Charlie Bilello, szefa działu analiz w Pension Partners, przedstawił wskaźnik, który powstał poprzez podzielenie wartości S&P 500 przez cenę złota za uncję. Ma on na celu przedstawienie, które aktywa zachowywały się relatywnie lepiej w danym czasie – amerykańskie akcje czy złoto.
Co ciekawe, od początku badanego okresu, czyli od 1972 roku, możemy zauważyć bardzo wyraźne trendy, kiedy to na zmianę znacznie lepsze wyniki osiągało albo złoto, albo amerykańskie akcje. Przyjrzyjmy się dwóm ostatnim z nich. W latach 2000-2011 – jak wylicza Charlie Bilello – cena złota zwiększyła się o 443 proc., a wartość S&P 500 jedynie o 7 proc. W konsekwencji wskaźnik S&P 500/złoto spadł z poziomu znacznie ponad 5 do ok. 1. Obecnie dzięki wieloletniej hossie na rynkach akcji w USA, ten wskaźnik wynosi 2,1 (od 2012 r. cena złota spadła o 15 proc., a S&P 500 zwiększył swoją wartość o 158 proc.).
Choć trendy są bardzo wyraźne, to jednak czas ich trwania mocno się różni. Z badanych okresów najdłuższy wystąpił w latach 1981-1999, kiedy można było obserwować przez 18 lat umacnianie się akcji z USA. To może dawać nadzieję, że obecna hossa w Stanach Zjednoczonych jeszcze trochę potrwa.