Posiedzenie Rezerwy Federalnej, nieoczekiwanie radykalne deklaracje Mario Draghiego oraz zapowiedź wznowienia amerykańsko-chińskich rozmów w sprawie handlu to zestaw czynników, które zdecydowanie sprzyjały bykom w ostatnich dniach.
Jeden gołąb to na razie zbyt mało, ale rynkom wystarczyło
Czerwcowe posiedzenie Fed było jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń, które miało szanse „ustawić" sytuację na rynkach finansowych przynajmniej na najbliższe tygodnie. Część obserwatorów obawiała się jednak, czy jego wynik będzie dostatecznie gołębi. Gdyby do sprawy podejść „na zimno", raczej nie był, ale inwestorzy przekaz komitetu otwartego rynku przyjęli za dobrą monetę, a reakcje były takie, jakby obniżka stóp miała nastąpić już za chwilę, a przynajmniej w lipcu. Tymczasem z komunikatu można wyczytać wprost, że w tym roku obniżek stóp nie należy się spodziewać, a za redukcją kosztu pieniądza na posiedzeniu głosował tylko James Bullard. Co prawda z projekcji poziomu stóp procentowych, prezentujących opinie poszczególnych członków komitetu wynika, że ośmiu jest za utrzymaniem status quo, ośmiu za obniżką, a jeden za podwyżką, co oznacza z jednej strony wyraźne przesunięcie w kierunku łagodzenia polityki pieniężnej, w porównaniu z poprzednią projekcją, ale z drugiej strony pokazuje także zróżnicowanie poglądów, a co za tym idzie niepewność w kwestii decyzji, jakie mogą być podjęte na kolejnych posiedzeniach FOMC. Usunięcie z komunikatu frazy o cierpliwości Fed w dostosowaniu monetarnym zostało zinterpretowane jako krok w kierunku zakomunikowania w niedalekiej przyszłości możliwości obniżenia stóp.
Rynek wie jednak swoje i już dyskontuje cięcia stóp, przejawiając niemal pewność, że pierwszy tego typu ruch nastąpi już w lipcu. Zgodnie z tym przekonaniem dolar wyraźnie się osłabił, a rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych schodziła w czwartek poniżej 2 proc., po raz pierwszy od listopada 2016 r. Z kolei rentowność dziesięciolatek niemieckich osiągnęła rekordowo niski poziom minus 0,32 proc. To efekt zapowiedzianej w środę przez Mario Draghiego gotowości do poluzowania polityki pieniężnej przez EBC, i to zarówno poprzez obniżenie stóp procentowych, jak i ewentualne wznowienie skupu obligacji, jeśli nie będzie widoków na powrót inflacji w strefie euro do zakładanego celu, czyli nieco poniżej 2 proc. Wszystko wskazuje więc na to, że czeka nas kolejna faza prawie skoordynowanego łagodzenia polityki pieniężnej przez główne banki centralne świata, w ślad za niemal skoordynowanym spowolnieniem w globalnej gospodarce. Co ciekawe, na deklarację Draghiego oburzył się Donald Trump, oskarżając go o „nieuczciwą konkurencję". Może się bowiem okazać, że EBC obniży stopy wcześniej, niż zdecyduje się na to Fed.
Inwestorzy giełdowi perspektywą kolejnego konfliktu się nie przejęli. DAX do czwartku zyskiwał ponad 2 proc., zbliżając się do poprzedniego szczytu z pierwszych dni maja. S&P 500 ustanowił kolejny historyczny rekord, po zwyżce o ponad 2 proc., a MSCI Emerging Markets wzrósł do czwartku o ponad 5 proc., najmocniej od listopada ubiegłego roku.
WIG20 odrobił majowe straty
W miniony wtorek indeks naszych największych spółek po przekraczającej 2 proc. zwyżce osiągnął poziom niewiele niższy niż 30 kwietnia. Tym samym przecena z pierwszej połowy maja przeszła do historii, a racje zwolenników i przeciwników zasady „sell in may and go away" chwilowo się zrównoważyły. Jak będzie dalej, trudno przewidzieć, ale sądząc po reakcjach rynków na gołębie tony głównych banków centralnych świata, należy przyjąć postawę optymistyczną. Gdyby jeszcze przywódcy USA i Chin uścisnęli sobie dłonie w trakcie spotkania G20, można by liczyć wręcz na zdecydowaną poprawę nastrojów, także na naszym parkiecie, który u schyłku pierwszej połowy roku raczej nie zachwyca wynikami. Na razie należy się cieszyć z tego co mamy. A mamy dynamiczne wyjście WIG20 powyżej 2300 punktów i powiększenie skali wzrostowej tendencji do ponad 7 proc., licząc od połowy maja. Środowe niewielkie cofnięcie indeksu należy złożyć na karb niepewności związanej z tym, co powie Fed, czwartkowym świętem i piątkowym rozliczeniem instrumentów pochodnych.