Wyśmienite nastroje amerykańskich konsumentów a koniec hossy

Za trzy–cztery lata indeks S&P 500 będzie 20–30 proc. niżej niż obecnie, choć hossa powinna być jeszcze kontynuowana przez jakieś półtora roku–dwa lata. To wynik analizy zachowania wskaźnika zaufania amerykańskich konsumentów, który osiąga coraz bardziej niebotyczne poziomy, wcześniej spotykane tylko w finałowych okresach boomu lat 60. i 90. XX w. Tomasz Hońdo, starszy analityk, Quercus TFII

Publikacja: 30.09.2018 14:41

Foto: GG Parkiet

Przed tygodniem zastanawialiśmy się, kiedy podwyżki stóp procentowych w USA mogą – zgodnie z historycznymi wzorcami – uśmiercić boom w gospodarce i na giełdzie, tak jak to było w roku 2007 czy też 2000. Odpowiedź była dość optymistyczna (czyli: jeszcze nie teraz). Co nie zmienia faktu, że odliczanie trwa, a ów boom jest już mocno podstarzały. W ostatnim tygodniu dostaliśmy na to kolejny dowód.

Powszechnie znany wskaźnik nastrojów konsumentów (Consumer Confidence Index) Conference Board podskoczył do 138,4 pkt. To oznacza, że już bardzo niewiele brakuje mu do jednego z najwyższych w historii odczytów z jesieni 1968 r. (142,3 pkt). Jednocześnie wskaźnik przemierza systematycznie ścieżkę znaną dobrze z bliższego nam okresu – lat 90. Po raz pierwszy przekroczył on podobny poziom (138 pkt) w połowie 1998 r. Potem po chwilowej przerwie (obawy związane z kryzysem rosyjskim) wznowił marsz w górę, który trwał aż do stycznia 2000 r. (144,7 pkt).

Jakie są implikacje tych faktów? Według historycznych kryteriów jest jasne, że boom w amerykańskiej gospodarce (nastroje konsumentów) i na Wall Street (proporcja akcji do wszystkich aktywów) jest w dojrzałej, finałowej fazie. Dobra wiadomość jest taka, że nie są to jeszcze poziomy gwarantujące z historycznego punktu widzenia rychłą śmierć tego boomu. Ewidentnie wskaźniki kroczą po ścieżce z lat 90., a do tamtych szczytów jeszcze trochę brakuje. Te wnioski wpisują się też w nasze konkluzje sprzed tygodnia, z których wynikało, że do uśmiercenia boomu potrzeba jeszcze co najmniej kilku podwyżek stóp procentowych Fedu, a to z kolei wymaga czasu.

Gdyby brać dosłownie zachowanie S&P 500 z dwóch historycznych przypadków, to należałoby założyć, że hossa będzie kontynuowana przez jakieś półtora roku–dwa lata, czyli powinna się skończyć gdzieś w 2020 r. W tym czasie indeks mógłby – według historycznych wzorców – urosnąć jeszcze o 15–30 proc. (w dość niejednostajnym tempie).

To wpisuje się w diagnozę jednego z amerykańskich brokerów – Evercore ISI – który kolejny wystrzał wskaźnika nastrojów konsumentów skomentował jako dowód na to, że „siła amerykańskiej gospodarki jest ciągle niedoceniana".

Coraz bardziej negatywne są natomiast projekcje dotyczące dłuższego horyzontu inwestycyjnego. Z tej samej analizy wynika, że za trzy–cztery lata S&P 500 może być niżej niż obecnie. I to sporo niżej – historycznie było to 20–30 proc. poniżej punktu wyjścia.

Jaki płynie z tego morał? Obecnie nie widać dowodów na to, że amerykański boom jest skazany na rychłą śmierć (potwierdzają to nasze rozważania sprzed tygodnia, dotyczące polityki monetarnej). Ale dla długoterminowych inwestorów, których horyzont przekracza dwa lata, sytuacja na Wall Street staje się coraz mniej zachęcająca.

KONKLUZJE

- Wskaźnik nastrojów amerykańskich konsumentów Conference Board podskoczył we wrześniu o 3,7 pkt, a przez dwa miesiące aż o 10,5 pkt, do 138,4 pkt.

- Na krótką metę potwierdza to boom panujący w tamtejszej gospodarce i na giełdzie.

- Analiza historycznego zachowania indeksu S&P 500 po wejściu wskaźnika nastrojów konsumentów na tak wysokie pułapy sugeruje kontynuację hossy jeszcze przez półtora roku–dwa lata i wzrost o 15–30 proc.

- Problemy mogą zacząć się potem – szacujemy, że za trzy–cztery lata S&P 500 może się znaleźć 20–30 proc. niżej niż obecnie.

- Te konkluzje w pewnym stopniu są spójne z analizą polityki monetarnej – podwyżki stóp procentowych na obecnym etapie nie powinny jeszcze „uśmiercić" boomu, ale jest to prawdopodobne w horyzoncie najbliższych lat.

 

Co mają wspólnego wskaźnik nastrojów konsumentów i kariera Warrena Buffetta?

Fakt, że wskaźnik nastrojów konsumentów jest coraz bliżej jednego z historycznych szczytów – tego z końca lat 60. – przypomniał nam o pewnej ciekawostce związanej z karierą legendarnego inwestora Warrena Buffetta. Zapewne mało znany jest fakt, że zanim zaczął on przekształcać podupadającą firmę tekstylną Berkshire Hathaway w obecne imperium finansowe, działalność prowadził w spółce Buffett Partnership, Ltd. W ciągu 13 lat od jej zawiązania w 1956 r. (62 lata temu!) wypracował najbardziej spektakularne stopy zwrotu – na poziomie 29,5 proc. w skali roku. W 1969 r. – czyli w okresie, gdy wskaźnik nastrojów konsumentów szczytował – ku zdumieniu swych partnerów ogłosił jednak likwidację spółki, tłumacząc to brakiem okazyjnie wycenionych akcji. O tym, jak trafna była to decyzja, świadczy fakt, że lata 70. okazały się praktycznie straconą dekadą dla inwestycji na amerykańskiej giełdzie. Chociaż obecnie Buffett powtarza, że na Wall Street nie ma jeszcze bańki spekulacyjnej, to jednak jego wehikuł Berkshire Hathaway posiada przeszło 111 mld USD gotówki, a Buffett od dawna nie przeprowadził większych przejęć.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?