Z perspektywy osób inwestujących na GPW pierwsze sześć miesięcy 2019 r. trudno zaliczyć do udanych. To, co nasz rynek wypracował od stycznia do kwietnia, oddał w pierwszej połowie maja. Efekt jest taki, że indeks szerokiego rynku jest w tej chwili tylko 3,5 proc. wyżej niż na koniec grudnia. Dla porównania dorobek S&P 500 to 17,5 proc., DAX 16,6 proc., Bovespy 16,1 proc., a indeksu Hang Seng 9,1 proc. Choć jeśli porównać nas do regionu, już tak źle nie wyglądamy. Węgierski BUX zyskał od początku roku 2,9 proc., a czeski PX 5,9 proc. Powstaje więc pytanie – czy w kolejnych miesiącach globalny kapitał zacznie w końcu napływać na rynki wschodzące, w tym do Warszawy?
Paliwo od bankierów
– Aktualnie rynek jest w interesującym miejscu, tzn. po zwyżkach i materializacji scenariusza „granego" w I połowie 2019 r., zakładającego zmianę retoryki Fedu. Powyższy scenariusz doprowadził do bardzo mocnego spadku rentowności amerykańskich obligacji i wzrostu cen złota w rejon sześcioletniego maksimum. Na drugą połowę 2019 r., w scenariuszu bazowym, zakładam osłabienie dolara oraz – w ujęciu globalnym – poszukiwanie pomysłów na ochronę wartości przy pracujących drukarniach głównych banków centralnych – uważa Sobiesław Kozłowski, ekspert Noble Securities. Wygląda więc na to, że źródłem globalnego wzrostu na rynkach akcji znów będzie monetarna kroplówka. Tydzień temu impuls do zwyżek dał szef Mario Draghi. Podczas swojego wystąpienia w Sintrze powiedział, że EBC będzie musiał ponownie złagodzić politykę, być może dzięki nowym obniżkom stóp lub zakupom aktywów, jeśli inflacja nie wróci do celu.
Ponadto lipcowa obniżka stóp w USA wydaje się przesądzona. Składają się na to zarówno niepokojące dane z amerykańskiego rynku pracy, jak również nieustające naciski Donalda Trumpa. – Prezydent po raz kolejny wyraził swoje niezadowolenie pod adresem Fedu w związku z brakiem obniżki stóp mimo osłabienia gospodarki. Padały nawet głosy, że prezydent miał zamiar odwołać szefa Fedu ze stanowiska, czemu w mediach zaprzeczył – komentuje Wioletta Pawłowska, analityczka BM Alior Banku.
W tym kontekście przed przecenioną GPW rysują się całkiem dobre miesiące. – Zakładam, że recesyjne obawy inwestorów są przesadzone, tak jak strach wobec akcji czy rynków wschodzących, i w tym cyklu koniunkturalnym zobaczymy jeszcze fazę risk-on, co będzie sprzyjało wycenom na GPW – mówi Kozłowski. Takiemu scenariuszowi sprzyjają zapewne i dobra sytuacja polskiej gospodarki, i perspektywa uruchomienia pracowniczych planów kapitałowych.
Gdzie szukać zysku?
Po I półroczu najbardziej przecenionymi sektorami na GPW są energetyka i paliwa. Reprezentujące je indeksy straciły odpowiednio 11,3 proc. oraz 15 proc. To propozycja dla graczy kontrariańskich. Na drugim biegunie są WIG-telekomunikacja i WIG-informatyka, które zyskały 42 i 20 proc. – Ciekawym segmentem są banki, którym sprzyja wzrost prognoz PKB na 2019 r., oraz informatyka – na skutek wzrostu znaczenia automatyzacji w celu obniżenia kosztów pracy. Historycznie tania wydaje się energetyka, choć na razie nie widać argumentu za zmianą nastawienia do tego sektora – uważa Kozłowski.