Historia bowiem uczy, że deficyty są najniższe na szczytach cyklu koniunkturalnego w globalnej gospodarce. Potem „eksplodują" w okresach recesji.
Na kwestię kondycji budżetu państwa i całych finansów publicznych zwykle patrzy się przez pryzmat bieżących wydarzeń lub decyzji politycznych. Tyle tylko, że patrząc w ten sposób, pomijamy cały długoterminowy kontekst, który tymczasem wydaje się... kluczowy.
Często w naszych analizach piszemy o cyklach i supercyklach na rynkach finansowych oraz w gospodarkach. To samo zjawisko dotyczy również finansów publicznych. Nasze wykresy oparte na danych m.in. Eurostatu nie pozostawiają co do tego cienia wątpliwości. Historia deficytu sektora rządowego i samorządowego w Polsce to historia naprzemiennych cyklicznych wzlotów i upadków. Ten budżetowy supercykl dno osiągnął w latach 2009–2010, kiedy to mieliśmy do czynienia z eksplozją deficytów zarówno w UE, jak i w Polsce. Po części na skutek osłabienia przychodów z podatków w wyniku recesji/głębokiego spowolnienia, a po części w wyniku zwiększenia się wydatków, np. na zasiłki dla bezrobotnych.
Teraz, po niemal dziesięciu latach od tamtej eksplozji deficytu, sytuacja jest dla odmiany najlepsza od „niepamiętnych czasów". Deficyt sektora publicznego w Polsce wyniósł w 2018 r. zaledwie 0,4 proc. PKB, co jest wartością rekordowo niską w całym okresie, za jaki podaje dane Eurostat (od 1995 r.). Ale ciężko byłoby upierać się, że jest to nasze lokalne osiągnięcie. Dokładnie takie same trendy widać w całej UE, gdzie średni poziom deficytu skurczył się do 0,6 proc. PKB (poziom najniższy od co najmniej 2000 r. – dane dla EU28). Zależność między ścieżką deficytu w Polsce i UE w ostatnich dziesięciu latach jest niemal liniowa, co pokazuje, jak mocno jesteśmy związani z ogólnoeuropejskimi tendencjami.
Ale budżetowy supercykl to nie jest domena tylko ostatniej dekady. To zjawisko istnieje w przypadku Polski co najmniej od połowy lat 90. Z eksplozją deficytu mieliśmy do czynienia również w latach 2000–2003 (czy ktoś pamięta jeszcze słynną „dziurę ministra Bauca"?), kiedy to przekroczył maksymalnie 6 proc. PKB, po czym w kolejnych latach – aż do 2007 r. – dziura w finansach systematycznie malała.