet, Pekabex, Play, Polnord, PBKM, Polwax, Sanok, Skarbiec TFI, Torpol, Wawel, Wirtualna Polska. Jednak trzeba pamiętać, że nawet jeśli do wezwania dojdzie, to oferowana cena nie musi zawierać istotnej premii i nie musi być atrakcyjna dla sprzedających.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?