Co prawda w miniony czwartek pojawiło się sporo optymistycznych informacji, między innymi o zaakceptowaniu przez Radę Europejską porozumienia w sprawie brexitu, zawieszeniu przez Turcję ofensywy w Syrii oraz sygnałach dotyczących możliwości zawarcia umowy między USA a Chinami już w listopadzie. Jednak żadne z tych wydarzeń nie stało się impulsem do silnego wzrostu indeksów giełdowych.
Rynki akcji lekko w górę
W skali tygodnia indeksy poszły jednak w górę, choć zasięg tej zwyżki był umiarkowany. We Frankfurcie, Nowym Jorku, jak również w przypadku MSCI Emerging Markets wzrost sięgał około 1 proc. Jedynie Nikkei zwyżkował o 3 proc. Żadna z wymienionych informacji nie oznacza przełomu ani nie gwarantuje ostatecznego sukcesu.
Losy umowy brexitowej będą ważyły się w podzielonym brytyjskim parlamencie, rozejm nie rozwiązuje konfliktu między Turcją a Kurdami, zaś wszyscy mają świadomość, że porozumienie amerykańsko-chińskie nie będzie stanowiło historycznego przełomu. W dodatku sygnały dotyczące globalnej gospodarki wciąż są mało optymistyczne. Napływające dane są złe, a prognozy nadal wskazują na osłabienie koniunktury. Dlaczego więc na giełdach od dwóch tygodni panują umiarkowanie dobre nastroje?
Podpowiedzi należy szukać na rynku walutowym i papierów dłużnych. Od 7 października rozpoczęła się przecena amerykańskich obligacji skarbowych, wskutek której rentowność papierów dziesięcioletnich poszła w górę z niespełna 1,53 do 1,75 proc. Od 9 października indeks dolara względem głównych walut zniżkował z prawie 74,5 do niecałych 71,5 punktu, czyli do poziomu najniższego od czerwca. W tym samym czasie DAX zyskał ponad 6 proc., S&P 500 poszedł w górę o ponad 3,5 proc., a MSCI Emerging Markets o 4,7 proc.
Fundamentalne podstawy kontynuacji trendu wzrostowego na giełdach wydają się niezbyt mocne, więc jeśli osłabienie dolara i wzrost rentowności obligacji skarbowych okażą się jedynie odreagowaniem poprzednich tendencji, a obawy o perspektywy globalnej gospodarki przeważą nad nadziejami związanymi z monetarną stymulacją, możemy mieć do czynienia z pogorszeniem nastrojów.