Indeks surowcowy Goldman Sachs (S&P GSCI) wzrósł od czerwcowego dołka już o 6,5 proc., ale wrócił dopiero na poziom z końcówki maja. Od początku roku zyskał przyzwoite 13 proc., gdy amerykański indeks giełdowy S&P 500 wzrósł w tym czasie o 16 proc. W dłuższym terminie surowce przyniosły jednak rozczarowujące stopy zwrotu. O ile S&P 500 niedawno ustanowił rekord, to S&P GSCI stracił od październikowego szczytu 15,5 proc. Przez ostatnie pięć lat spadł o 36 proc., a od szczytu z 2008 r. zniżkował o 52 proc. Surowce są więc jedyną dużą klasą aktywów, których nie objęła pokryzysowa „hossa wszystkiego" (zwana przez złośliwych „bańką wszystkiego").
Obawy przed recesją
Niektóre surowce oczywiście dały w pierwszym półroczu solidnie zarobić inwestorom. Np. złoto zyskało od początku roku blisko 10 proc., a jego cena skoczyła do najwyższego poziomu od sześciu lat. Platyna zdrożała od początku roku o 22 proc. Cena ropy gatunku WTI wzrosła w tym czasie o prawie 30 proc. Nikiel zdrożał o 16 proc. Gdy jednak przyglądamy się zmianom cen przez ostatnie 12 miesięcy, to (pomijając metale szlachetne) nie są one już tak imponujące. Nikiel jest tańszy o 16 proc. niż rok temu, miedź staniała o 11 proc., a ropa WTI o 17 proc. Spadki od października 2017 r., czyli od momentu gdy mocniej zaczął dawać o sobie strach przed globalną recesją, były jeszcze głębsze.
O ile na początku października za baryłkę ropy gatunku WTI płacono ponad 75 USD, to w środę po południu już tylko 58,8 USD. Ta cena może się wydawać zaskakująco niska, jeśli weźmiemy pod uwagę takie ryzyka dla podaży jak amerykańsko-irański konflikt w Zatoce Perskiej i to, że produkcja ropy w Wenezueli i Libii załamała się. Aleksander Nowak, rosyjski minister energetyki, twierdzi jednak, że cena może spaść nawet poniżej 30 USD za baryłkę, jeśli producenci nie ograniczą podaży.
– Niejasne stanowisko Rosji to niejedyny problem byków na rynku ropy. Równie istotną sprawą jest globalne spowolnienie gospodarcze, które siłą rzeczy obniża popyt na surowiec – według branżowych analityków tylko same USA i Chiny generują blisko trzy czwarte globalnego zapotrzebowania. Według ostatnich danych import ropy ze strony Chin spadł w maju o 8 proc. m./m. To dowód na to, że kwestii wojny handlowej nie można za bardzo ignorować – twierdzi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
To obawy przed spowolnieniem gospodarczym w Chinach, recesją w USA i w Europie w największym stopniu ciążą rynkom surowców energetycznych oraz metali przemysłowych. Metale szlachetne korzystają z podwyższonej niepewności, a w przypadku surowców rolnych sytuacja jest bardziej zróżnicowana. Seria katastrof naturalnych, która nawiedziła USA, oraz epidemia afrykańskiego pomoru świń w Chinach przyczyniły się do wzrostu cen niektórych surowców rolnych. Np. kukurydzy na giełdzie CBT o 26 proc. w ciągu roku, a pszenicy o 13,6 proc.