„Financial Times" zaprezentował wykres, na którym pokazał, jak od 1971 roku dawały zarobić amerykańskie akcje na tle światowych rynków kapitałowych z krajów rozwiniętych. Konstrukcja wykresu jest dość prosta: wartości powyżej 1 pokazują, że w danym roku lepsze stopy zwrotu dawały amerykańskie akcje. Z kolei, gdy w konkretnym roku wartość na wykresie była poniżej 1, to wtedy lepiej zachowywały się światowe akcje, czyli walory składające się na MSCI World ex USA.
Jest to indeks, w skład którego wchodzą duże i średnie spółki z 22 krajów rozwiniętych. Oczywiście z grona rynków rozwiniętych składających się na ten indeks wyłączone są Stany Zjednoczone. Na koniec sierpnia największą reprezentację w indeksie stanowiły akcje z Japonii (blisko 22 proc.), Wielkiej Brytanii (16,7 proc.), Francji (10,2 proc.), Kanady (8,9 proc.) oraz Niemiec (8,8 proc.). A jeśli chodzi o reprezentację branżową, to dominują spółki finansowe (21,5 proc.) oraz przemysłowe (14 proc.).
Na wykresie przede wszystkim rzuca się w oczy to, jak amerykańska giełda „odjechała" innym rynkom od 2015 r. Choć to jest dość powszechna wiedza, to patrząc na powyższy wykres skala zjawiska nadal szokuje, zwłaszcza starszych inwestorów spoza USA, którzy przez dekady byli przyzwyczajeni do całkiem odwrotnej sytuacji. Na wykresie widzimy, że od 1971 r. to światowe rynki akcji państw rozwiniętych dawały znacznie lepsze stopy zwrotu niż amerykańskie akcje. Ich dominacja była widoczna szczególnie w latach 80' i 90'.